Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Daryśka
Król Szamanów (!)
Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)
|
Wysłany: Nie 15:23, 20 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
I sie porobi jeszcze bardziej ^^' Zresztą nie tylko Pietruś wystąpi w roli trupa. Ja tu miałam całą intrygę łącznie z łańcuchem przyczynowo skutkowym wymyśloną, ale o co dokładnie miało chodzić, to mogę na końcu krótko opisać, jak już wszystkie literki wrzucę.
Jak teraz czytam tego opka, to stwierdzam, że nie podoba mi sie styl, którego użyłam =='
A póki co kolejny part. Jedziemy z tym koksem!
Part 2
Czarno-zielony smart jechał powoli po wyboistej drodze. Kobieta siedząca za kierownicą sklęła do pięciu pokoleń wstecz tych, którzy są odpowiedzialni za stan dróg. Na miejscu pasażera pojawiła się półprzeźroczysta postać młodej kobiety z czarnymi włosami do ramion. Spojrzała ona na kierowcę. Westchnęła cicho, pokręciła z niedowierzaniem głową, ale milczała.
***
Mazda xedos 9 powoli ruszyła spod niewielkiego domku. Po kilku minutach jazdy minęła smarta jadącego w przeciwnym kierunku. Mazda zatrzymała się. Akumu, bo to ona siedziała za kierownicą, spojrzała w lusterko.
-To była ona, prawda?
Na siedzeniu pasażera pojawiła się postać kobiety do złudzenia przypominającej Akumu, z różnicą w kolorze włosów; duch miał włosy czarne. Smart zniknął za zakrętem, a duch skinął głową.
-No, pani Silajew, miej się na baczności! –zaśmiała się Akumu.
Mazda ruszyła dalej.
***
Czarno-zielony smart wjechał przez otwartą bramę na podwórko przy niewielkim domku. Gdy się zatrzymał, wysiadła z niego kobieta, wyglądająca na jakieś dwadzieścia pięć lat. W rzeczywistości miała ich trzydzieści. Ciemnobrązowe włosy miała spięte w ciasny kok. Ubrana była w kremową spódnicę do połowy łydki i ładną, czarną bluzeczkę. W jednej dłoni trzymała kluczyki od samochodu, a w drugiej torebkę. Kobieta nacisnęła pilot przy kluczykach. Auto piknęło dwukrotnie i zamigało pomarańczowymi światłami. Kobieta schowała kluczyki do torebki i poszła zamknąć bramę. Chwilę męczyła się z tym zadaniem, gdyż prawe skrzydło bramy lubiło się zacinać. Gdy tylko uporała się z niesforną bramą, skierowała się do drzwi frontowych. A właściwie do jednych z drzwi frontowych. Tych z tabliczką „Silajew”. Odruchowo spojrzała na drugie drzwi, te z tabliczką „dr Monika Silajew”. Uśmiechnęła się. Prywatny gabinet to był zdecydowanie dobry pomysł. Kobieta schowała kluczyki samochodowe do torebki, po czym zaczęła zawzięcie czegoś w niej szukać. Ta sama półprzeźroczysta postać, która jechała z kobietą autem, pojawiła się za jej plecami.
-Może po prostu zadzwonisz?
-Nie. –odpowiedziała kobieta, wciąż zawzięcie grzebiąc w torebce. –Znowu by marudził, że kluczy nie wzięłam, a przecież wzięłam.
Duch przyglądał się sceptycznie kobiecie, która po kilku minutach grzebania wyjęła w triumfalnym geście klucze.
-Jak to dobrze, że za moich czasów nie było damskich torebek… -mruknął duch. –Co ty tam właściwie nosisz?
Kobieta zmroziła ducha spojrzeniem.
-Wszystko, co potrzebne kobiecie. Czyli, krótko mówiąc, stertę niepotrzebnych śmieci.
Duch zaśmiał się. Klucz szczęknął w zamku. Kobieta weszła do domu i zamknęła za sobą drzwi. Natychmiast zdjęła „lekko” uwierające ją buty. Od tygodnia zamierzała kupić sobie nowe, a te wyrzucić, ale jakoś zawsze brakowało jej czasu. Z salonu dobiegł ją męski głos.
-Monika? To ty?
Kobieta uśmiechnęła się. Przeszła do kuchni i zaczęła myszkować w lodówce.
-Tak, już wróciłam. Wiesz, po drodze byłam u Ludki i Bronka. Zaprosili nas w sobotę na obiad. Dzieci się ucieszą, uwielbiają ich kota. Firma Bronka w końcu się rozkręca.
Monika wyjęła talerzyk z kotletem z lodówki i wstawiła do mikrofalówki. Przy tym nie przestawała mówić o firmie Bronka. Cichutki dzwoneczek oznajmił, że mikrofalówka zakończyła pracę. Monika wzięła talerz i udała się do salonu. W progu zamarła.
Półprzytomny, rozwalony w fotelu, z butelką wina w ręku siedział, a właściwie leżał Pietro. Monika szybkim krokiem przeszła przez cały pokój. Talerz z głuchym brzękiem wylądował na szklanym stoliku. Monika przykucnęła przy mężczyźnie. Delikatnie zabrała mu prawie pustą butelkę i odstawiła na stół. Dotknęła dłonią jego czoła.
-Pietro, co się stało? Przecież ty nie pijesz…
-Nooo… nie, nie płiję…
-Chodź, zaprowadzę cię do sypialni…
Monika wzięła Pietra pod ramię i spróbowała pomóc mu wstać. Ze zdziwieniem stwierdziła, że wcale nie jest to takie łatwe, jakby się mogło wydawać. W końcu dźwignęła Pietra na nogi i powlekli się korytarzem do sypialni. Po drodze Pietro coś bełkotał. Monika doprowadziła go do łóżka, na którym go posadziła. Mężczyzna od razu padł. Monika zapaliła światło. Podeszła do niego. Spojrzała mu uważnie w oczy.
-Pietro, czemu piłeś?
-A… nje włolno? Niet?
Monika doszła do wniosku, że w ten sposób niczego się nie dowie. Zamknęła oczy. Pozwoliła swojemu umysłowi na pełne rozluźnienie. Bełkotliwy głos Pietra wypełniał powoli jej głowę. Odbijał się echem. Dopiero po chwili do Moniki dotarło, że głos ten śpiewa po rosyjsku. Nie śpiewa jednak wesoło. Śpiewa smutno. Monika potrząsnęła gwałtownie głową, przetarła oczy. Spojrzała na swojego męża.
-Będziesz miał kaca. –Zawyrokowała.
-Już mam…
***
Pietro otworzył oczy. Usiadł gwałtownie i jęknął. Złapał się za głowę. Wspomnienia wczorajszego wieczoru powróciły. Mężczyzna rozejrzał się dookoła. Siedział na łóżku w sypialni. Mętne promienie słoneczne wpadały do pokoju przez nie do końca zaciągniętą zasłonę. Pietro ziewnął i przeciągnął się. Poczochrał sobie włosy. Tępy ból czaszki przypominał mu o ilości wypitego wina. Nie było go co prawda dużo, ale Pietro miał słabą, bardzo słabą głowę. Wstał i znowu się przeciągnął. Powolnym krokiem podszedł do drzwi. Wyszedł na korytarz. Od razu uderzył go smakowity zapach jajecznicy. Jego brzuch głośnym burczeniem oznajmił, że jest pusty. Pietro rozczochrał sobie włosy i skierował się do kuchni. Tam krzątała się Monika. Zwiewny szlafrok nie nadążał za jej całą postacią biegającą między patelnią i czajnikiem. W końcu zdecydowała się zostać przy patelni. Chwyciła łyżkę i wzięła się za mieszanie jajecznicy. Gdy jej wzrok padł na Pietra, uśmiechnęła się.
-Choć raz wstałam wcześniej od ciebie! Siadaj. Dużo ci nałożyć?
Pietro skinął głową i usiadł. Monika po raz ostatni zamieszała jajecznicę. Znów przeleciała przez pół kuchni, do czajnika i wyjęła talerzyki i kubki. Szybko zalała herbatę. Nałożyła jajecznicę i podała talerze mężowi. Usiadła i oboje zajęli się jedzeniem.
-Jak się czujesz? –zapytała troskliwie Monika.
Łyżeczka z jajecznicą zatrzymała się w połowie drogi między talerzem a ustami Pietra. Zapadła cisza. Po chwili Pietro odchrząknął i wrócił do jedzenia.
-Bywało lepiej.
-Co się stało?
-Nic.
-Coś się stało. Ty nie pijesz.
Ostry, brązowy wzrok przeszywał Pietra. Mężczyzna czuł się tak, jakby Monika dokładnie prześwietlała jego umysł. Nie lubił tego uczucia. Odłożył łyżeczkę. Sięgnął po kubek i łyknął herbaty. Gdy skończył pić, odstawił kubek, ale nie puścił go. Spojrzał na swój talerz.
-Rodzince się o mnie przypomniało.
-To chyba dobrze, nie? Może złapiesz z nimi znowu jakiś dobry kontakt?
-Na to bym nie liczył. Chcą, żebym wrócił do Jekaterynburgu. Rozwiedziony.
-Aha.
-Chyba nie myślisz, że się zgodziłem? Nie zostawię was!
-Ale czemu chcą, żebyś się rozwiódł? Przecież ja jestem szamanką, nasze dzieci też. Na dodatek całkiem dobrze nam się powodzi. Czy to nie są jedne z wartości wyznawanych przez twoją rodzinę? Żeby zachować czystość krwi szamańskiej i żeby dobrze się powodziło?
-No… -bąknął Pietro. –Niby tak…
-Więc czemu?
-Nie wiem.
Reszta posiłku minęła im w milczeniu. Gdy skończyli Pietro chciał wziąć talerze do zmywania, ale Monika go uprzedziła. Zmywała dość gwałtownymi ruchami, jakby była zła. Pietro wyraźnie to zauważył. Przyglądał się jej chwilkę, po czym podszedł do niej i ją przytulił. Monika odłożyła talerze. Westchnęła głośno.
-Tak właściwie… -zaczął niepewnie Pietro. –To gdzie są dzieci?
-U Kai. Wieczorem byłeś w stanie nietrzeźwym i razem z Kajtusią, Ravcią, Nethusiem i Magdalem doszliśmy do wniosku, że to niepedagogiczne, więc Kaja ich wzięła.
Pietro uniósł brwi. Po chwili uśmiechnął się. Monika uniosła rękę do jego twarzy. Pogładziła go po policzku i skrzywiła się.
-Wziąłbyś się może ogolił, co?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Karina
Król Szamanów (!)
Dołączył: 17 Gru 2005
Posty: 962
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraina Wiecznych Łowów
|
Wysłany: Nie 15:40, 20 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Kurcze chyba tego nie doczytałam, ale kim z zawodu była Monika? Lekarzem?
a swoją drogą to z tym goleniem się było very sympatyczne xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Daryśka
Król Szamanów (!)
Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)
|
Wysłany: Nie 16:03, 20 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Psychologiem ^^' A dokładniej psychoanalitykiem. A było to potrzebne do przyjęcia pewnego nietypowego pacjenta - niestety do tego nie doszłam - a mianowicie Elistrata xD'
Ale to duuużo później, kilka lat po wydarzeniach z tej części.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Karina
Król Szamanów (!)
Dołączył: 17 Gru 2005
Posty: 962
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraina Wiecznych Łowów
|
Wysłany: Nie 16:06, 20 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
*wyobraza sobie elka na kozetce z rapierem przytulonym do piersi ,który opowiada notujacej Monice o swojej nieszcześiwej miłosci do Kaji* ^^
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kaja
Szaman
Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wonderland
|
Wysłany: Nie 19:05, 20 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
hłe, hłe, hłe.
xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ive-Hao
Król Szamanów (!)
Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z królestwa
|
Wysłany: Nie 19:16, 20 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
No tak... świetne, ale jakoś nie wyobrażam sobie, ze rusek może się upić mała iliscia wina...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Daryśka
Król Szamanów (!)
Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)
|
Wysłany: Nie 22:28, 20 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Ekhem... cóż, on w tej swojej Rosji to za dużo życia nie spędził, na palcach jednej ręki te latka by się zliczyło... nie, poprawka, na palcach jednej ręki plus kciuk xD' Więc czy on jest takim typowym rosjaninem, to ja nie wiem... raczej nie. No a głowę ma słabą. A jeżeli już się uprze, że jest rosjaninem - to ja od początku uważałam, że on jest wyjątkowy xD'
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ive-Hao
Król Szamanów (!)
Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z królestwa
|
Wysłany: Pon 16:25, 21 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
No dobrze, ale od jakigos czasu siedzi w Polsce, w kraju, gdzie też raczej za kołnierz sie nie wylewa...i tu przypomina mi się dowcip o śmierelnej dawce alkocholu, która nie dotyczy Polaków i Rosjan....
No Fakt, że on jest wyjątkowy, nawet imię ma takie niezbyt Ruskie......
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Daryśka
Król Szamanów (!)
Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)
|
Wysłany: Pon 22:21, 21 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Jeszcze na usprawiedliwienie Pietrusia - on jak raz się upił, to więcej wolał alkoholu nie dotykać ^^' WIęc raz, że nieprzyzwyczajony, dwa, że słaba głowa, trzy, że łatwo się upija, to nam daje wynik - mało wina, upity Pietro.
No dobra, next part.
Part 3
Kaja opadła bezsilnie na fotel. Mruknęła coś do swojego ducha stróża, Netheala. Ten tylko skinął głową. Nie wyglądał na zadowolonego. Przesiąknął przez ścianę do sąsiedniego pokoju, w którym dwójka dzieci robiła lekcję praktyczną o wyglądzie pomieszczeń, przez które przeszedł huragan. Netheal usiłował opanować dwójkę dzieci, ale nie szło mu to najlepiej. Gdy uspokajał Patryka, Nadia właśnie doprowadzała jedną część pokoju do ruiny. Gdy zajmował się Nadią, Patryk, wzorem siostry, brał się za drugą część.
***
Monika biegała po całym domu i szukała kluczyków do swojego samochodu. Pietro przyglądał jej się sceptycznie. W końcu pokazał palcem na szufladę z narzędziami. Monika niewiele myśląc zajrzała tam. Jej kluczyki leżały gdzieś między śrubokrętami. Wzięła je (kluczyki, nie śrubokręty!), pocałowała Pietra w policzek i założyła buty.
-Wychodzisz gdzieś?
-A nie widać? Buty idę kupić… skoro Kaja wzięła dzieci na cały dzień, to muszę skorzystać z okazji! Zazwyczaj czasu nie mam…
-Aha. Ja sprzątnę ruinę w ich pokoju. Jesteś pewna, że Kaja sobie z nimi poradzi?
-Tak. Nie zapominaj, że ona trzęsła całym Patch Tribe.
-Ale to tylko dzieci…
***
Netheal syknął. Nie z bólu, w końcu był duchem. Po prostu nie podobało mu się to, że Patryk ciągnie go za włosy. W progu pojawiła się Kaja. Oparła się o framugę drzwi i skrzyżowała ręce na piersi. Netheal posłał jej błagalne spojrzenie.
-Patryk, nie ciągnij wujka Nethusia za kudły!
Chłopczyk, nie puszczając włosów Netheala, posłał Kai wyzywające spojrzenie.
-Mama mówi, że dziewczynek nie ciągnie się za włosy.
-Facetów też. –ucięła Kaja.
-Ale mama mówi…
Patryk wyraźnie nie chciał ustąpić. Ciągle nie puszczał włosów Netheala. Duch zwątpił, że mały kiedykolwiek go puści.
-To wyobraź sobie, że Netheal jest dziewczyną. –powiedziała spokojnie Kaja, ignorując mordercze spojrzenie ducha. –A teraz go puść.
Patryk posłuchał, zezując na Netheala. Nadia ziewnęła. W pokoju nie było już nic więcej, co dałoby się wykorzystać przy tworzeniu makiety domu, przez który przeszedł huragan.
***
Akumu siedziała w fotelu. Miała założoną nogę na nogę. Podpierała się na łokciu. Widać było, że jest zniecierpliwiona. Zdradzało ją nerwowe poruszanie stopą. Nagle ostry dźwięk dzwonka przerwał dotychczasową ciszę. Za Akumu pojawiła się półprzeźroczysta postać bardzo podobnej do niej kobiety.
-Telefon.
-Wiem, Abunai, nie musisz mi mówić!
Akumu poderwała się z fotela. Podbiegła do aparatu telefonicznego. Podniosła słuchawkę. Wysłuchała uważnie rozmówcy, wtrącając od czasu do czasu pojedyncze słowa. W końcu odłożyła słuchawkę. Spojrzała na swojego ducha stróża i uśmiechnęła się.
-Elistrat i wuj Grigorij jeszcze nie wiedzą, że nas nie ma. Ciotka Natasza nas kryje.
***
Patryk i Nadia siedzieli na dywanie. Powoli zaczynali się nudzić. W przeciwieństwie do nich Netheal był w wyśmienitym humorze. Dzieci, gdy się nudziły, były całkowicie spokojne. Nagle w drzwiach, ku przerażeniu Netheala, stanęła Kaja z mieczem na ramieniu.
-No, zbierajta się! Idziecie z ciocią Kają do parku.
Dzieci poderwały się. Nadia skrzywiła się lekko na widok broni. Patryk natomiast rozpromienił się. Oczy mu się błyszczały. Gapił się jak urzeczony w miecz.
-Dasz nam się tym pobawić, ciociu? –zapytał najsłodziej, jak umiał.
Kaja uniosła brwi. Uśmiechnęła się wrednie.
-Jak będziecie grzeczni, to wujcio Nethuś nauczy was, jak się tym posługiwać.
-Muszę? –jęknął duch.
***
Monika buszowała po sklepie z butami. Jak na razie żadne nie przypadły jej do gustu. Gdy w końcu znalazła jakie takie buty, okazało się, że nie ma jej rozmiaru. Wściekła na cały świat przeszła do sąsiedniego sklepu. Tam też nie znalazła żadnych godnych uwagi butów.
Po kilku godzinach w sklepach obuwniczych Monice było już wszystko jedno, jakie buty mierzy, byle by jakieś kupić i wrócić do domu. Opadła bezsilnie na jeden z taboretów w sklepie, wyjęła z pudełka kolejną parę butów i wzięła się za mierzenie. Uniosła głowę, by szeptem zapytać Raven o zdanie, ale ku swojemu największemu zdziwieniu ujrzała przed sobą innego ducha. Monika rozejrzała się dookoła. Raven stała po jej prawej stronie i uparcie gapiła się w nieznajomego ducha. Po chwili pojawiła się kobieta do złudzenia przypominająca owego ducha, z różnicą jedynie w kolorze włosów. Podeszła do Moniki i wyciągnęła rękę.
-Witam. Jestem Akumu Chikusho. Pani Silajew?
Monika uścisnęła jej dłoń i skinęła głową. Zastanawiała się, skąd u licha ta kobieta ją zna? Akumu spojrzała krytycznie na mierzone przez Monikę buty. Wydęła usta. Monika przypatrywała się jej wyczekująco. Akumu wzięła do ręki pierwszego lepszego buta i podała go jej.
-Te byłyby lepsze. Przydadzą ci się, gdy będziesz szukała męża.
Monika nie wzięła buta. Przypatrywała się Akumu i zastanawiała się, co ona mogła mieć na myśli.
-To chyba jakaś pomyłka, ja już mam męża.
-Już niedługo. Pietro wraca do Jekaterynburgu. Ze mną.
-Pietro mnie nie zostawi. On mnie kocha.
-Właśnie dlatego cię zostawi. Myślałaś kiedyś nad tym, w jak niebezpiecznych czasach żyjemy? Tak łatwo o wypadek… zwłaszcza jeżeli chodzi o dzieci.
-Grozisz mi?
-Nazwałabym to… lekką aluzją.
Akumu uśmiechnęła się, pokazując wszystkie swoje śnieżnobiałe zęby. Monika ubrała swoje buty i wstała. Akumu oparła się o półkę.
-To jak, nie bierzesz ich?
Monika pokręciła przecząco głową i odstawiła buty na półkę. Akumu zaśmiała się perliście.
-Jeżeli nie chcesz, by stało się coś tobie albo dzieciom, lepiej przekonaj go do rozwodu.
Monika posłała kobiecie chłodne spojrzenie. Akumu odwróciła się na pięcie i wyszła ze sklepu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ive-Hao
Król Szamanów (!)
Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z królestwa
|
Wysłany: Pon 23:25, 21 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Tak mi się coś nasuneło, Elek tez tak łatwo się upija?
Co jeszcze Biedny Netheal.. czemu ty i Katina tak się nącacia nad bohaterami duchami? przez te bachory biadaczek ma jeszcze bardziej przekichane niż Rai.....
Co jeszcze świetna cześć...uwielbiam pisanie w systemie filmowym....
(Z: Czyt. Krótkie, przeplatane ze soba sceny, opisywane z perpektywy kilku bohaterów....)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kaja
Szaman
Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wonderland
|
Wysłany: Wto 10:39, 22 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
nie współczuj Cucusiowi! Współczuj tej szatańskiej parce, Ive!
*evil śmiech*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ive-Hao
Król Szamanów (!)
Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z królestwa
|
Wysłany: Wto 11:15, 22 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Sama powiedziałaś, że to "szatańska parka"
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Karina
Król Szamanów (!)
Dołączył: 17 Gru 2005
Posty: 962
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraina Wiecznych Łowów
|
Wysłany: Wto 12:50, 22 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
(R: to są jednak duchy które mają gorzej ode mnie ^^' co za ulga ^^')
*myśli z diabolicznym uśmieszkiem* czekaj, czekaj juz niedługo ^^
(R" o.O?)
*diaboliczny śmiech*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Daryśka
Król Szamanów (!)
Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)
|
Wysłany: Pią 21:59, 01 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Po długiej przerwie wróciłam i myślę, że pora na kolejną część ^^'
Part 4
Miecz ze świstem przeciął powietrze. Refleksy słoneczne odbiły się w ostrzu. Odcięte gałązki z szumem liści opadły na ziemię. Netheal przygryzł wargę. Powstrzymał się od komentarza na temat szanowania przyrody. Kaja dumnie odrzuciła włosy do tyłu. Rzuciła spojrzenie dzieciom. Nadia ziewnęła przeciągle. Usiadła pod drzewem i zajęła się wyskubywaniem z ziemi równo przyciętych źdźbeł trawy. Patryk natomiast wpatrywał się w miecz jak urzeczony. Kaja znowu zaczęła wymachiwać bronią. Patryk przyglądał się temu pokazowi z otwartą buzią. Miecz śmigał, z charakterystycznym dźwiękiem tnąc powietrze. Kaja wykonała jedno proste cięcie i znów kilka gałązek spadło na ziemię. Netheal odwrócił się plecami do Kai i dzieci. Skrzyżował ręce na piersi. Znów powstrzymał się od komentarza na temat uszanowania przyrody. Kaja opuściła miecz. Patryk podszedł do niej.
-Ciociu, mogę?
Kaja uśmiechnęła się i podała mu miecz, jednocześnie tłumacząc jak należy go trzymać. Chłopczyk energicznie potakiwał słowom cioci, chcąc jak najszybciej samodzielnie „bawić się” mieczem. W końcu Kaja puściła broń. Na twarzy Patryka odmalowało się najwyższe skupienie. Ręka chłopczyka zaczęła dygotać. Kaja zdążyła tylko unieść brwi, gdy miecz, ciągle trzymany przez Patryka, spadł z głuchym plaśnięciem na ziemię. Chłopczyk chwilę siłował się z ciężką bronią, ale nie był w stanie jej unieść. Na jego buzi odmalowała się złość. Nadia wstała i podeszła do niego. Zabrała mu miecz. Też nie była w stanie go podnieść. Podeszła do Kai, wlokąc za sobą miecz.
-Ciociu, to jest dla nas za ciężkie. Jesteśmy tylko dziećmi.
Kaja wzięła miecz. Skrzywiła się. Jej plan zajęcia czymś dzieci okazał się klapą.
***
Akumu otworzyła okno w swoim hotelowym pokoju. Lekki, ciepły wiatr uderzył ją w twarz. Uśmiechnęła się. Co prawda Pietro i jego żona nie byli zachwyceni tym, co im powiedziała, ale była pewna, że wszystko ułoży się zgodnie z jej planem. A właściwie zgodnie z planem jej i ciotki Nataszy, bo gdyby nie ona, to Akumu siedziałaby teraz w Jekaterynburgu i przygotowywała się do ślubu z Elistratem. Spojrzała z wyrzutem na swojego ducha stróża. Abunai Chikusho, jej siostra bliźniaczka. To ona miała zostać żoną Elistrata. Zginęła niecały rok temu w wypadku samochodowym. Co prawda Akumu podejrzewała, iż to nie był zwykły wypadek, ale nie umiała tego udowodnić.
Abunai nigdy nie chciała o tym mówić. Bezwzględnie słuchała poleceń siostry. Wychowana była w przekonaniu, że duchy nie mają uczuć, są zwykłymi narzędziami. Tak też się zachowywała. Od śmierci była milcząca, zamknięta w sobie. Bezgranicznie oddana siostrze, swojej szamance.
Akumu westchnęła cicho. Oparła się łokciami o parapet. Obserwowała przejeżdżające ulicą samochody. Zastanawiała się, czy ludzie kiedyś przestaną się spieszyć? Bo wciąż tylko gnają przed siebie, nie dostrzegając tego, co ważne. Nie wierzą już w duchy. Stracili szacunek dla szamanów i przyrody. Nie są godni tego, by żyć.
Rozmyślania Akumu przerwał łagodny trzepot skrzydeł. Czarny kruk powoli i majestatycznie zbliżył się do dziewczyny. Wylądował na parapecie. Akumu zmarszczyła brwi i sięgnęła po ptaka. Gdy tylko jej dłoń zacisnęła się na jego aksamitnych piórach, zamienił się w kartkę. Akumu odczytała napisane pośpiesznie cyrylicą bukwy. Sięgnęła po telefon.
***
Pietro upchał zabawki do wielkiej skrzyni, po czym z trudem ją zamknął. Otarł pot z czoła. Nagle dobiegł go ostry dźwięk dzwoniącego telefonu. Szaman wstał i skierował się do kuchni. Tam był najbliższy aparat telefoniczny. Pietro podniósł słuchawkę. Przyłożył ją do ucha i rzucił krótkie „halo”. Z telefonu popłynął potok rosyjskich słów. Pietro zmarszczył brwi.
-Słuchaj, Akumu, już ci mówiłem, zostaję. Wracaj sobie do Jekaterynburgu. Mnie to nie obchodzi.
Zanim oburzony głos zdążył wypłynąć z telefonu, Pietro odłożył słuchawkę.
***
Kaja biegała po całym parku, ciągnąc Nadię za rękę. Szukała Patryka. Mały urwis gdzieś jej zniknął. Kaja zaklęła. Nadia posłała jej oburzone spojrzenie.
-Nie wolno kląć. Rodzice nie lubią, gdy ktoś klnie przy dzieciach.
Kaja zignorowała wypowiedź dziewczynki. Rozglądała się gorączkowo w poszukiwaniu Patryka. Gdzież on mógł się podziać? Jeśli Monika się dowie… rozszarpie ją na strzępy. A jeśli Pietro? Sytuacja byłaby niewiele lepsza…
-Ja bym radziła poszukać na placu zabaw. –odezwała się spokojnie Nadia.
Kaja zatrzymała się. Spojrzała na dziewczynkę. No tak! Przecież to takie oczywiste! Plac zabaw. Czemu wcześniej o tym nie pomyślała? Od razu skierowała się w stronę huśtawek. Na miejscu zobaczyła kilku chłopców grających w piłkę, pilnujące wnuków babcie i grupkę nastolatków. Nigdzie nie było Patryka. Nadia szarpnęła rękę Kai.
-Ciociu, oczko wodne!
Kaja odwróciła się na pięcie. Patryk stał nad malutką sadzawką i usiłował dosięgnąć papierowej łódki. Chłopiec niebezpiecznie pochylił się do przodu.
-Patryk, nie! –krzyknęła Kaja.
Chłopczyk wychylił się za bardzo. Z głośnym pluskiem wpadł do wody. Kaja puściła Nadię i rzuciła się na pomoc chłopczykowi. Natychmiast wyciągnęła go z płytkiej wody.
-Co ty sobie wyobrażasz?! Przecież mogłeś się utopić! Gdybyś sobie coś zrobił, to twoja matka by mnie chyba zabiła! Zresztą ojciec też!
Patryk wpatrywał się w Kaję. Wyglądał na bardzo smutnego.
-Ale nie powiesz mamusi?
-I tak się dowie, już ona ma swoje sposoby…
-Jakie? –zainteresowała się Nadia.
Kaja westchnęła głęboko. Nawet nie zauważyła kiedy Nadia do nich podeszła. Patryk zaczął się trząść z zimna. Kaja wstała z kolan.
-Później wam powiem, teraz wracamy do mnie.
***
Monika wróciła do domu. Gdy tylko weszła do jej uszu doleciał dawno nie słyszany dźwięk. Plusk wody połączony z brzękiem naczyń. Nie zdejmując butów kobieta zajrzała do kuchni. Jej oczom ukazał się niecodzienny widok. Pietro zmywał naczynia.
-Co jest? –zapytała z progu Monika. –Znowu zmywarka się zepsuła?
-Nie, po prostu nie miałem co robić…
Monika o mało nie przewróciła się z wrażenia. Komu normalnemu chciałoby się zmywać naczynia, kiedy pod ręką jest zmywarka? Pietro uśmiechnął się. Zakręcił wodę, otrzepał ręce, po czym wytarł je w wiszącą na haczyku na ścianie szmatkę.
-I jak, kupiłaś buty?
-Nie, ale spotkałam pewną interesującą kobietę. Akumu Chikusho. Mówi ci to coś?
Pietro pobladł. Nigdy nie mówił Monice o siostrach Chikusho. Nie powiedział jej, że jedna z nich miała być jego żoną. No, a przynajmniej według jego rodziny.
-Pogroziła mi trochę i się zmyła. Podobno się znacie.
-A, tak… z dzieciństwa. Nie widziałem jej odkąd Hao mnie zabrał.
***
Patryk wyszedł z łazienki, opatulony ręcznikiem. Kaja skończyła rozwieszać jego mokre ubrania. Nadia siedziała na sofie. Patryk podszedł do siostry i usiadł obok niej.
-Ciociu, miałaś nam powiedzieć, jakim sposobem mama dowiaduje się wszystkiego. –przypomniała Nadia.
-A, tak, rzeczywiście. –przyznała niechętnie Kaja.
Dzieci patrzyły na nią wyczekująco. Szamanka usiadła w fotelu naprzeciw nich. Rozejrzała się za Nethealem, ale duch gdzieś zniknął. Spojrzała na dzieci.
-Wasza matka potrafi czytać w myślach, trudno jest coś przed nią ukryć.
-A da się? –zainteresował się Patryk.
-Oczywiście, że tak. Wystarczy myśleć dwutorowo.
-To znaczy?
-Najpierw naucz się myśleć normalnie, to porozmawiamy o myśleniu dwutorowym! Gdybyś choć trochę myślał, to nie wpadłbyś do wody.
***
Ostry dźwięk dzwonka do drzwi przeszył całe mieszkanie. Monika pobiegła do przedpokoju. Otworzyła drzwi i na dzień dobry rzuciła ostre:
-Kaja! Toć ty nam kiedyś dzwonek zerwiesz!
-Tak, ja ciebie też. –odpowiedziała jej Kaja, uśmiechając się.
Monika też się uśmiechnęła. Wpuściła do środka Kaję i dzieci. Pietro wyjrzał z sypialni. Na widok dzieci uśmiechnął się. Zniknął w pokoju, by po chwili podejść przywitać się z Kają i dziećmi. Monika od razu zapytała jak było i co robili. Nadia krótko i treściwie odpowiedziała:
-Byliśmy w parku.
Jednocześnie rzuciła Patrykowi spojrzenie mówiące, że jeśli powie coś więcej o ich przygodach w parku, to może się to dla niego źle skończyć. Monika jednak nie dała się nabrać, od razu wyczuła, że brak potoku słów ze strony Patryka to zły znak. Wystarczył jej dosłownie ułamek sekundy i już wiedziała o małej kąpieli chłopczyka.
-Kaja! Miałaś ich pilnować! Przecież on mógł się przeziębić!
Kaja wzruszyła ramionami i puściła oko do dzieci. Patryk nie wytrzymał i zapytał:
-Mamo, czy to prawda, że potrafisz czytać w myślach? Jeśli tak, to poczytaj mi!
Monika zaniemówiła ze zdziwienia. Posłała pytające spojrzenie Kai, lecz ta udawała, że nie wie o co chodzi. Nadia kopnęła Patryka. Chłopczyk nic nie powiedział, a Monika akurat stała tyłem do dzieci, lecz mimo to zareagowała automatycznie.
-Nadia, nie kop brata!
-Umie czytać w myślach. –skwitowała Nadia.
***
Akumu w pośpiechu wrzucała swoje rzeczy do walizki. Abunai biernie przyglądała się swojej siostrze. Akumu z rozmachem zamknęła walizkę, nie przejmując się wystającym kawałkiem przyciętej sukienki. Złapała swoją torebkę, pociągnęła walizkę i wyszła z pokoju. Zeszła do recepcji. Oddała klucz i chciała się wymeldować, gdy czyjaś dłoń złapała ją za ramię. Odwróciła się i spojrzała prosto we wściekłe, turkusowe oczy.
***
Monika, Kaja i Pietro siedzieli w salonie. Dzieci już spały. Trójka dorosłych szamanów dyskutowała zawzięcie. Krążyły różne tematy, od wyrzutów Moniki, że Kaja zdradziła jej mały sekret dzieciom, do rodziny Pietra. Ten ostatni szaman przyjął z niezbyt dobrym nastawieniem. W końcu Kaja wstała i oznajmiła, że musi iść. Mimo nalegań Moniki, żeby została na noc, wyszła. Pietro i Monika zostali sami, jeśli nie liczyć śpiących dzieci.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ive-Hao
Król Szamanów (!)
Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z królestwa
|
Wysłany: Sob 11:09, 02 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Hum...przedostanoa scena ma intrygujace zakończenie....hum....skąd on tutaj?
A co do reszty wiesz jak jest świetnie...lubie twój styl i formę tej historii
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Bluetab template design by FF8Jake of FFD
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|