Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Daryśka
Król Szamanów (!)
Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)
|
Wysłany: Pon 22:59, 17 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Taa, Nethuś jest bardzo rozmowny...
No a ja naskrobałam w końcu kolejną część (42)... jestem z niej tak średnio zadowolona, początkowo miała być dłuższa, ale dość spory wątek wycięłąm i przerobiłam i zostało to, co zostało...
Monika natychmiast uwięziła Netheala w nagrobku. Tylko by przeszkadzał. Razem z Pietrem przepchała się do Kai. Spojrzała na znajomą twarz. Kaja była bardzo blada. Miała zamknięte oczy. Z jej niedomkniętych ust spływała wolno strużka czerwonej krwi. Monika przyklękła. Pietro nachylił się. Kaja ledwo oddychała. Zachłysnęła się własną krwią.
-Cholera, ona się dusi! –wykrzyknął Pietro.
Kaja zaczęła kaszleć. Krwią.
-Zostawcie… mnie.-jęknęła Kaja. – Chcę umrzeć.
-O nie! –powiedziała stanowczo Monika. –Jeszcze nie czas, Kaja!
Monika wstała. Zaczęła się rozglądać po tłumie. Nie zauważyła nigdzie szukanej przez siebie osoby. Spojrzała na Pietra.
-Dopilnuj, żeby nikt jej nie ruszał!
Zanim Pietro zdążył odpowiedzieć, Moniki już nie było. Przedzierała się przez tłum. Pietro przyklęknął przy Kai. Nie wiedział, co robić. Kaja wciąż kaszlała własną krwią. Minuty dłużyły się w nieskończoność. W końcu Monika wróciła. Przyprowadziła Fausta.
***
Monika nawet nie usiłowała zamknąć swojego umysłu. Dzięki temu wyraźnie wiedziała, co czuje Kaja. Chociaż tak mogła pomóc Faustowi. Mówiła mu, co boli Kaję. Sama musiała aż przysiąść. Czuła ból Kai, ból, który ćmił oczy, odbierał zmysły…
„Niech to się skończy…chcę zasnąć… zginąć… umrzeć… cokolwiek!”
Pietro był bardzo blady. Patrzył to na Monikę, to na Kaję. Faust wziął do rąk strzykawkę. Pietro posłał mu pytające spojrzenie.
-Morfina. –wyjaśnił Faust.
Wstrzyknął Kai całą porcję. Pietro patrzył wyczekująco na szamankę. Monika w końcu mogła zamknąć swój umysł. Kaja powoli otworzyła oczy. Uśmiechnęła się blado.
-Cześć, połamańcu.
-Boże. –przeraził się Faust. –Ona bredzi!
Kaja spróbowała się podnieść.
-Nic mi…
-Leż! –Faust złapał ją za ramiona i nie pozwolił się podnieść. - Czujesz coś?
-Tak. –burknęła Kaja. –Zabierz te łapy.
-Ona nie jest normalna! –wykrzyknął Faust. – Normalny człowiek by oczadział od takiej dawki!
-A co mi dali? –zainteresowała się Kaja.
-Morfinę. –powiedział Pietro.
-Aha. –Kaja gapiła się chwilę na Pietra, po czym złapała go za rękaw. –Pietro… Obiecaj mi coś. Proszę.
-Co?
-Nie… dopuścisz… do mnie… Netheala.
-Ale…
-Obiecaj!
Kaja znów zakrztusiła się swoją krwią. Pietro spojrzał na nią. Skinął głową.
-Dobrze. Obiecuję.
Kaja uśmiechnęła się blado. Straciła przytomność. Wśród tłumu podniosły się głosy, że trzeba ją gdzieś przenieść. Nikt jednak nie kwapił się do tego. Pietro zaofiarował się zanieść Kaję do ich domku. Faust pozbierał swoją apteczkę. Pietro wziął delikatnie Kaję na ręce. Razem z Moniką i Faustem skierowali się do ich pokoju.
***
Monika siedziała na krześle, wpatrzona w Kaję jak sroka w gnat. Pietro nerwowo krążył po pokoju. Nagle Monika zerwała się z krzesła. Pietro natychmiast ją złapał i usadził z powrotem. Kaja poruszyła się nieznacznie. Miała otwarte oczy.
-Kretynko! –wydusił z siebie Pietro. –Idiotko do entej potęgi! Nie masz lepszych zajęć, tylko podstawiać się Hao pod nóż?!
-Pod ducha. –poprawiła Kaja.
-Pacjentka wraca do zdrowia. –stwierdziła Monika i aż się popłakała.
-A ty się uspokój. –mruknęła Kaja. –Dobra, połamańcu, tyś tu najprzytomniejszy. Co mi właściwie jest?
-No cóż. –Powiedział Pietro i puścił Monikę, pewien, że już się z krzesła nie zerwie. –Żebra, przymiażdżone płuca, wstrząs mózgu, nadwerężony kręgosłup, wywichnięty staw barkowy, skręcona kostka. Aha, i złamany nadgarstek. Coś pominąłem?
-Tak. –zaszlochała Monika. –Złamaną nogę i poparzone przedramię.
***
Pod okiem Fausta Kaja szybko wracała do zdrowia. Ciągle nie życzyła sobie spotkania z Nethealem.
***
Monika wolnym krokiem doszła nad lodowisko. Przysiadła na kamieniu. Było bardzo późno. Nieliczni szamani jeździli jeszcze na łyżwach. Monika poczekała, aż zrobi się całkiem pusto. Wyjęła nagrobek z kieszeni. Przywołała Netheala. Duch od razu chciał odfrunąć w stronę domku szamanów, ale Monika złapała go za ramię i niemalże siłą usadziła na kamieniu.
-Siedź. – mruknęła szamanka.- Siedź, mówię.
-Co się dzieje?
Netheal utkwił spojrzenie w Monice. Szamanka westchnęła cicho. Unikała spojrzenia Netheala.
-Wiesz… Kajtuś się wpakowała Hao pod ducha. Jakimś cudem nie zabił jej tam, na miejscu. Zrobiło się zbiegowisko, ale nie bardzo wiedzieliśmy, co zrobić… wtedy napatoczył się Faust. On zorganizował pomoc.
Netheal uważnie przypatrywał się Monice. Szamanka zamilkła.
-Gdzie ona jest? –zapytał duch.
-U nas. Znaczy, w domku.
-Chcę ją zobaczyć.
-To niemożliwe.
Netheal oklapł. Jego co najmniej dziwna mina oznaczała zdumienie, graniczące z niedowierzaniem.
-Ale… czemu?
-Kajtuś zabroniła.
Monika zastanawiała się jak pocieszyć Netheala. Nie przychodziło jej nic do głowy. Nic, poza przekazaniem mu informacji o stanie zdrowia Kai:
-Nie martw się. Faust obiecał, że w tydzień doprowadzi ją do stanu używalności.
Netheal uśmiechnął się krzywo.
***
Monika wyszła do sklepu, uzupełnić zapasy. Zakupiła co potrzebniejsze produkty. Zapłaciła Silvie, który dzisiaj dyżurował przy kasie i wyszła. Zaniosła torby do domku, przygotowała szybko coś dla Kai i wyszła. Czasami są takie dni, że trudno usiedzieć w miejscu. Do takich dni mogła zaliczyć Monika ten dzień. Chodziła w te i z powrotem po całym Patch Tribe. Wyraźnie nie umiała znaleźć sobie miejsca. Chyba właśnie dlatego Netheal tak długo jej szukał. Bądź co bądź był teraz jej własnością. Kaja oddała go Pietro, a on oddał go Monice. Teraz Kaja nie chciała go widzieć, więc do kogo innego miałby się zwrócić, jak nie do Moniki?
-Monika! Monika, do czorta, wiesz ile ja cię szukałem?!
Monika spojrzała na ducha. Pokręciła przecząco głową. Niby skąd miała wiedzieć? Duchom nie można czytać w myślach. Szamanka usiadła na jednej z kilku ławek dookoła fontanny. Netheal wyłamywał sobie palce. Monika zerkała na niego z zaciekawieniem. W takim stanie jeszcze go nie widziała. Zazwyczaj był opanowany. Nie zdradzał się ze swoimi emocjami. Teraz gapił się w pluskającą refleksami światła wodę w fontannie. Ciągle wyłamywał sobie palce.
-Chciałeś mi coś powiedzieć? –zagadnęła łagodnie Monika.
Netheal przytaknął niepewnie.
-Chodzi o Hao.
Monika poprawiła się na ławce. Z większym zainteresowaniem wpatrzyła się w ducha.
-Dokładniej o Hao i Sayuki. No i ich plany co do turnieju. Nie przerywaj mi, jak skończę mówić, to odpowiem na twoje pytania! Więc… przypadkiem trafiłem na domek, w którym mieszkają. To znaczy nie wiem, czy Hao tam mieszka, ale na pewno mieszkają tam Sayuki i Elistrat. Widziałem ich rzeczy. No ale wracając do tematu… Sayuki prosiła Hao, żeby jeszcze poczekał. Hao stwierdził, że turniej stał się nudny. Sayuki wręcz błagała go, by jeszcze poczekał, że może wydarzy się coś ciekawego… Wtedy Hao powiedział, że jak dotąd próba Kai… nazwał ją małolatą!... była najciekawszym zdarzeniem, a jeśli tak ma wyglądać cały turniej, to on nie ma na to ochoty. Sayuki ciągle go przekonywała i w końcu on się zgodził jeszcze trochę zaczekać…
Monika wpatrywała się w Netheala, usiłując zrozumieć, o czym tak właściwie mówi duch. Gdy dotarło do niej, jak wielką wagę mogą mieć słowa Netheala, lekko ją zapowietrzyło. Szybko jednak doszła do siebie.
-Zaczekać z czym? –zapytała.
-Nie wiem… -mruknął Netheal.
***
Monika w końcu znalazła sobie miejsce. Płaski dach ich domku, na który dostała się po drewnianej drabinie wydał się jej miejscem idealnym. Może nie jakimś tam luksusowym i najczystszym, ale spokojnym. Zmierzch powoli zapadał, a Monika siedziała na dachu i obserwowała Wielkie Duchy. Nagle na dachu pokazała się rozczochrana głowa Pietra. Po chwili cały szaman wszedł po drabinie na dach. Podszedł do Moniki i usiadł obok niej.
-Tu jesteś… a zastanawiałem się, gdzie zniknęłaś na cały dzień.
-Chodziłam po całym Patch Tribe, włóczyłam się bez celu…
Pietro przyglądał się chwilę Monice. Zmarszczył brwi.
-Zimno ci?
Monika pokręciła przecząco głową. Pietro westchnął.
-Może wejdziemy do środka. Widzę, że ci zimno, masz gęsią skórkę.
Monika uniosła głowę. Spojrzała chłopakowi w oczy.
-Boję się. –wyszeptała.
Patrzyli sobie w oczy. Pietro objął Monikę, przyciągnął ją do siebie i przytulił.
-Czego?
Chłopak delikatnie gładził ją po włosach.
-Stanie się coś złego. Ja to czuję… nie, ja to wiem.
Monika słyszała bicie jego serca. Zaskakujące, jak to rytmiczne bicie ją uspokajało. Szamanka zamknęła oczy.
-Miałaś jakieś wizje?
-Nie, to nie to. Hao coś planuje, a ja nie wiem co. Wiem tylko, że jeśli mu się uda, to możemy pożegnać się ze znanym nam światem.
-Spokojnie, nie dopuścimy do tego.
Monika odsunęła się od Pietra. Znów spojrzała mu w oczy.
-A jeśli Hao wygra turniej? Jak dotąd nikt nawet nie był bliski porządnego uderzenia go.
Pietro przyglądał się Monice. Westchnął cicho.
-Hao chciał mnie zabić, a wciąż tu jestem. Chciał też zabić Kaję, a mimo wszystko ona leży teraz w pokoju, fakt, że trochę poobijana, ale żywa.
-Nie, Hao nie chciał jej zabić. –powiedziała cicho Monika, odwracając głowę. –Po prostu trochę go poniosło, ale jestem pewna, że nie chciał jej zabić. I ona to wie. Specjalnie go sprowokowała.
Monika znów przytuliła się do Pietra.
***
Rano Monika wysłała Pietra do sklepu. Wczorajsze zakupy zniknęły w zastraszającym tempie. Szaman wrócił w rekordowym tempie z całą masą siatek. Mrucząc coś o kolejkach podszedł do stolika i zaczął wypakowywać po kolei wszystkie produkty spożywcze. Gdy zakończył tą operację, wziął się za krojenie chleba. Monika przez ten czas przygotowała herbatę. Pietro zajął się przygotowywaniem kanapek. Kaja ze swojego łóżka przypatrywała się tym wszystkim czynnością. W pewnym momencie Pietro zamarł. Spojrzał na Kaję i na Monikę, podającą jej herbatę.
-Eee… dzisiaj piątek. Pościcie?
Monika automatycznie pokręciła przecząco głową. Kaja wytrzeszczyła oczy i odstawiła powoli herbatę. Usiadła na łóżku, wciąż nie spuszczając wzroku z Pietra.
-Czy ty się dobrze czujesz? –zapytała Kaja. –Pół roku z nami spędziłeś i nie skapnąłeś się, że my obie zatwardziałe ateistki? Na kosteczki świętej Klotyldy, ty jesteś większy baran, niż myślałam…
-Tak, teraz pomyślałem… -bąknął Pietro. –Bo w sklepie się dziwili, że wędlinę biorę. A może nazwalibyśmy się ateiści? Bo skoro wszyscy jesteśmy…
-Daj spokój! –przerwała Kaja. –Świry są dobre i zostają!
-Tak… -mruknęła Monika. –Z tą nazwą to trafiłaś, nie ma co, Kajtuś…
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Kaja
Szaman
Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wonderland
|
Wysłany: Wto 8:45, 18 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
mhm... mhm... co, co odkroiłaś, możesz dać na bonusa....
Hje, hje, hje^^
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ive-Hao
Król Szamanów (!)
Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z królestwa
|
Wysłany: Śro 22:25, 19 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
No i jak zwykle....głupawka..ale troszke mniejsza...hum Faust jesy ostanią osobą, która może komuś zarzucać nienolrmalność...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Daryśka
Król Szamanów (!)
Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)
|
Wysłany: Śro 15:21, 26 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
No dobra, po zastoju wydusiłam z siebie wczoraj takie coś... no, główną motywacją do napisania było chyba to, że wolałam pisać niż powtarzać do kompetencji xD'
część 43
Monika krzątała się po pokoju, to sprzątając, to układając, to przenosząc jakieś drobiazgi z kąta w kąt. Pietro wodził za nią oczami, a Kaja usiłowała czytać książkę. W pewnym momencie Monika zatrzymała się. Wyjęła z kieszeni mały nagrobek. Spojrzała na niego i rzuciła na łóżko Kai.
-Powinnaś go już wziąć z powrotem.
Kaja odłożyła książkę. Wzięła nagrobek do ręki. Przyjrzała mu się dokładnie i uśmiechnęła się. Skinęła głową.
-Mogłabyś go… zawołać?
-Jasne. –uśmiechnęła się Monika.
Kaja rozpromieniła się. Monika wyszła na zewnątrz. Rozejrzała się dookoła. Spojrzała w górę. Wszystkie trzy duchy urzędowały na dachu.
-Nethuś! Chodź no tu!
Cukierek zamarł ze zdziwioną miną. Magdal o mało nie spadła z dachu ze śmiechu, a Raven wtuliła twarz w kolana i cała się trzęsła od tłumionego chichotu.
-No ja ją chyba zamorduję… -mruknął Netheal.
Cukierek zsunął się z dachu i wylądował dokładnie przed Moniką. Ani szamanka, ani duch nie zdążyli nic powiedzieć, bo drzwi otworzyły się i z domku wyjrzała rozczochrana głowa Pietra.
-Siupryza! –uśmiechnął się szaman. –Kaja chce cię widzieć.
Netheal wyglądał, jakby miał zaraz zemdleć. Monika delikatnie popchnęła go w stronę drzwi. Duch przeniknął przez ścianę. Pietro wyszedł na zewnątrz, zamykając za sobą drzwi.
-No, to teraz trzeba by ich zostawić samych… -mruknął połamaniec.
-Wziąłeś karty? –zapytała Monika.
Pietro skinął głową i pokazał całą talię kart. Monika uśmiechnęła się i poinformowała go, że Magdal i Raven są na dachu. Szamani weszli po drabince na dach. Tam szybko pogrupowali się w zespoły, duchy kontra szamani, i zaczęli grać w kenta.
***
Minęło sporo czasu, w punktacji prowadziła drużyna szamanów, czemu trudno się dziwić. Pietro jak zwykle wykorzystał kilka sztuczek karcianych, a Monika czytała mu w myślach, dzięki temu stworzyli drużynę nie do pokonania. Nagle dobiegł ich odgłos zatrzaskiwanych drzwi. Monika wychyliła się. Ze zdziwieniem stwierdziła, że Kaja idzie w stronę obrzeży miasteczka. Bez Netheala. Chwilę później Cukierek pojawił się na dachu. Od razu zwrócił Pietro uwagę, że oszukuje w zbyt oczywisty sposób. Zapytany przez Monikę, dokąd poszła Kaja, odpowiedział bardzo krótko.
-Do Hao.
Odpowiedź ta wywołała atak kaszlu u Moniki i pełen szok u Pietra. Raven uniosła wzrok do nieba, a Magdal przez ten czas zajrzała do kart swojego szamana. W końcu Monika się uspokoiła. Wstała i chciała zejść z dachu, ale Netheal stanął jej na drodze.
-Zostaw ją, tym razem go nie sprowokuje.
Monika jeszcze chwilę stała, po czym wróciła do kart. Duchy objęły prowadzenie, gdyż ani Pietro nie mógł się skupić na oszukiwaniu, ani Monika na czytaniu w myślach.
***
Drzwi łupnęły o ścianę. Monika i Pietro od razu rzucili karty i zjechali po drabinie z dachu. Po drodze o mało się nie pozabijali, tak się spieszyli, że byliby pospadali. Wpadli do pokoju. Kaja stała przy swoim łóżku i ścierała krew z dłoni i ze sztyletu. Monika i Pietro znieruchomieli, wpatrzeni w czerwoną plamę na chusteczce. Monika podeszła bliżej.
-Rammstein? –zapytała.
-Z przyzwyczajenia. –odpowiedziała Kaja. –Myślę dwutorowo. Jak nucę po niemiecku w myślach, to takie osoby jak ty, czy Hao nie są w stanie odczytać moich nazwijmy to właściwych myśli.
-Dobre! –ucieszył się Pietro.
Monika posłała mu ostre spojrzenie. Szaman skulił się w sobie. Monika wskazała palcem na krwistą plamę. Kaja uniosła brwi. Monika nie musiała zadawać pytania, wszyscy wiedzieli o co jej chodzi.
-Jak byłam pogadać z Hao, to napatoczył się Elistrat. Trochę żeśmy się pobili. Chyba wybiłam mu zęba… no i rozcięłam policzek. Nic poważnego. Niestety.
Pietro popatrzył na Kaję z mieszaniną strachu i uznania wypisaną na twarzy. Monika zmarszczyła brwi. Nie podobało jej się zachowanie Kai. Było takie… nieodpowiedzialne. Ledwo Faust uratował jej życie, ona już walczy z Elistratem.
-A… jak ty się czujesz?
Kaja obdarzyła Monikę pobłażliwym spojrzeniem.
-Moniś, Moniś… jak zwykle martwisz się na zapas. Nic mi nie jest.
***
-Ciągle nie możesz się przyzwyczaić?
-Hmm?
-No… do tego, że jesteście po dwóch przeciwnych stronach. Ty i Elistrat.
Pietro zerknął na Monikę. Trafiła w sedno. Zastanawiał się, czy czytała mu w myślach, czy też było to aż tak bardzo widoczne. Dopóki Hao go nie zabrał, byli z Elistratem nierozłączni. On, Elistrat i siostry Chikusho, czwórka zawsze trzymających się razem dzieci. Potem zjawił się Hao. Zażądał od Silajewów posłuszeństwa w turnieju. Oprócz tego zażądał też ich dziecka. Do wyboru miał Pietra i Elistrata. Wybrał Pietra. Szaman do tej pory zastanawia się, czemu akurat jego. Przez cały czas, kiedy wychowywał go Hao, nie mógł się doczekać spotkania z bratem i przyjaciółkami. Kiedy spotkał Elistrata, okazało się, że są wrogami. Pietro ciągle rozmyślał nad tym, jak by wyglądało jego życie, gdyby Hao nie pojawił się u jego rodziców prawie dwanaście lat temu. Czy z Elistratem ciągle byliby nierozłączni? Czy teraz spędzałby czas z siostrami Chikusho, Akumu i Abunai, a nie z Moniką? Czy wziąłby udział w turnieju, czy może czekałby na powrót Elistrata z Ameryki?
Monika oparła głowę o ramię Pietra.
-Nie martw się, kiedy to wszystko się skończy na pewno jakoś się dogadacie.
-Tak, na pewno…
***
Pietro huśtał się na krześle. Jedną rękę miał opartą o stolik, a drugą ćwiczył sztuczki magiczne ze znikającą monetą. Trzeba przyznać, że miał w tym dużą wprawę. Moneta to pojawiała się, to znikała. Netheal znudzonym wzrokiem obserwował szamana. Raven i Magdal siedziały na parapecie i cicho plotkowały. Monika klęczała na ziemi przy swoim plecaku i składała czyste ubrania. Kaja leżała na łóżku ze słuchawkami w uszach. Można by pomyśleć, że śpi, bo miała zamknięte oczy, jednak podrygująca rytmicznie stopa dawała znać, że szamanka jest w pełni przytomna. Nagle drzwi otworzyły się z impetem. Do pokoju wpadł Elistrat. Na twarzy miał opatrunek. Pietro spadł z krzesła, które wylądowało obok niego na ziemi. Monika zaprzestała składania ubrań. Jej oczy zapaliły się zimną nienawiścią. Nagle Monika zdała sobie sprawę, że nie jest w stanie kontrolować swojej niechęci do Elistrata. Kaja powoli wstała. Odłożyła swój odtwarzacz mp3 na łóżko. Raven i Magdal odruchowo znalazły się przy swoich szamanach. Elistrat wypruł w stronę Kai, ale na drodze stanął mu Netheal. Duch przyłożył szamanowi z pięści, pokazowy prawy sierpowy. Elistrat zebrał się szybko z podłogi i świdrując Kaję spojrzeniem zaczął jej prawić wyrzuty.
-To ja do ciebie grzecznie. Ja grzecznie, a ty mnie nożem w twarz? W twarz! Nożem!
-Sztyletem, ślepoto. –odpowiedziała od niechcenia Kaja. –Netheal, odsuń no się.
Kaja niemalże siłą przesunęła ducha na bok. Powoli podeszła do Elistrata. Stanęła zaledwie pół kroku od chłopaka. Zmrużyła oczy.
-Masz coś? –syknęła. –Jeśli coś masz, to powiedz. A jak nie, to won.
Elistrat milczał. Chwilę mierzyli się z Kają spojrzeniami. Monika i Pietro przyglądali się tej scenie z poziomu ziemi, z tą różnicą, że Monika była na ziemi jeszcze przed wejściem Elistrata, a Pietro wylądował tam już po jego przybyciu. Nagle Kaja bez ostrzeżenia huknęła Elistrata pięścią prosto w opatrunek. Pietro mimowolnie skrzywił się, gdy usłyszał krzyk brata. Kaja złapała Elistrata za kurtkę i wyrzuciła go z domku. Wyszła. Zanim wróciła, Pietro pozbierał się z ziemi. Do uszu wszystkich zgromadzonych w domku doszło głuche łupnięcie, po czym Kaja spokojnie wróciła. Jak zwykle trzasnęła drzwiami, aż się tynk posypał. Pietro usiadł na krześle i przetasował karty.
-Ja się ciebie zaczynam bać. –powiedział spokojnie. –Grasz z nami?
***
Kaja wpadła do pokoju jak burza. Monika i Pietro rzucili jej zdziwione spojrzenie. Szamanka chodziła w kółko, wymachiwała rękami. Pod ścianą pojawił się Netheal. W końcu Kaja zatrzymała się, tupnęła i zaklęła. Gorzej niż zwykle.
-Czemu zawsze, gdy dzieje się coś ciekawego, nikt nas nie informuje?!
-Co? –zapytali jednocześnie, jak na komendę, Monika i Pietro.
-To, że Haoś napadł na siedzibę rady! Chce ukraść Wielkie Duchy!
-To co my tu jeszcze robimy?
***
Trójka szamanów, Monika, Kaja i Pietro, biegli uliczkami Patch Tribe. Siedziba rady znajdowała się po drugiej stronie miasteczka. Tłumy szamanów zbierały się na uliczkach. Przerażone szepty dobiegały z każdej strony. Monika rozejrzała się dookoła. Nigdzie nie widziała znajomych twarzy. Kaja szła na przedzie, rozpychając gapiów na boki. Za nią szedł Pietro. Monika szła na końcu. Smuga dymu unosząca się ponad siedzibą rady nie wróżyła niczego dobrego. Ktoś potrącił Monikę. Szamanka o mało się nie przewróciła. W tłumie zniknęli Pietro i Kaja. Monika rozglądała się, ale nigdzie nie mogła ich zobaczyć. Ktoś znowu ją potrącił. Monika zaczynała się denerwować. Nigdzie nie widziała przyjaciół. Ktoś ją popchnął. Wtedy upadła. Straciła nad sobą kontrolę. Fala strachu, przerażenia i paniki napłynęła znikąd. Przerażone szepty, głosy i krzyki rozbrzmiały w jej głowie z ogromną siłą, przytłaczając jej własne myśli i odczucia. Nie była w stanie nad tym zapanować. Zacisnęła powieki. Ścisnęła dłońmi skronie. Dłużej już nie wytrzyma tego natłoku myśli i uczuć… ale nie może tego zatrzymać! Im bardziej starała się zablokować swój umysł, tym bardziej bolała ją głowa i tym trudniej było jej się skupić…
***
Kaja przedzierała się przez tłum. Rozgarniała ludzi na boki, lecz gdy tylko przeszła, oni znowu wracali na swoje miejsce, tworząc zwartą ścianę. Za sobą usłyszała pojękiwanie Pietra, który potknął się o coś. Zatrzymała się i obróciła, by mu powiedzieć, żeby nie marudził. Już otworzyła usta, gdy zdała sobie sprawę, że nie ma z nimi Moniki.
-O szlag! Połamaniec, w tył zwrot! Monia nam zniknęła…
***
Ból, przerażenie, strach, panika, szepty…
-Monika! Monika, słyszysz mnie?!
Kaja złapała Monikę za ramiona i potrząsnęła nią. Pietro przyklęknął przy dziewczynach.
-Co jej jest? –zapytał.
Monika miała nieobecny wzrok. Zdawało się, że w ogóle nie zauważa przyjaciół. Siedziała na ziemi. Wyglądała jakby była zahipnotyzowana. Kaja znów nią potrząsnęła. Znów krzyknęła. Nic. Monika ciągle nie reagowała.
-Szlag! –udarła się Kaja. –Musimy ją zabrać gdzieś, gdzie jest mniej ludzi, inaczej może się nie obudzić!
Kaja nie musiała powtarzać. Pietro od razu wziął Monikę na ręce. Rzucił Kai krótkie „prowadź” i cała trójka zniknęła w tłumie.
***
Nikt już nie korzystał z jeziora jako z lodowiska. Lód był zbyt cienki, żadne „czary-mary” nie pomogło w utrzymaniu lodowiska w pożądanym stanie. Właśnie tam udała się trójka szamanów. Kręciło się tam dwóch, może trzech szamanów. Pietro delikatnie usadził Monikę na ziemi i oparł ją o drzewo. Monika ciągle była nieobecna. Kaja zaklęła. Pietro rzucił jej pytające spojrzenie.
-Tak właściwie to co jej jest?
-Jest w transie.
Kaja nie miała zamiaru tłumaczyć chłopakowi co i jak, nie mieli na to czasu. Gdyby tylko mieli kilka minut, to powtórzyłaby mu to, czego jakiś czas temu dowiedziała się od Moniki. Szamanka musi się cały czas kontrolować, musi być wiecznie skupiona, inaczej nie jest w stanie podtrzymać blokady w umyśle. Brak blokady jest bardzo niebezpieczny, gdyż na dłuższą metę powoduje znane już Monice objawy – ból głowy, bezsenność, zmęczenie, skrajne wyczerpanie. Jest też inny aspekt blokady umysłowej. Jest ona po prostu potrzebna do rozgraniczenia własnych uczuć i myśli od cudzych. Gdy nie ma takiego rozgraniczenia, nie można być sobą, jest się wszystkimi. Umysł przestaje prawidłowo funkcjonować. Można to porównać do działania bardzo silnego narkotyku. Traci się świadomość i nie można nic na to poradzić. Bez pomocy z zewnątrz trudno jest się wybudzić z takiego transu. Lekarz nazwałby to śpiączką.
-Jak ją wybudzić?
Kaja wzruszyła ramionami. Nie miała pojęcia co robić. Dać jej w twarz? A może oblać ją wodą? Poprosić kogoś o pomoc? Tylko kogo? Rada została zaatakowana przez Hao, nie ma co na nich liczyć. Hao. On powinien wiedzieć co robić. Tylko jeden drobny problem – Hao właśnie atakuje radę, raczej nie będzie teraz skory do pomocy, zwłaszcza, że Monika, Kaja i Pietro chcą go powstrzymać. Faust? Ale gdzie go znaleźć? Na pewno razem z Yoh i resztą pobiegł powstrzymać Hao… więc też jest odrobinkę zajęty. Co robić?
Monika wciąż patrzyła się pustym wzrokiem przed siebie. Głowę miała przekrzywioną, nie była w stanie utrzymać jej prosto. Odległy zakamarek jej świadomości odebrał obecność Pietra i Kai. Monika usiłowała się obudzić. Powoli docierało do niej coraz więcej szczegółów z najbliższego otoczenia. Nie umiała się obudzić. Czuła się jak w koszmarnym śnie, chciała się poruszyć, ale nie mogła. Chciała dać przyjaciołom znać, że wie o ich obecności, ale nie wiedziała jak. Natłok odległych, silnych emocji wciąż wywierał na nią duży nacisk. Czy ten koszmar się skończy?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Karina
Król Szamanów (!)
Dołączył: 17 Gru 2005
Posty: 962
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraina Wiecznych Łowów
|
Wysłany: Śro 15:30, 26 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
o.O
o Wielki Królu Duchów! Czyżbyśmy się jużzbliżali do końca? Nie.. ;( szkoda... w takim momencie przerwać... łaa;(
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ive-Hao
Król Szamanów (!)
Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z królestwa
|
Wysłany: Śro 15:39, 26 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Wczoraj? no to brawo....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kaja
Szaman
Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wonderland
|
Wysłany: Czw 17:00, 27 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
a ja wieeeeeeem, co bedzie dalej, aha!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Daryśka
Król Szamanów (!)
Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)
|
Wysłany: Czw 18:02, 27 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Wcale nie wiesz tak dużo, to był tylko początek następnej części, nawet nie połowa... a mi się nie chce dalej pisać xD' motywacji nie mam, co innego piszę, a do tego ficka jakoś mi serca ostatnio zabrakło... jeszcze tylko kilka części i epilog mi zostało... postaram się szybko skończyć, to może za nowego, jeszcze nigdzie niepublikowanego ficka się wezmę (no bo mam już ponad 4 części ^^'), ale naprawdę siadam przed kompem, gapię się w ekran i myśle co by tu napisać, po czym otwieram innego ficka i piszę zupełnie co innego, a to leży i kwiczy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kaja
Szaman
Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wonderland
|
Wysłany: Czw 18:03, 27 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
i majta nogami, jak pragnę zbawienia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Daryśka
Król Szamanów (!)
Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)
|
Wysłany: Pią 21:53, 28 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Dokadnie. No, a powodu braku weny i wyjazdu na rybki (nauczę się łowić na spinning ^^' do tej pory tylko na spławik i na gruntowe łowiłam...) za pisanie wezmę się... za jakiś tydzień? No, zresztą i tak teraz bym nic sensownego nie napisała...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kaja
Szaman
Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wonderland
|
Wysłany: Sob 20:40, 06 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Daaaaaaryyyyyś! Ja chcem więcej! Wracaj z tych ryb i naskrob coś!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Daryśka
Król Szamanów (!)
Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)
|
Wysłany: Sob 21:23, 06 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Wróciłam i naskrobałam ^^' ino jak zwykle nie to, co trzeba...a za to mam już zakończenie tego ficka, tylko jeszcze kilka części muszę zmieścić pomiędzy obecną chwilą, a końcówką...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Daryśka
Król Szamanów (!)
Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)
|
Wysłany: Pią 22:36, 12 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Ekhem! Po bardzo długiej jak na mnie przerwie w końcu ukończyłam kolejną część! Teraz to już naprawdę zbliżamy się do końca... no a co do części... do pierwszych gwiazdek pisałam dawno temu i jak to teraz przeczytałam, to stwierdziłam, że mi się nie podoba... ino nie chce mi się zmieniać... a dalej napisałam wszystko dzisiaj, bo doznałam olśnienia, Wen była bardzo grzeczna i w ogóle wolę pisać, niż się uczyć historii xD' Ale nie będę dłużej kadzić, tylko dam Wam literki ^^'
CZĘŚĆ 44
Kaja patrzyła w puste oczy Moniki. Zastanawiała się, jak mogło do tego dojść. Pietro dotknął delikatnie ramienia Moniki. Patrzył chwilę na jej twarz, po czym zwrócił oczy na Kaję. Czekał, co ona powie. Kaja nic nie powiedziała. Wstała. Odwróciła się.
-Co robisz?
-Spróbujemy tradycyjnej metody. Przytrzymaj ją, jeszcze się nam przewróci…
Pietro przyklęknął przy Monice. Dotknął delikatnie jej policzka. Z przerażeniem stwierdził, że Monika jest lodowato zimna.
-Kaja! Ona jest lodowata!
Kaja zmarszczyła brwi. Podbiegła do jeziora. Zanurzyła dłonie z zimnej wodzie. Nabrała płynu do rąk. Wstała i chciała szybko wrócić do przyjaciół, jednak woda uciekała jej przez palce. Zanim by wróciła, w dłoniach zostało by jej tylko kilka kropel. Rozejrzała się szybko dookoła. Nie zobaczyła niczego, co mogłoby jej pomóc.
-Weź ją bliżej wody, nie będę latała przez pół polany!
Pietro wziął Monikę i podszedł do Kai. Nad jeziorem przyklęknął i położył Monikę. Teraz jej głowa spoczywała na jego kolanach. Kaja uśmiechnęła się wrednie, po czym zamaszystym ruchem ochlapała ich oboje. Pietro wrzasnął ze zdziwienia, po czym zaczął się wydzierać na Kaję, że przez nią jest mokry. Kaja uciszyła go gestem. Oczy Moniki drgnęły. Szamanka zacisnęła dłoń.
-To działa! –wrzasnął Pietro.
-Pewno, że działa, baranie! W końcu to mój pomysł, no nie? Uderz ją w twarz.
-Że co?!
-Tylko nie za mocno, masz ją tylko obudzić.
Pietro spojrzał niepewnie na Monikę. Kaja westchnęła ciężko i widząc, że Pietro nie kwapił się do wykonania polecenia, sama uderzyła Monikę. Plaśnięcie zaowocowało czerwonym śladem na policzku Moniki. Po chwili drugi, taki sam pojawił się po drugiej stronie twarzy dziewczyny. Kaja znów ochlapała ją wodą. Monika mruknęła niewyraźnie. Zamrugała. Kaja zaprzestała „czynności wybudzających”. Monika patrzyła chwilę na Kaję, po czym przeniosła wzrok na Pietra. Uśmiechnęła się blado. Było jej zimno, z trudem się podniosła do pozycji siedzącej.
-E… jak się czujesz? –zapytał Pietro.
-Poza tym, że mi zimno, jestem cała mokra i odrętwiała, to w porządku.
Monika zamknęła oczy. Skupić się. Nie może pozwolić, by ta sytuacja się powtórzyła. Musi zamknąć swój umysł.
Do uszu szamanów dobiegł odgłos wybuchu. Pasmo smoliście czarnego dymu wydobywającego się z siedziby rady powiększyło się dwukrotnie.
-To… jak? Idziemy rzucić się Hao pod ducha? –zapytała Monika.
-Tak. –mruknęła Kaja. –Nie marzę o niczym innym tylko o ratowaniu świata.
-No to idziemy! –zawołał wesoło Pietro.
***
Wejście do siedziby rady prowadziło przez grotę. Przy wejściu do niej stał Calvin. Gdy tylko ujrzał zbliżających się Monikę, Kaję i Pietra, zagrodził dalszą drogę.
-Nie możecie tam wejść! To zbyt niebezpieczne.
Kaja uniosła dłonie do skroni. Zamknęła oczy. Mruczała coś chwilę pod nosem, po czym wyrwała Monice sztylet. Podeszła do Calvina. Przysunęła mu ostrze do gardła. Indianin przełknął głośno ślinę, ale się nie ruszył.
-Słuchaj no, Calvin. Jesteśmy już sporo spóźnieni, pewnie Haoś już dawno tam wlazł, zgadza się? –Calvin nieznacznie skinął głową, a Kaja kontynuowała. – Dosyć mam już tych waszych idiotycznych zasad, regulaminów i wszystkich kretyńskich pomysłów! Zrozumiałeś? –Calvin znów przytaknął. – Jeśli nas tam teraz grzecznie nie wpuścisz, to nie zdzierżę i zwyczajnie poderżnę ci gardło. Czy wyrażam się jasno?
-Aż zbyt jasno… -mruknął Calvin.
-To cieszę się, że doszliśmy do porozumienia. A teraz z łaski swojej zaprowadzisz nas do miejsca, gdzie jest Haoś.
Calvin pobladł. Zezował chwilę na sztylet, znajdujący się niebezpiecznie blisko jego gardła. W końcu zrobił kilka kroków do tyłu. Odwrócił się gwałtownie na pięcie, aż załopotała jego peleryna. Ruszył w głąb groty. Kaja uśmiechnęła się triumfalnie, a Monika wyrwała jej swój sztylet.
-Co ci odbiło?! –syknęła Monika. –Naprawdę zamierzałaś poderżnąć mu gardło?!
-Czemu nie? –zapytała spokojnie Kaja, wzruszając ramionami. –Jak to mówi ta cała świrnięta Jeanne od X-Laws… życie jednostki jest niczym, jeżeli chodzi o dobro ogółu. Czy coś w ten deseń.
-Ty słuchałaś jej ględzenia?! –tym razem odezwał się Pietro.
-Się zdziwił… - ofuknęła go Kaja.
Trójka szamanów poszła w głąb groty za oddalającą się postacią Calvina.
***
W grocie było niesamowicie ciemno. Monika, Kaja i Pietro biegli za skrawkiem peleryny, widocznym w końcu korytarza. Potykali się na nierównym gruncie. Co chwilę słychać było czyjeś stłumione przekleństwo. Peleryna na końcu korytarza przestała się poruszać. W pierwszej chwili cała trójka pomyślała, że Calvin na nich czeka. Pomylili się. Pierwszy Pietro dostrzegł, że to tylko sama peleryna, wisząca na załomie skalnym. Kaja dobiegła do ciuszka. Zerwała go ze ściany. Rozejrzała się dookoła. Nigdzie nikogo nie dojrzała. Z miejsca, w którym byli, rozchodziło się kilka korytarzy. Który wybrać? Oczywiście nie wiedzieli. Kaja cisnęła pelerynę indianina na ziemię i podeptała ją, by wyładować złość. Jednocześnie złorzeczyła pod jego adresem. Monika westchnęła głęboko i podeszła do ścian. Położyła dłoń na chropowatej skale. Uśmiechnęła się.
-Moje umiejętności na nic się tu nie zdadzą. –przemówiła Monika. –Ale ty na pewno mogłabyś wyciągnąć z tych ścian kilka wspomnień, prawda?
Kaja zastygła w bezruchu. Kompletnie na myśl jej nie przyszło, że może skorzystać ze swoich umiejętności! Uśmiechnęła się. Kopnęła pelerynę Calvina pod ścianę. Przykucnęła i położyła dłonie na ziemi. Chwilę trwała w bezruchu, po czym gwałtownie wstała.
-Dobra, idziemy dokopać Hasiowi, a po drodze też Calvinowi!
***
W ciemnych korytarzach panowała nienaturalna cisza. Rzadko kiedy ktokolwiek ją burzył. Nawet członkowie rady poruszali się tu najciszej, jak mogli. Tym razem było jednak inaczej. Nie zważając na niosący się echem odgłos kroków, korytarzem biegł Calvin. Nerwowo spoglądał za siebie. Jeszcze tylko dwa skrzyżowania i dobiegnie do wielkiej sali, gdzie są pozostali członkowie rady. Jeszcze tylko jedno skrzyżowanie. I Calvin byłby dobiegł do owej wielkiej Sali, gdyby na drodze nie stanęła mu trójka nastolatków.
Monika i Pietro stali za uśmiechniętą upiornie Kają. Przed sobą widzieli zdziwionego do granic możliwości indianina. Kaja oparła pięści na biodrach.
-Niespodzianka, Calvin!
***
Goldva siedziała w wysokim fotelu. Patrzyła się beznamiętnym wzrokiem w ekran. Obraz strasznie śnieżył, prawie nie dało się rozpoznać postaci. Goldva uniosła fajkę do ust. Zaciągnęła się, po czym wypuściła spokojnie spory kłąb dymu. Prawie nic nie byłoby w stanie oderwać jej od gapienia się w ekran. Prawie. W końcu każdy z zaciekawieniem odwróciłby wzrok od śnieżącego ekranu, gdyby usłyszał długi monolog, wypowiedziany dziewczęcym głosem i ciche pojękiwanie. Goldva odwróciła się w stronę wejścia do wielkiej sali i zamarła. Nie mogła uwierzyć w to, co ujrzała.
Kaja prowadziła Calvina za ucho, wygłaszając przydługi monolog, który z powodzeniem można by nazwać kazaniem. Indianin musiał iść dziwnie pochylony, gdyż Kaja była sporo niższa od niego, a nie zamierzała wyciągać wysoko ręki. Calvin co chwilę pojękiwał. Wtedy też Kaja przywoływała go do porządku mocnym szarpnięciem za i tak obolałe już ucho.
-Zachowałeś się wręcz karygodnie! Zostawiać trójkę nastolatków, którzy powinni ratować świat, gdzieś w labiryncie korytarzy? Nieładnie! Fe, Calvinku! Nie spodziewałam się tego po tobie. A jakbyśmy się tak zgubili i z głodu umarli? Co? Miałbyś nas na sumieniu, wiesz? Na szczęście odnalazłam drogę. Skrót znany tylko Karimowi nadawał się idealnie do tego, by dopaść cię jeszcze przed wejściem do tej salki.
Goldva upuściła fajkę, która z hukiem spadła na ziemię. Dopiero to przerwało monolog Kai, która, nie puszczając Calvina, przyjrzała się Goldvie. Monika, Pietro, Raven, Magdal i Netheal woleli się w tym momencie do Kai nie przyznawać.
-Groziła mi! –jęknął Calvin. –Chciała mi gardło poderżnąć!
-Ty siedź cicho! –uciszyła go Kaja. –Eee… To my już idziemy, niech sobie Goldva nie przeszkadza. Tylko Calvina ze sobą weźmiemy.
-Nie chcę! –znów jęknął indianin.
Goldva patrzyła się na Kaję szeroko otwartymi ze zdziwienia oczami. Nie podniosła z ziemi fajki. Wyglądała, jakby była w szoku. W końcu potrząsnęła głową i odchrząknęła.
-Nie macie prawa tam wejść.
-O masz, następna… -zirytowała się Kaja. –Dobra, a jak zostawię Calvina, to możemy?
-Nie.
-Trudno, to… -Kaja zmrużyła oczy. –Calvina i tak zostawię, tylko by nam tam jęczał. A wejść, wejdziemy.
Goldva wyglądała jakby jej ktoś dał w twarz. Kaja puściła ucho Calvina, który natychmiast się wyprostował.
-Nie macie prawa tam wejść! Zabraniam wam! –rozwrzeszczała się Goldva. –Calvin, powstrzymaj ich!
-Ja? –zdziwił się indianin.
Goldva zaczęła tak energicznie potakiwać głową, że o mało nie spadł jej pióropusz. Calvin zrobił przerażoną minę i spojrzał z obawą na zniecierpliwioną już Kaję. Ta natomiast spojrzała wymownie w sufit, po czym podeszła do indianina i przyłożyła mu z pięści. Calvin aż się zatoczył.
-No, to tego mamy z głowy. Jeszcze coś, czy możemy już iść?
Ani Goldva, ani Calvin nic nie powiedzieli. Reszta członków rady, którzy przybiegli, gdy usłyszeli wrzaski Goldvy, też milczała. Kaja uśmiechnęła się.
-Dobrze, to teraz powiecie, gdzie poszedł Haoś.
Kilka osób wskazało na sporych rozmiarów tunel znajdujący się za plecami Goldvy. Kaja uśmiechnęła się słodko. Grzecznie dygnęła, po czym w podskokach skierowała się do wejścia do wskazanego tunelu. Pietro i Monika powlekli się za nią. Netheal zakrył sobie twarz dłońmi i kręcił z niedowierzaniem głową. Raven i Magdal nie okazywały żadnych emocji.
***
Po przejściu długim tunelem trójka szamanów i ich duchy wydostali się na półkę skalną, skąd dość strome schody prowadziły do lasu. Bez namysłu wszyscy skierowali się w głąb tej puszczy. Kaja usiłowała wyznaczyć kierunek marszu na podstawie wspomnień o osobach, które tędy przechodziły, ale ze zdziwieniem stwierdziła, że nie może. Podzieliła się tą informacją z resztą grupy. Monika, tknięta dziwnym przeczuciem, spróbowała skorzystać ze swoich umiejętności, ale to również okazało się niemożliwe. Duchy nie mogły się wznieść ponad drzewa, więc cała grupa musiała błądzić między gęsto rosnącymi drzewami. W lesie, wbrew wszelkiej logice, nie było wcale ciemno. Panowała tam też nienaturalna wręcz cisza. Szamani szli i nie wiedzieli, czy idą we właściwym kierunku. Do pewnego momentu. Monika zatrzymała się gwałtownie. Schyliła się i podniosła z ziemi mały notes w niebieskiej okładce. Otrzepała go z kilku liści, które nie chciały się odczepić.
-Co to? –zapytała Kaja.
Pietro wyrwał Monice notes. Szybko go przekartkował.
-Zdaje się, że idziemy we właściwym kierunku.
Kaja i Monika z zaciekawieniem przyglądały się szamanowi, który teraz bezskutecznie usiłował ukryć notatnik przed swoim duchem stróżem. Magdal natomiast usiłowała dostać w swoje niematerialne ręce „to cudo”.
-Pietro… co to jest? –zapytała ponownie Kaja.
-Nic takiego. –odpowiedział Pietro, zajęty odganianiem Magdal.
Chwilę nieuwagi szamana wykorzystała Monika i wyrwała mu notatnik. Szybko przekartkowała go. Gdzieś w połowie zatrzymała się na bardzo ładnym portrecie Kai. Obu dziewczynom dosłownie szczęki opadły. Magdal pojawiła się za ich plecami.
-Widać jego kreskę… popatrzcie, jak ładnie wycieniował! Toż to prawdziwy artysta! –zaczęła się rozpływać Magdal.
Kaja wzięła od Moniki notatnik, a raczej szkicownik i zaczęła go powoli przekartkowywać. Pierwszą połowę zapełniały przeróżne szkice miejsc, osób i rzeczy. Znaleźli się tam nawet Monika i Pietro. Drugą połowę zapełniała Kaja.
-Co to, do czorta, ma być?! –pisnęła szamanka na widok całej masy swoich podobizn.
-Szkicownik Elistrata. –mruknął niechętnie Pietro.
No, to jak na razie na tyle, biorę się za następną część ^^'
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ive-Hao
Król Szamanów (!)
Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z królestwa
|
Wysłany: Pią 23:59, 12 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Biedny Calvin....ale Brawo Kaja...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Karina
Król Szamanów (!)
Dołączył: 17 Gru 2005
Posty: 962
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraina Wiecznych Łowów
|
Wysłany: Sob 11:26, 13 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Kaja rlz! ;D gdyby nie Hao mogałby spokojnie objąć władzę nad światem;) a tak przy okazji to niespodziewałam, się, że Elek taki artysta, hah;D
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Bluetab template design by FF8Jake of FFD
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|