Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Magdalek
Gość
|
Wysłany: Pią 22:22, 03 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
A figa To bujda Ja razem z Flo i jeszcze jedną koleżanką Daryśce Pietra nie pozwoliłyśmy uśmiercić To nie był jej pomysł
Dary, jak mogłaś mi to zrobić, co Jak mogłaś...
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Daryśka
Król Szamanów (!)
Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)
|
Wysłany: Pią 22:25, 03 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Gdyby mi nie przeszło, to Pietro już by nie żył xD więc to, że mi "nie pozwoliłyście" to nie był powód^^
A tak w ogóle to co Ci zrobiłam?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Magdalek
Gość
|
Wysłany: Pią 22:31, 03 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Zgaduj zgadula, gdzie złota kula ;P
|
|
Powrót do góry |
|
|
Daryśka
Król Szamanów (!)
Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)
|
Wysłany: Nie 22:33, 05 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
No więc napisałam część XVIII...a powiem, że nadmiar weny jest chyba gorszy, niż jej brak, bo już sama nie wiem ile razy zmieniałam tą część...no ale czytajcie i piszcie, co o tym sądzicie
Monika sama nie wiedziała co się z nią dzieje. Cały czas była jakby nieprzytomna. Nie wiedziała czemu, ale była jakaś dziwnie przygnębiona. Cały czas wracała myślami do Pietro. Czy to możliwe, że myliła się co do niego? Treningi znów były przywrócone, ale Monika nie dała Pietro okazji do rozmowy. Gdy go widziała, była wściekła, ale gdy była sama, cały czas o nim myślała. Raven i Kaja próbowały poprawić jej nastrój na różne sposoby, a Netheal narzekał na to, jakie dziewczyny są dziwne.
Po południu mama poprosiła Monikę, żeby skoczyła do supermarketu. Szamanka, narzekając trochę, zebrała się i wyszła. Szybko doszła do sklepu. Wzięła koszyk i zaczęła krążyć między półkami. Wyszukiwała produkty z listy. Bułki, mleko i masło już miała w koszyku. Skierowała się do regału z płatkami śniadaniowymi. Właśnie miała się zastanawiać nad tym, które wybrać, gdy usłyszała znajomy głos:
-Nie, uwierz mi, naprawdę nie lubię!
-Ale Monika chyba już ci nie uwierzy.
Monikę przymurowało. Była pewna, że głosy, które słyszała zza regału należą do Pietro i jego ducha stróża, Magdal.
-Niestety…ale co, miałem jej powiedzieć? Jasne, cześć Monika, wiesz, zapomniałem ci powiedzieć, że jestem mordercą!
-Wcześniej tak o sobie nie mówiłeś…
-Ale ona ma rację! Ja jestem mordercą…
-Pietro…
-Nie próbuj mnie pocieszać! To, że nie miałem wyboru mnie nie usprawiedliwia…
-Ale Hao by cię zabił! Poza tym rodzina specjalnie oddała cię mistrzowi Hao, żebyś stał się silny…
-Zabijanie to nie siła…Czuję się okropnie…
Monika stała jak sparaliżowana. Nagle zrobiło jej się głupio, że nie dała mu się wytłumaczyć. Nigdy nie pomyślała, że Hao mógł tak postawić sprawę-albo Pietro zabije, albo zostanie zabity. Nagle zdała sobie sprawę również ze swojego położenia. Jeżeli Hao tak traktuje Pietro, to jak będzie traktował ją i Kaję? Zza regału ciągle dobiegały głosy:
-Wiem. Hao to potwór.
Monika nie usłyszała odpowiedzi Pietro, a mimo to duch nagle podniósł głos:
-Och, weź się w garść! Tyle lat już to znosisz…wiem, że jakoś sobie poradzisz.
-Tak…-głos Pietra stał się nagle jakiś inny –ale…jeszcze nigdy nie okłamywałem osoby, na której mi zależy.
Wnętrzności Moniki dziwnie się skręciły gdy to usłyszała.
-Wyjaśnij jej wszystko.
-Nie daje mi żadnej okazji do rozmowy!
Monika słyszała głos Pietro i Magdal coraz wyraźniej, a to musiało oznaczać, że idą w jej stronę. Nie chciała, by się tu spotkali. Szybko chwyciła pierwszą paczkę płatków z brzegu i pobiegła w stronę kasy. Zapłaciła za zakupy i wróciła do domu.
-Nie kupiłaś pieczywa. –Mama szamanki patrzyła na siatkę, w której były tylko cztery produkty zamiast dwunastu.
-Zapomniałam.
-Zapomniałaś też o ogórkach.
-Naprawdę? –Monika udała zaskoczenie.
Mama dziwnie się jej przypatrywała, po czym machnęła ręką.
-Nieważne. Potem kupię.
Monika skinęła głową i poszła do swojego pokoju. Opadła bezsilnie na łóżko i gapiąc się w sufit rozmyślała. Dać mu jeszcze jedną szansę? Czy naprawdę zabijał, bo nie miał wyboru? I właściwie od kiedy Pietro rozmawia z duchami?! Do tej pory powtarzał uparcie, że duchy to tylko narzędzia, a z narzędziami się nie rozmawia i nie przyjaźni. Oczywiście w to Monika od początku nie wierzyła. Dzisiaj kolejny trening. Może porozmawiać z Pietro? Postanowiła później zdecydować, co robić, bo mama zawołała ją, żeby pomogła w kuchni.
W drodze na cmentarz Raven zagadnęła Monikę:
-Nie sądzisz, że twoja mama ostatnio jakoś tak, nie wiem, inaczej się zachowuje?
-Co masz na myśli? –zapytała Monika nie odrywając wzroku od chodnika.
-No, że chce, żebyś coraz więcej pomagała, co chwilę zagląda do twojego pokoju i w ogóle…jakby coś podejrzewała.
-Nie zauważyłam.
Doszły na cmentarz. Kaja weszła dosłownie przed chwilką. Pietro już tam był. Zachowywał się jakoś dziwnie. Kaja nie wiedziała czemu, ale Monika doskonale zdawała sobie sprawę, że Pietro po prostu nie wie, jak do niej zagadać. Trening minął jak zwykle, ćwiczenia, słupki i do domu. Monika i Kaja razem wyszły z cmentarza. Doszły już prawie do skrzyżowania, gdy Monika stanęła.
-Co jest? –zapytała Kaja.
Monika obejrzała się za siebie. Czy Pietro jest jeszcze na tym cmentarzu?
-Słuchaj Monika, po prostu idź z nim pogadaj, niech się tłumaczy.
Monika popatrzyła na Kaję i skinęła głową. Spróbowała się uśmiechnąć, ale mięśnie twarzy jakoś dziwnie odmówiły posłuszeństwa. Monika powoli ruszyła w stronę cmentarza, który przed chwilą opuściła. Weszła. Natychmiast zobaczyła Pietro. Siedział pod drzewem, wpatrzony w gwiazdy. Monika westchnęła cicho, po czym podeszła do niego.
-Pietro, ja…przemyślałam to wszystko i…
Chłopak poderwał się na dźwięk głosu Moniki. Spojrzał na nią.
-Rozumiem twoją sytuację, bo…
-Przepraszam. –przerwał jej Pietro. –Wiem, że trzeba ci było powiedzieć, ale…po prostu nie miałem odwagi.
Nie patrzył na nią. Wbił wzrok w ziemię.
-Wzruszające.
Monika i Pietro spojrzeli w stronę wejścia na cmentarz. W ich kierunku pewnie szła Sayuki.
-Już pogadaliście? To w takim razie spadaj, dziewczynko.
-Nie pozwalaj sobie Sayuki. –powiedział Pietro, jednocześnie dając Monice znak, by została.
Pietro był blady. Jeszcze bladszy niż przy ostatnim spotkaniu z Sayuki. Szamanka popatrzyła na niego, lekko rozbawiona.
-Co powiedziałeś?
-Jeszcze nie skończyliśmy rozmawiać.
Sayuki spojrzała niechętnie na Monikę, po czym wyjęła z wewnętrznej kieszeni płaszcza nieduży woreczek.
-Wiesz, co z tym zrobić. Hao udzielił ci odpowiednich instrukcji przed wyjazdem.
Pietro wziął od niej woreczek. Przyjrzał mu się, po czym schował do kieszeni.
-Coś jeszcze?
-Tak. Nie wykonałeś zadania. Medium wciąż żyje.
-Nie można jej po prostu zostawić? To tylko staruszka.
-Rozkazy są jasne.
-Ale to tylko bezbronna staruszka! Co ona nam zrobi? Pogrozi palcem?
Sayuki rzuciła pogardliwe spojrzenie Monice, po czym zwróciła się groźniejszym tonem do Pietro:
-Przez nią stałeś się taki słaby?
-Niechęć do zabijania to nie słabość! –odpowiedział jej Pietro.
Sayuki roześmiała się tak, że Monice ciarki przeszły po plecach.
-Skoro jesteś taki słaby, to będę się musiała sama tym zająć, zanim wrócę do…
Sayuki urwała gdy jej spojrzenie padło na Monikę. Szamanka kipiała wściekłością. W jej oczach tańczyły płomienie gniewu.
-Jesteś śmieszna. –powiedziała w końcu Monika. –Udajesz kogoś silnego, zasłaniasz się bezwzględnością, bo nie chcesz, by uznano cię za słabą. Nie wiesz, że siły nie mierzy się tylko w ilości ofiar? A może jesteś tak zaślepiona rozkazami Hao, że już nie widzisz prawdziwej siły?
Wprawne oko Sayuki dostrzegło wokół Moniki ledwo wyczuwalną aurę. Dopiero teraz pojęła, dlaczego Hao tak zależało na tej szamance. Pietro stał oniemiały, patrząc się to na Sayuki, to na Monikę. Nikt przy zdrowych zmysłach nie odważył się do tej pory powiedzieć czegoś takiego Sayuki.
-W każdym razie to ty jesteś słaba, nie Pietro.
Sayuki wyglądała jakby ktoś przyłożył jej w twarz. Pietro pobladł jeszcze bardziej. W oczach Moniki wciąż tańczyły płomienie prawdziwego ognia. Była to swego rodzaju zimna furia. Sayuki nadal się nie odzywała. Po chwili odwróciła się gwałtownie i wyszła z cmentarza. Przy wyjściu rzuciła przez ramię:
-Pilnuj się Pietro, znasz swoje obowiązki!
Pietro spojrzał na Monikę z przerażeniem w oczach. W jej oczach nie zobaczył już tych groźnych płomieni, a aura też zniknęła. Dziewczyna stała, wpatrując się w miejsce, w którym Sayuki zniknęła. Nagle odwróciła się twarzą do Pietro.
-Monika…nie trzeba było…nieźle się naraziłaś, Sayuki jest silna i niełatwo zapomina urazy.
-Pozwoliłbyś jej tak gadać?
-Ja…no…-zająknął się Pietro.
-Nieważne. –powiedziała Monika, po czym przytuliła się do chłopaka.
Gdyby niebo spadło im na głowy, Pietro nie byłby bardziej zdumiony. Jeszcze wczoraj Monika traktowała go jak powietrze, bo była na niego wściekła. Przed chwilą miał jej się tłumaczyć, ale przerwała mu Sayuki, wprowadzając Monikę w stan zimnej furii, a teraz ta sama Monika się do niego przytulała. Niepewnie objął ją, po czym, już dużo pewniej, też ją przytulił.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kaede
Szaman
Dołączył: 18 Gru 2005
Posty: 217
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Sosnowiec (i tak nie wiecie gdzie to jest)
|
Wysłany: Pon 11:41, 06 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
No, wreszcie zgoda^^ Biedny Pietro, nie wie, ze nieumyslnie wszystko juz wytlumaczyl Monisi naszejxDDD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kitty
Nothern Lights Redaction
Dołączył: 14 Gru 2005
Posty: 801
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: uciekłam? Z wariatkowa, a jak? ^^
|
Wysłany: Pon 19:28, 06 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
To było takie słodkie *-* Monia i Pietro... [S: Ratunku ;__;] Cicho siedź *przydeptuje* Ja cem następną część!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Daryśka
Król Szamanów (!)
Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)
|
Wysłany: Śro 19:57, 15 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
no to część XIX...którą napisałam już tydzień temu, ale ciągle coś zmieniałam...no nic, raz kozie śmierć, tak zostaje, już nic nie zmieniam.
Dzwonek Wyroczni znów zadzwonił. Monika spróbowała go dosięgnąć, ale leżał za daleko. Przeklinając w duchu swoje lenistwo wstała i odczytała wiadomość. Imię kolejnego przeciwnika nic jej nie mówiło. Jakiś Tomek. Walczyć będą w parku. W tym samym parku, w którym Pietro kiedyś znokautował i ją i Kaję. Pojedynek odbędzie się za tydzień. Monika niewiele myśląc usiadła przed komputerem. Otworzyła przeglądarkę internetową i wpisała imię i nazwisko swojego przeciwnika. Nie spodziewała się żadnych efektów, ale mimo to zaczęła czytać blog chłopaka, którego dane zgadzały się z tymi wyświetlanymi na Dzwonku Wyroczni.
-Co jest? –zapytała Raven, widząc, że Monika dziwnie wpatruje się w ekran.
-Ten głupek opisał tu, że jest szamanem. Mam wszystkie jego słabe punkty jak na dłoni!
-Pewnie myślał, że wszyscy potraktują to jak fikcję literacką. –Powiedziała Raven, zsuwając się z szafy, aby poczytać Monice przez ramię.
Szamanka i Duch przeczytały wszystkie notki. Wiedziały teraz o swoim przeciwniku praktycznie wszystko, od tego, że jego duch nazywa się Muniek, przez to, że ledwo przeszedł eliminacje do turnieju i przegrał swoją pierwszą walkę, do tego, że jego następną przeciwniczką ma być Monika Safrin.
Tydzień szybko minął. Kaja cieszyła się, że Monika znów zachowuję się normalnie (czyli nie warczy na wszystko, co się rusza w zasięgu jej wzroku i nie odburkuje monosylabami na pytania). Treningi też jakoś spokojnie przeleciały. Dzień przed drugą walką Moniki Pietro pod koniec treningu wyciągnął z kieszeni woreczek, który dostał od Sayuki. Monika dopiero teraz zdała sobie sprawę, że miała się zapytać Pietra co to, ale jakoś jej to z głowy wyleciało. Szaman chwilę ważył w ręce pakunek, po czym rozsupłał woreczek i wysypał na swoją dłoń trzy wisiorki.
-Mistrz Hao chciał, żeby każdy, kto przejdzie do drugiej rundy założył taki wisiorek. Dzięki temu łatwiej będzie mu potem odnaleźć wszystkich, których ma ze sobą zabrać.
-Gdzie zabrać? –zapytała Monika.
-Nie wiem. Tylko tyle powiedział, no, oczywiście poza tym, że mam wam to dać dopiero przed drugą walką w pierwszej rundzie.
Monika wzięła od niego jeden z wisiorków. Kaja zrobiła to samo. Trzeci był dla Pietro.
-To tyle na dzisiaj. To koniec naszych treningów.
-Jak to koniec? –zapytała Kaja.
-Nauczyłem was walczyć. To było moje zadanie. Wiecie, jak trenować, więc dalsze spotkania na cmentarzu i wycinanie słupków nie mają sensu. Przynajmniej takie były polecenia mistrza Hao. Stwierdził, że dalej każdy ma sobie radzić sam. Mam nadzieję, że spotkamy się w następnej rundzie.
Kaja kiwnęła sceptycznie głową. Monika spojrzała na Pietro. Chłopak uśmiechnął się do niej.
-Spotkamy się jutro? –zapytał.
Monika też się uśmiechnęła. Skinęła głową na znak, że się zgadza.
-To na razie to wszystko. Życzę wam obu wygranej.
Kaja wymamrotała coś, co według niej miało przypominać „dzięki i nawzajem”, a Monika tylko się uśmiechała. Pietro poszedł w swoją stronę, a szamanki wróciły do swoich domów.
Następnego dnia Monika w ogóle nie myślała o czekającym ją pojedynku. W szkole gadała z Kają na temat tego, gdzie może ich zabrać Hao w następnej rundzie…o ile przejdą. Po lekcjach spotkała się z Pietro, z którym pospacerowała po parku. Pogadali o wielu rzeczach, z czego większość w ogóle nie była związana z szamaństwem. Wieczorem Monika pomogła mamie w kuchni, a w nocy wymknęła się do parku, aby stoczyć pojedynek z Tomkiem.
Powolnym krokiem doszła do parku. Miała jeszcze sporo czasu. Usiadła na ławce. Wyjęła sztylet i zaczęła mu się przyglądać. Zastanawiała się, czy Sayuki mówiła o tej samej staruszce, która dała jej sztylet. W sumie to bardzo możliwe. W końcu ta staruszka była medium. Monika była tak zamyślona, że nie usłyszała kroków. Nagle ktoś wyrwał jej sztylet.
-Ładny. –powiedział chłopak trzymający sztylet Moniki.
-Oddaj! –krzyknęła Monika, zrywając się z ławki.
Chłopak zaśmiał się.
-Nie. Bez broni nie osiągniesz kontroli ducha, a ja wygram.
Chłopak cisnął sztyletem za ogrodzenie. Monika nie miała szans na odnalezienie broni przed pojedynkiem. Dzwonki Wyroczni dały sygnał do rozpoczęcia walki. Monika przyjrzała się przeciwnikowi. Był to wysoki chłopak o krótkich, brązowych włosach i bardzo jasno błękitnych oczach. Za nim pojawił się jego duch stróż, wyglądający na żołnierza. Tomek wyciągnął scyzoryk. Osiągnął kontrolę ducha. Monika uskoczyła przed pierwszym atakiem. Przed drugim również zdążyła zrobić unik, ale jak to się mówi do trzech razy sztuka. W końcu Tomek trafił. Monikę odrzuciło do tyłu. Przekoziołkowała w powietrzu i upadła boleśnie na ziemię. Ledwo podniosła się na kolana. Poczuła, że z jej ust powoli spływa ciepła stróżka jej własnej krwi.
-Monika! Jesteś cała?
Monika skinęła głową. Raven podleciała do niej. Chciała pomóc jej wstać, ale Tomek znów zaatakował. Monika potoczyła się po ziemi. Leżała bez ruchu. Wszystko ją bolało. Gdzieś nad nią Raven usiłowała dowiedzieć się, czy wszystko w porządku. Tomek powoli się zbliżał. Monika wiedziała, że za chwilę znów oberwie, nie wiedziała jednak, ile wytrzyma. Zacisnęła dłonie w pięści z bezsilności i nagle…doznała olśnienia. Przecież wcale nie potrzebuje broni. Ewa walczyła piórem, a to nie jest broń. Musi tylko znaleźć coś, czym będzie mogła się bronić. Rozmyślania Moniki przerwał kolejny cios Tomka. Szamanka syknęła z bólu, łapiąc się za prawe ramię, w które oberwała. Spojrzała na ranę. Nie była głęboka, ale nie to zajęło teraz szamankę. Na palcu lewej dłoni miała pierścionek. Duży, owalny, srebrny pierścionek z czarnym kamieniem, połyskującym drobinkami srebra. Powoli podniosła się do pozycji siedzącej. Mimo bólu wykonała odpowiednie gesty, wykrzykując:
-Raven! Forma ducha! Do pierścionka!
Tomek zdziwił się ruchem Moniki do tego stopnia, że przystanął. To był jego błąd. Dało to Monice czas na wstanie. Tomek zaatakował.
-Raven, tarcza!
Pierścionek na palcu Moniki, rozświetlony poświatą kontroli ducha, powiększył się znacznie, tworząc idealną tarczę. Monika osłoniła się przed ciosem. Mimo tego, iż słaniała się na nogach, uśmiechnęła się. Przypomniało jej się, jak Pietro pokonał Kaję. Wystarczył odpowiednio wymierzony cios w kark. Monika, ku zdumieniu Tomka, zgrabnie go przeskoczyła. Wylądowała, omal się nie przewracając i uderzyła pierścionkiem w kark chłopaka. Tomek upadł na ziemię. Monika odczekała chwilę, po czym pozwoliła kontroli ducha rozproszyć się. Na jej Dzwonku Wyroczni wyświetliła się informacja o wygranej. Z za drzew powolnym krokiem wyszedł indianin.
-Calvin? Co ty tu robisz?
-Jestem sędzią.
Calvin podszedł do Tomka. Gdy przekonał się, że chłopak jest tylko nieprzytomny znów zwrócił się do Moniki.
-Jesteś cała? Zabieram go do szpitala, ciebie też mogę podrzucić.
-Dzięki, obejdzie się.
Monika podeszła do ogrodzenia. Wspięła się na nie i zeskoczyła z drugiej strony. Szybko znalazła swój sztylet. Gdy wróciła na miejsce pojedynku nie było tam już ani Calvina, ani Tomka.
-Czy jeżeli on przegrał swoją pierwszą walkę, a teraz jeszcze przegrał z tobą, to znaczy…
-To znaczy, że wyleciał z turnieju.
Raven popatrzyła pustym wzrokiem w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą leżał Tomek.
-Kolejne marzenie pogrzebane…
-Nie przesadzaj, Raven. To tylko turniej. Można to porównać do olimpiady przedmiotowej, jedni muszą odpaść, żeby inni przeszli dalej. Zresztą może jeszcze kiedyś uda mu się przejść dalej.
-Ale następny turniej jest za pięćset lat!
-No i co z tego? Nie nauczyłaś się jeszcze, że nic nie jest niemożliwe? Weźmy na przykład takiego Hao. Nie pierwszy raz bierze udział w turnieju. Czemu taki Tomek nie miałby spróbować za pięćset lat?
Raven westchnęła, wiedząc, że dalsza dyskusja nie ma sensu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Karina
Król Szamanów (!)
Dołączył: 17 Gru 2005
Posty: 962
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraina Wiecznych Łowów
|
Wysłany: Śro 20:22, 15 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Chyba tego jeszcze nie pisałam, ale podoba mi się spryt z jakim Monika walczy.. zawsze znajdzie jakie wyjście.. to taka fajna cecha:)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Daryśka
Król Szamanów (!)
Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)
|
Wysłany: Śro 20:36, 15 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
no, niezawsze. Od Pietro raz oberwała. No i później nie raz oberwie, a przynajmniej taki mam zamiar ^^
ale fajnie, że tak to odebrałaś ^^ podniosłaś mnie na duchu, bo mi się to, co napisałam jakieś takie bezsensowne wydawało ^^
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kaede
Szaman
Dołączył: 18 Gru 2005
Posty: 217
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Sosnowiec (i tak nie wiecie gdzie to jest)
|
Wysłany: Czw 14:35, 16 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Fajnie, ze w koncu cos napisalas. Podoba mi sie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kitty
Nothern Lights Redaction
Dołączył: 14 Gru 2005
Posty: 801
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: uciekłam? Z wariatkowa, a jak? ^^
|
Wysłany: Czw 16:37, 16 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
No Daryśka! Rządzisz! xD" to było super *^^* *złapała Wen* teraz już nie uciekniesz >D
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Daryśka
Król Szamanów (!)
Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)
|
Wysłany: Pią 0:25, 17 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Dzięki ^^
No to mam nadzieję, że następna (już XX! o matko, ale się rozpisałam ^^) część też wam się spodoba, bo ja jestem z niej tak średnio zadowolona...
Monika i Pietro spacerowali po mieście. Przed chwilą byli w kawiarni, teraz szli w kierunku rynku. W tłumie minęli Kaję, ale ona, głęboko zamyślona, nie zauważyła ich i popędziła w swoją stronę. Monika i Pietro nie zawracali sobie głowy Kają. Gadali o wszystkim i o niczym. Śmiali się i w ogóle nie mieli zamiaru rozmawiać o czymkolwiek związanym z szamaństwem, zupełnie jakby ten temat nie istniał.
Nagle Monika usłyszała dziwny głos.
-Słyszałeś?
-Co?
-Nic…nieważne.
Pietro spojrzał na nią. Nagle przestała się uśmiechać.
-Słuchaj, Pietro, muszę jeszcze coś załatwić. Spotkamy się później, ok?
Nie czekając na odpowiedź Monika zaczęła biec.
-Monika! Zaczekaj, co się stało?
Pietro sam nie wiedział czemu, ale pobiegł za Moniką.
„Chodź do mnie! Chodź! Czekam na ciebie! Pośpiesz się!”
Monika słyszała ten głos coraz wyraźniej. Nie wiedziała, gdzie biegnie. Potrąciła jakiegoś przechodnia. Nawet nie rzuciła przepraszam, tylko biegła dalej. Biegła przed siebie, głos stawał się coraz głośniejszy, coraz wyraźniejszy. Nagle przestała słyszeć to wołanie. Stanęła. Rozejrzała się dookoła. Stała przed sklepem, w którym dostała sztylet. Pietro dobiegł do niej.
-Monika, co jest? Co tu robisz?
Monika nie odpowiedziała. Wyciągnęła rękę i nacisnęła klamkę. Weszła do sklepu. Pietro wszedł za nią.
-Po co tu przyszłaś?
Monika spojrzała na Pietro.
-Nie wiem.
-Co tak długo? –głos staruszki dobiegł zza lady.
Monika i Pietro spojrzeli na nią. Monika była zdezorientowana, a Pietro szczęka opadła.
-Zamknij usta, młodzieńcze.
Pietro wykonał polecenie.
-To pani głos słyszałam? –zapytała Monika.
-Tak. –potwierdziła staruszka. –Co prawda miałam nadzieję, że przyjdziesz sama, ale akurat on mi nie przeszkadza.
Staruszka obdarzyła zdumionego chłopaka łagodnym spojrzeniem.
-Chyba zgodzisz się ze mną, Pietro, że jesteś dobrym chłopcem?
Pietro zaczerwienił się, po czym zaczął poruszać ustami, zupełnie jak ryba wyjęta z wody.
-Och, nie przejmuj się tym, co mi powiedziałeś przy naszym ostatnim spotkaniu. Wiem, że byłeś obserwowany. A teraz chodźcie.
Staruszka poszła na zaplecze. Monika posłała Pietro pytające spojrzenie, ale on wydawał się być jeszcze bardziej zaskoczony od Moniki. Niepewnie oboje weszli na zaplecze za staruszką. Tam zobaczyli stolik, przytulne fotele, półki pełne starych, zakurzonych książek i kilka dziwnych drobiazgów, poustawianych na szafce nad stolikiem. Staruszka usiadła w jednym z foteli i gestem zachęciła Pietro i Monikę, żeby uczynili to samo. Usiedli w wysokich, wygodnych fotelach.
-A co wy tacy spięci? Ja nie gryzę, spokojnie.
Monika i Pietro nie wiedzieli, co powiedzieć. Spojrzeli na siebie. Oboje czekali na to, co powie staruszka.
-Ostrzegałam cię, a ty mimo wszystko wpadłaś w złe towarzystwo. –zaczęła starsza pani, nawet nie patrząc na Monikę.
-Ja…zaraz, jakie złe towarzystwo? Przed chwilą pani powiedziała, że Pietro…
Monika urwała. Jakoś jej przez gardło nie chciały przejść słowa „dobry chłopiec”.
-Nie mówię o nim! –zniecierpliwiła się staruszka.
-To o kim? –tym razem odezwał się Pietro.
-O Hao, Sayuki, Borysie…zresztą po co mam wymieniać? Pietro doskonale ich wszystkich zna, a myślę, że ty też już zdążyłaś niektórych poznać.
Monika przygryzła wargę. Spojrzała na staruszkę. Nagle miała dziwne wrażenie, że jest coś, o czym zapomniała. Coś, co nie dawało jej spokoju. To coś dotyczyło staruszki. Monika nie wiedziała czemu, ale spytała:
-Czy była pani spokrewniona z Anką?
Staruszka spuściła głowę. Cicho przytaknęła. Pietro zacisnął dłonie na fotelu. Staruszka podniosła wzrok i spojrzała na Pietro.
-Nie obwiniaj się. To nie ty ją zabiłeś.
Pietro nie odpowiedział. Nagle staruszka zerwała się z fotela i sięgnęła na jedną z półek.
-Gdzie się podziały moje maniery? Nawet nie zapytałam, czy chcecie ciastek, albo herbaty…
Ukradkiem, tak, żeby ani Pietro, ani Monika nie dostrzegli, staruszka wytarła łzy z policzków. Odwróciła się i postawiła na stoliku talerzyk z ciastkami.
-A tak apropo…chciałam ci podziękować, chłopcze.
-Mi? Za co? –zdziwił się Pietro.
-Dawno temu pomogłeś pewnemu szamanowi. Miałeś go zabić, a ty pomogłeś mu się ukryć. To był mój brat. Za to chciałam ci podziękować.
Pietro patrzył na staruszkę chwilę, po czym niepewnie się uśmiechnął.
-Myślisz, że nie wiem, czemu Hao ci nie ufa? Wiele razy wykręciłeś mu podobne numery. Dlatego teraz każdą twoją, nazwijmy to, akcję obserwuje ktoś bezwzględnie oddany Hao. Ostatnio, o ile się nie mylę, obserwował cię Borys.
Monika spojrzała na Pietro z uznaniem.
Pietro patrzył dziwnie na staruszkę. Zastanawiał się, skąd ona tyle wie. Rzeczywiście, kiedy miał ją zabić, obserwował go Borys. Dlatego Pietro powiedział staruszce, że daje jej jeszcze jedną, ostatnią szansę. Miał nadzieję, że się gdzieś ukryje. Nie uśmiechało mu się zabijanie takiej miłej, starszej pani.
-Skąd pani to wszystko wie?
-O, ja mam swoje sposoby, a ty swoje na zdobywanie informacji. Ale wracając do sprawy, dla której ściągnęłam tu Monikę…
Monika, przysłuchując się rozmowie, prawie zapomniała, że staruszka ją wołała, a nie Pietro. Spojrzała na starszą panią z zaciekawieniem.
-Jeszcze nie jest za późno. Odejdź od Hao. Zostając jego uczennicą wpakowałaś się w niezłe bagno.
-Ja…nie wiedziałam. On był pierwszym szamanem, którego spotkałam i…
-I mu zaufałaś. –dokończyła za nią staruszka. –Tak, Hao wielu swoich uczniów zdobył w ten sposób. Młodzi i zagubieni. Idealne cele. Ale nigdy nie jest za późno, by odejść. Nie proponuje tego tobie, Pietro, bo Hao mógłby próbować cię zabić, ale Monika i Kaja…jesteście zbyt cenne, by Hao odważył się wam zrobić krzywdę. Przynajmniej na razie, dopóki nie zna waszego całego potencjału.
-Ja…chyba nie rozumiem, o czym pani mówi.
-Nie jesteś zwykłą szamanką. Nie jesteś też jasnowidzącą. Nie jesteś medium. Nie jesteś doshi. Nie jesteś nekromantą. Mimo to jest w tobie coś, co zainteresowało Hao. To samo mogłabym powiedzieć o Kai. Niestety ta pannica nie ma zamiaru odchodzić od Hao, ale myślę, że ty ją możesz z tego wyciągnąć. Dopóki Hao nie wie, jakie macie dary, nie skrzywdzi was. Myślę, że zależy mu na waszych szczególnych zdolnościach, a nie na was samych.
Monika skinęła niepewnie głową. Pietro wydawał się nie być zdziwiony tym, co powiedziała staruszka. Wręcz przeciwnie. Obracał w palcach ciastko.
-Załóżmy, że posłuchają pani, ale co dalej? Hao nie daje łatwo za wygraną. Nie da im spokoju.
-Po turnieju nie będą się musiały nim przejmować, uwierz mi. A póki co…chyba lepiej jest się trochę pomęczyć z Hao na karku, niż być zmuszonym do wykonywania jego poleceń?
Pietro nie odpowiedział. Staruszka chwilę świdrowała go spojrzeniem, po czym wstała.
-Późno się zrobiło. Nie będę was dłużej zatrzymywać.
Pietro i Monika wstali. Wyszli ze sklepu. Chwilę stali przed wystawą w milczeniu. W końcu Pietro zapytał:
-No i? Co zamierzasz zrobić?
-Co zamierzam? Sama jeszcze nie wiem. Chyba na razie zostanę. Zresztą z tego co mówiłeś, to Hao jest teraz w Japonii, w Tokio. Niby jak miałabym się z nim skontaktować?
Monika uśmiechnęła się. Pietro nic nie powiedział, chociaż doskonale wiedział, że jest ze sto sposobów na skontaktowanie się z Hao.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kaede
Szaman
Dołączył: 18 Gru 2005
Posty: 217
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Sosnowiec (i tak nie wiecie gdzie to jest)
|
Wysłany: Pią 17:27, 17 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Niezle heh co ja gadam jest wiecej niz niezle
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kitty
Nothern Lights Redaction
Dołączył: 14 Gru 2005
Posty: 801
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: uciekłam? Z wariatkowa, a jak? ^^
|
Wysłany: Pon 21:56, 20 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
No, fajnie xD" ciekawa jestem co Monika zrobi, ja na jej miejscu od razu bym odeszła [S: Obraziła się na Hao i teraz ma różne dziwne odpały ==] coś nie tak? *łyp* [S; nie, nie, wszystko w porządku... ==]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Daryśka
Król Szamanów (!)
Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)
|
Wysłany: Wto 21:15, 21 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
No, trochę się nad tym zastanawiałam...bo w końcu od Hao nie można odejść ot tak, po prostu, no nie? Tylko niestety to, co wymyśliłam w tej sprawie umieszczę nie wcześniej niz w piątek, bo to, co naskrobałam mam w wordzie, a chwilowo nie mam możliwości pisania z własnego kompa...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Bluetab template design by FF8Jake of FFD
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|