Historia równoległa - 10 lat później
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum o anime Shaman King Strona Główna -> Fanfiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Daryśka
Król Szamanów (!)



Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)

PostWysłany: Pon 23:11, 05 Cze 2006    Temat postu:

Kaja napisał:
mętlik? *zdumienie* a ten part miał dużo wyjaśniać... xD a właściwie większość... xD


no bo tego, że wyegzorcyzmowanie Nethusia to był pomysł Elka, to ja się już daaaawno domyśliłam. Chodzi mi o mętlik, który pojawił się odnośnie śmierci Sayuki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaja
Szaman



Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wonderland

PostWysłany: Śro 19:12, 07 Cze 2006    Temat postu:

aaaaaaaaaha
No to tak miało być.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Daryśka - gość
Gość






PostWysłany: Śro 20:16, 07 Cze 2006    Temat postu:

Czyli dobrze. A ja cem następną część, już, teraz, zaraz!
Powrót do góry
Kaja
Szaman



Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wonderland

PostWysłany: Śro 20:18, 07 Cze 2006    Temat postu:

Masz Razz

Part 18:
-Musimy wyjechać. I to szybko, na pełnym gazie.
Wszyscy lampili się na mnie jak na skończoną kretynkę, co prysnęła z głupiejowa. Spojrzałam każdemu w oczy, nawet ponurym duchom, i powtórzyłam dobitnie, jak do małych dzieci. Tym razem zaskoczyli i zaczął się ruch. Tylko Una stała w miejscu i patrzyła na mnie z głębokim namysłem. Odwzajemniłam spojrzenie i popełzłam pakować płytki.

* * *

Una przed wyjściem z motelu zmarszczyła nos, stając gwałtownie w połowie schodków. Spojrzała niepewnie najpierw w lewo, a potem w prawo. Sky właśnie ładował bagaże do przyczepki, kiedy się połapaliśmy, że coś jest nie tak.
Zza zakrętu wypadł czarny merc. Una krzyknęła i rzuciła się w przód, popychając Monikę tak, że wpadła na Pietra. Merc przejechał centymetr przed blada twarzą mojej przyjaciółki, zahamował z piskiem opon i wykręcił prawie całe koło, znacząc asfalt śladami opon. Sky zaklął.
Una pomyślała dokładnie to samo, co ja. Szarpnęła za drzwiczki Forda i wepchnęła do środka Monikę i Pietra, sama kocim ruchem znalazła się nagle za kierownicą i wrzeszczała coś do Skya. Po francusku. Sky już siedział na swoim motorze, mając gdzieś kask i wykręcał z piskiem opon i smrodem palonej gumy. W ostatniej chwili skoczyłam i wylądowałam za jego plecami.
Una krzyknęła coś, ale nie zrozumiałam. Skupiałam się na utrzymaniu równowagi na pędzącym motorze. Sky prowadził jak szatan. I wyraźnie się bał. Czułam to całą sobą. Bał się, i to śmiertelnie.
Chociaż wnioskując po moim stanie nerwów było to mało możliwe.

* * *

Sky zahamował, aż prysnęło spod kół. Zsunęliśmy się z motoru. Sky dyszał ciężko, ja zresztą też. Patrzyliśmy po sobie. Po chwili zgięłam się w ataku suchego kaszlu, a Sky wygrzmocił mi w plecy.
-Weź się w garść, Jasna.- wydyszał.- Trzeba coś wymyślić.
Nie zapytałam, czemu Jasna.
-Tu niedaleko jest nieużywany magazyn.- dyszał Sky chwilę potem.- Nie wiem, o kogo im chodziło, ale mam dziwne uczucie, że o któreś z nas dwojga.- spojrzeliśmy po sobie. Sky westchnął.- Pokażę się im i zwieję do magazynu. Ty masz tam na mnie czekać. Musimy zwiać z Jekaterynburga tak, by nie wiedzieli, w którą stronę zmierzamy.
-Oni wiedzą, że do Japonii.- mruknęłam.
-To jest na drugim końcu Azji, Jasna.- Sky uśmiechnął się lekko.- Jest wiele dróg.
-No tak.
Znów popatrzyliśmy na siebie.
-To jedziemy.
Biegłam jak jeszcze nigdy w życiu, wzrokiem szukając tego, o czym mówił Sky. I znalazłam magazyn z uniesioną lekko bramą. Rzuciłam się na ziemię i przecisnęłam pod spodem. Ledwo się wyprostowałam, usłyszałam ryk silnika.
Sky pruł uliczką, jakiś dziwnie zacięty, prosto w stronę drzwi magazynu. Były to drzwi roletowe, z pancernego metalu, podnoszone taką śmieszną korbką. Teraz były uniesione na tyle, by Sky mógł się zmieścić w szczelinie, kładąc motor na boku.
I zrobił to. Wjechał do magazynu bokiem, zatoczył pełne koło, poderwał maszynę i stanął, opierając się na nodze. W tym czasie ja już mozolnie zamykałam drzwi, z wysiłkiem kręcąc korbą. Sky podskoczył i mi pomógł.
Po dwóch minutach rozległ się ryk silnika mercedesa. Przywarliśmy do ścian, nasłuchując. Silnik zgasł, rozległo się mlaśnięcie drzwiczek i skrzypiące po żwirze kroki. Dwóch. Trzech? Kilku. Sky cisnął mi spojrzenie i cicho jak szczury rzuciliśmy się w stronę sterty pustych kartonowych pudeł, leżących bezładnie w kącie.

* * *

Na drodze Jekaterynburg-Omsk spotkaliśmy resztę grupy, skrajnie przerażoną. Una siedziała w fotelu kierowcy, opierając czoło o kierownicę, Monika, blada jak ściana, opierała się o lekko zielonego Pietra. Heroine, która jakoś dziwnie zaplątała się w Fordzie, podleciała do Skya i chyba zaczęła mu robić wyrzuty. Raven i Magdal wzięły się za objeżdżanie mojej skromnej osoby, a Mei z całkowitym spokojem drapała się za uchem.
Opadłam bezsilnie na tylne siedzenie Forda i nerwowo przetarłam twarz. Sky zajął miejsce pasażera z przodu i intensywnie wpatrzył się w szybę. Milczeliśmy, tylko radio cichutko grało "Show must go on".
W Fordzie unosiła się ciężka atmosfera strachu, niepewności i niepokoju. Z bladą Moniką było coś wyraźnie nie tak, a mimo, ze wszyscy podejrzewali, co to takiego, nikt nie pytał. Coś się działo. W naszej grupie nie istniał już podział. Uciekaliśmy prze jednym wrogiem o jeden raz za uzdo, by wciąż reprezentować osobne obozy.
Zastanawiało mnie tylko to, że Una i Sky wyraźnie świetnie znali francuski, mimo tego, że Una była rodowitą Rosjanką, a Sky Amerykaninem. Zastanawiało mnie także to, w jaki sposób Sky zaczął się opiekować Uną i dlaczego do tego w ogóle doszło. Nie ja jedna miałam pokręcony życiorys. Sky wyraźnie coś ukrywał, Una tak samo. Być może była to nawet jedna i ta sama tajemnica, nie wiem.
Był początek stycznia. Mieliśmy jeszcze jakieś siedem miesięcy na dotarcie do Japonii, potem mogły być kłopoty z wizami. Na ogonie siedziała nam ruska mafia na usługach Silajewów i tajemniczy ktoś, kto zabił Sayuki Tao. Robiło się mrocznie, mrocznie i niebezpiecznie.
Była jeszcze jedna instytucja, co do której wolałam się nie przyznawać.
Urząd Skarbowy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ive
Gość






PostWysłany: Śro 20:54, 07 Cze 2006    Temat postu:

Ok słuchaj uważnie, niezła płatnina ludzi i języków... No no...od poczatku tej historii zastanawiałam się, czumu nie wsiedli w samolot i nagłe oświecienie, Monika boi się latać, jak mogłam zapomnieć. A tak wgóle to akcja się robi mocno zakręcona. ...tylko e więcej Elka....bo zaczynam go lubić.....
Powrót do góry
Daryśka
Król Szamanów (!)



Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)

PostWysłany: Czw 17:58, 08 Cze 2006    Temat postu:

Powiem krótko - ten urząd skarbowy na końcu zwalił mnie z krzesła. A co do reszty - jak zwykle świetne. I powiem, że dużo ciekawsze od równoległej tej takiej zwykłej. Zresztą czemu się dziwić? Tam musiałaś się dostosować do mojego ficka, a tu masz wolną rękę. Od razu widać różnicę Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaja
Szaman



Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wonderland

PostWysłany: Nie 20:23, 02 Lip 2006    Temat postu:

Part 19:
Przeżyliśmy Omsk i wpadliśmy w rejon zakładu dla psychicznych.
Na widok bramy Pietro oberwał ode mnie sójkę w bok.
-Coś dla ciebie, połamaniec.- powiedziałam.- Miękki dywan, miękka sofka, miękkie ścianki. I co dzień prozac na śniadanko, obiad i kolacyjkę. Raj. Auć!
Łypnęłam na Pietra, masując sobie ramię. Pietro powiódł płomiennym wzrokiem po wywieszonych z samochodu ludziach i wrócił na fotel kierowcy. Chichocząc popełzłam za nim i wcisnęłam się na fotel obok niego. Miałam okazję wkurzać go przez całą drogę do motelu. Znak pół kilometra temu oznajmiał, że do stacji z motelem są jeszcze trzy kilosy, zostało nam zatem tylko dwa i pół.
No i czyż ja nie jestem genialna?

* * *

-Patrzcie!
Uniosłam głowę znad mapy. Una przewiesiła się przez kolana Skya i celowała palcem w szybę. Spojrzałam.
-Zbieg.- mruknęła Monika.- Ładnie. Nagroda? Pietro, do czorta, zwolnij!
Pietro wlókł się dwudziestką. Una czytała na głos po rosyjsku, ja tłumaczyłam na bieżąco Monice. Gdy skończyłyśmy, zapadła grobowa cisza. Patrzyliśmy po sobie, Pietro zerkał nerwowo w lusterko wsteczne.
-Wiecie...- bąknął po chwili Sky.- Ja chyba nie chcę.
-Ja też.- powiedziałam od razu.
-Pietro, przyśpiesz.- powiedziała Monika. Ford ryknął i ruszył dziewięćdziesiątką, aż nas odrzuciło na oparcia. Milczeliśmy. Coś wisiało w powietrzu. Fatum jakieś czy co?
-Wiecie.- burknęłam.- Chcę dożyć Władywostoku.
-Chcę dożyć powrotu do domku!- zajęczała Monika.- Kaja, nie mogłaś jechać sama?
Aż mną podrzuciło, huknęłam głową w dach samochodu i, wściekła, wykręciłam się na siedzeniu. Monika zbladła, Sky wcisnął się w oparcie, Una wytrzeszczyła oczy.
-Sama chciałaś.- wycedziłam.- Odczep się.
-Teraz już wiem, czemu trzęsła całym Patch Tribe.- dobiegł mnie po chwili szept Uny.- Ona jest gorsza od tej waszej Anny.
Poczekaj no, mruknęłam do siebie. Już ja ci pokażę, co znaczy wściekła Kaja Anna Wyszyńska.

* * *

-UNA!!
-Co?
-NIE MÓWI SIĘ: "CO" TYLKO "SŁUCHAM", DO CHOLERY!!
-Słucham...?
-Może mi przypomnisz, kto dzisiaj miał myć naczynia?
-Eee...
-Tak, ty! Jazda do roboty! A wy co się tak lampicie? Pietro, herbatę rób! Sky, psiamać, wziąłbyś i te cholerne opony sprawdził, zamiast się obijać! Monika, do śpiwora, ale już!
Powiodłam wściekłym wzrokiem po struchlałych towarzyszach. W końcu Una cichutko wzięła się za swoje, a reszta poszła za jej przykładem. Byłam wściekła, a ja wściekła wróżyłam kataklizm i trzecią wojnę światową.

* * *

Prawda była taka, że po spotkaniu z Elistratem... zwątpiłam. Zwątpiłam w cały sens tej wyprawy. Było dla mnie jasne, że Elistrat jest we mnie ślepo zakochany i zrobi dla mnie wszystko. A przynajmniej bardzo wiele. Dopadły mnie szczere wątpliwości. Odezwały się wspomnienia ze studiów. Niektóre dość wyraźnie i, co tu dużo mówić, całkiem przyjemne.
A ja zaczęłam się poważnie zastanawiać, co właściwie czuję do Netheala. Znałam go, no tak, będzie już szesnaście lat albo i więcej; wiedziałam o nim wszystko, co warte było mojej wiedzy, potrafiłam perfekcyjnie nad nim zapanować. I co? Kochałam go. Na pewno nie pierwsza i nie ostatnia zakochałam się w duchu.
Kiedyś czytałam cykl "Pośredniczka" Meg Cabot. Zdziwiła mnie znajomość rzeczy autorki; co prawda parę rzeczy poputała totalnie, ale ogólny zarys chyba był podobny. Tam też główna bohaterka zakochuje się w duchu, który nawiedza jej pokój. Główne różnice to narodowość bohaterów, wygląd i wiek ducha. Jesse de Silva z książki Cabot był stupięćdziesięcioletnim duchem.
Aż strach, jak dobrze to pamiętam.
I znów przypomniało mi się "Someone else". Dziwne, jak to za mną chodzi. Albo System, albo to. Coś tu chyba jest na rzeczy. Siła Wyższa?

She's found something to die for
Something to fight for
Someone to show her the way
She's found someone to cry for, someone to lie for
Heart full of blood of the dinosaurs
Now she belongs to someone else

Cholera! Przeszliśmy połowę drogi, a mnie opadają wątpliwości? Skoro tak wiele poświęcam dla Netheala, to chyba coś znaczy, prawda? To nie jest sielankowa wycieczka, my wszyscy żyjemy w stresie większym niż na turnieju, a to coś znaczy. Nie możemy zaufać praktycznie nikomu, nie wiadomo, kto swój, kto wróg.
Byle do Gór Jabłonowych. Potem już pójdzie z górki.
Oby.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Daryśka
Król Szamanów (!)



Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)

PostWysłany: Nie 20:59, 02 Lip 2006    Temat postu:

No, jak zwykle świetne. Wściekła Kajtusia jest zabójcza - w przenośni i dosłownie xD'

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ive-Hao
Król Szamanów (!)



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z królestwa

PostWysłany: Pon 12:52, 03 Lip 2006    Temat postu:

No nie....chyba musze dorwać jakiś podręcznik georafi....ech trzeci rok nie widziałam żadnego na oczy (nie liczc tego od skał...) a tak wógle no świetne

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaja
Szaman



Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wonderland

PostWysłany: Wto 22:44, 18 Lip 2006    Temat postu:

Najsmutniejszy chyba part. A to dlatego, że pisze jednocześnie obyczajową fantasy i nie jest mi łatwo się przestawić xD Proszę przygotować świeczki.

Part 20:

W środku nocy obudziło nas wszystkich jednocześnie głośny trzask, dobiegający gdzieś od strony drogi. Zorganizowaliśmy się w milczeniu, jakbyśmy całe życie nic nie robili, tylko przygotowywali się w nocy do walki z nieznanym przeciwnikiem. Sky wyjął pistolet, Una miała dwa kastety, Pietruś i Monika odszukali swoje sztyleciki. Tylko ja stałam z boku i patrzyłam na to bezczynnie.
Nie brałam miecza, bo i po co. Niby przekopać umiałam, ale... Jednak to nie było to samo...
A potem... potem z mroku wyłoniła się biała, nieregularna plama, jakoś tak na wysokości metra od gruntu. Una o mało nie zemdlała, wyraźnie chciała wrzeszczeć: "duchy, duchy!", ale wyszłaby przecież na idiotkę. A do nas podszedł młody chłopak.
W rozerwanym kaftanie bezpieczeństwa.
W rękach miał warczącą cicho piłę mechaniczną.
Dobre dziesięć sekund wszyscy staliśmy jak sparaliżowani, jopiąc się tylko, jak chłopak podchodzi i zamierza się piłą. Dźwięk warczenia wwiercał mi się w czaszkę jak śruba. Przed oczami przeleciało mi całe życie, a potem wrzasnęłam wniebogłosy i grzmotnęłam o ziemię. Jednocześnie usłyszałam coś w stylu wystrzału, świst i cienki pisk. Monika odeszła kilka kroków, zachwiała się i pod krzakiem zwróciła kolację.

* * *

Spierniczaliśmy stamtąd jak jeszcze nigdy w życiu. Nawet przewrażliwiona na punkcie prędkości Una milczała, kiedy Sky w idealnej ciszy wyciskał z Forda sto dwadzieścia na zakrętach. Monika, wciąż lekko zielona, przytrzymywała się zagłówka, a Pietro wyraźnie próbował myśleć. Jednak te próby spełzały na niczym; więcej uwagi trzeba było poświęcić utrzymaniu mózgu w czaszce niż myśleniu.
Zatrzymaliśmy się na jakiejś stacji. Sky wytoczył się z Forda, padł na kolana i autentycznie zaczął płakać. Wymieniłam z Uną spojrzenia, wywlokłam się z Forda i przyklęknęłam obok niego. delikatnie pogłaskałam go pod kudłach.
-Ja myślałem, że tam zginiemy.- szepnęła, wyraźnie wciąż skrajnie przerażony.- Na miejscu. Wszyscy. Naraz. Rozumiesz?
-Tak.
Nie, nie rozumiałam!
-Ja nie chcę umierać.- szepnął Sky, a mnie się serce ścisnęło na widok jego oczu.- Kaja, ja nie chcę umierać...!
-Nie umrzesz.- przytuliłam go.- Wszystko jest dobrze. Uciekliśmy mu, a ty, dzięki temu, że wypaliłeś, ocaliłeś życie i sobie, i całej naszej ferajnie.
Heroine zamigotała z wdzięcznością i zniknęła za Uną, kłócącą się o coś z właścicielem stacji. Ponownie spojrzałam na Skya. Milczał, wycierając oczy dłonią. Po chwili wziął się w garść i wstał. Podniosłam się.
-Sorry.- bąknął, nie patrząc na mnie.- Rozkleiłem się.
-Nie szkodzi.- skinęłam głową i wsunęłam się na miejsce kierowcy.- Ale teraz to ja prowadzę, bo ty gotowyś nas jeszcze na jakieś drzewo wpakować.
Robi się coraz zimniej. Zmierzamy na wschód, ciągle na wschód i południe. Jesteśmy coraz bliżej gór. Na horyzoncie już zaczynają majaczyć ich szczyty. Przebyliśmy nieco ponad połowę drogi.

* * *

Miesiąc później dotarliśmy do stóp Gór Jabłonowych.
I natknęliśmy się na ludzi Hao.

* * *

Musieli mnie pamiętać, bo od razu otworzyli ogień. Dosłownie. Nie mieli duchów, za to byli w posiadaniu pistoletów, zapewne nielegalnych. Całą grupą runęliśmy za Forda, wszyscy powyjmowali broń. Sky rzucił mi pistolet, zdobyty jeszcze na początku drogi. Przyjęłam i zarepetowałam broń ze złowieszczym uśmiechem.
Monika zaciskała usta w wąską kreskę, Pietro wyglądał, jakby się modlił. Una szeptała coś do Mei. Sky patrzył na mnie. Przysnęłam się do niego i, w rosnącym tempie kul, uderzających o karoserię Forda, delikatnie pocałowałam go w policzek.
-Powodzenia.- szepnęłam, odetchnęłam i pierwsza wychyliłam się zza osłony samochodu.

* * *

-Sky! Michael! Nie umieraj!
Una klęczała nad rannym Skyem i płakała tak strasznie, że omal nie dostała mdłości. Monika i Pietro stali w oddaleniu i w milczeniu patrzyli w naszą stronę. Sky leżał, ranny, z głową na moich kolanach, i patrzył mi w oczy mętniejącym wzrokiem. Ręce mi drżały, gdy ostrożnie gładziłam go po rozsypanych włosach.
Dostał w płuca... nie miał szans, było za daleko do jakiegokolwiek miejsca, gdzie mogliby mu pomóc. Krwawa plama na jego piersi i kałuża wokół niego powiększała się z nieustającą cierpliwością. Każdy jego oddech świszczał krwią, na wargach wykwitały czerwone bańki.
-Kaja...- szepnął cichutko.
-Tak, kochanie?- pochyliłam się lekko, by go usłyszeć szepnął coś, ale już nie zrozumiałam. Jego głowa bezwładnie opadła na bok. Una omal nie dostała histerii.
Delikatnie zamknęłam mu oczy, podniosłam głowę i spojrzałam na Monikę i Pietra. Dopiero po chwili poczułam, ze wargi mi drżą, że w oczach zbiera się coś gorącego, jak mokry strumyczek spływa mi po twarzy. Opuściłam głowę.
-Wróci.- powiedziała Una przez łzy.
-Nie, nie wróci.- szepnęłam.- Umarł tak, ja mu było przypisane umrzeć. Nic go tu już nie trzyma.
-Co on powiedział na koniec?- zapytała Monika, podchodząc.
-Nie wiem.- szepnęłam.
-A ja wiem.- Una rozszlochała się jeszcze bardziej.- Że cię kochał, Kaja.
Poczułam się tak, jakbym dostała obuchem w głowę. Heroine spojrzała na mnie, podleciała i przysiadła mi na ramieniu.
"Myślał, że uda mu się zawrócić cię z tej drogi." Zdumiona usłyszałam dźwięczny głosik Heroine. "Parę dni temu powiedział mi, że jeśli coś mu się stanie, bo mam przejść pod twoją opiekę. A teraz on nie żyje, a ja... Nie chcę być tym drugim duchem."
-Nie będziesz.- powiedziałam na głos.- Kiedy zechcesz, będziesz mogła odejść.
"Dziękuję."
Heroine stanęła mi na ramieniu, spojrzała po raz ostatni na Skya i odleciała. Przez chwilę widzieliśmy jej migotanie, potem zniknęła.
Ostrożnie przesunęłam głowę Skya na ziemię i wstałam. Powiodłam twardym spojrzeniem po obecnych.
-Jak go znajdę...- wysyczałam.- Jak go znajdę, to tak mu dokopię, że wszystkie zęby wylecą mu przez tyłek.

* * *

Una dalej nieco histeryzuje. Idziemy piechota, bo Ford nie nadaje się do użytku. A motor, wspaniały motor Skya, oddaliśmy jakiejś rodzinie, co się napatoczyła.
Pół dnia kopaliśmy mu grób wspólnymi siłami. Una płakała non stop, ciekawe, skąd się w niej bierze tyle wody. Ja już nie płaczę. Oczy mam suche. I uparcie zapatrzone w horyzont.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Daryśka
Król Szamanów (!)



Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)

PostWysłany: Wto 22:53, 18 Lip 2006    Temat postu:

A mówiłam, nie zabijaj Skya! No i co? Mnie to się nie słucha... i wiesz, jaki jest efekt? Taki, że teraz cała radość dzisiejszego dnia ze mnie uszła... biedny Sky... Crying or Very sad A to wszystko twoja wina! Tak, twoja! I nie wymawiaj mi się Wen! To tylko i wyłącznie twoja robota! Hmph!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaja
Szaman



Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wonderland

PostWysłany: Wto 22:56, 18 Lip 2006    Temat postu:

masz przeciażony mózg. Idź się połóż spać... A jutro poczytaj to jeszcze razik i skomentuj ponownie Razz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karina
Król Szamanów (!)



Dołączył: 17 Gru 2005
Posty: 962
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraina Wiecznych Łowów

PostWysłany: Śro 11:04, 19 Lip 2006    Temat postu:

Oooo rany.... toś mnie zastrzeliła
(R: myślałem, że to Sky'aja zastrzelono)
Grr... nie myśl tyle, ok?
Co do części to powiem tyle: super.
I ostatnie dwa zdania wymiatają po prostu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Daryśka
Król Szamanów (!)



Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)

PostWysłany: Śro 14:41, 19 Lip 2006    Temat postu:

No i przeczytałam jeszcze raz. I ciągle Skya mi szkoda...
Tylko gdyby spotkali się z Nethealem, to by było nieciekawie ==' Więc to była konieczność...
Ale i tak mogłaś go przy życiu zostawić! Coś by się zawsze wymyśliło...żeby nie dopuścić do ewentualnej konfrontacji Sky-Cucuś (xD' Mam nadzieję, że Cukierek nie widzi tego, że tak go nazwałam ^^' Za 'Nethusia' już się wkurzał Laughing )


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ive-Hao
Król Szamanów (!)



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z królestwa

PostWysłany: Śro 15:08, 19 Lip 2006    Temat postu:

Nie będe origanana, też mi go szkoda, no coż to się robi makabryczne, napierw Sayuki, teraz Sky....czemu uśmiercasz tych których lubie? Ech....no dobra.....kto jeszcze zginie?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum o anime Shaman King Strona Główna -> Fanfiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
Strona 8 z 10

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Bluetab template design by FF8Jake of FFD
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin