Od kuchni....(z braku lepszego pomysłu...)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum o anime Shaman King Strona Główna -> Fanfiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Daryśka
Król Szamanów (!)



Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)

PostWysłany: Śro 20:57, 19 Lip 2006    Temat postu:

Hmm... pytania mnożą się jak króliki... dosłownie. Co jest nie tak z raną Ive? Jakie jest pełne znaczenie jej snu? Jak zareaguje, gdy (jeśli) stanie twarzą w twarz z Renem? Jak zareaguje Rada, gdy Ive powie im o swoim śnie? Czy Juan przejdzie dalej? Czy w dalszych częściach spotkamy jeszcze Sarę i Glorię? Kiedy Hao wkroczy do akcji? I co zamierza?
Powiem, że potrafisz zmusić czytelnika do myślenia i zastanawiania się. Wciągasz w historię... ja cem więcej! I wiem, że jest na blogu (swoją drogą dawno tam nic nie komentowałam...), ale jakoś na forum wolę chyba czytać... dlatego mam nadzieję, że nawet jeśli będę jedyną osobą tu czytającą (ej, reszta forumowiczów! Ruszyć się i czytać, a później komentować! Ale już!) to mam nadzieję, że nie przestaniesz tu dawać Wink
No i czekam na next part!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaede
Szaman



Dołączył: 18 Gru 2005
Posty: 217
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sosnowiec (i tak nie wiecie gdzie to jest)

PostWysłany: Pon 19:28, 24 Lip 2006    Temat postu:

Naprawdę nie wiem co powiedzoeć. Nic madrego nie przychodzi mi do glowy. NAPRAWDE! No, moze oprócz:pish dalej :] Ale t obanalne Sad

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Daryśka
Król Szamanów (!)



Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)

PostWysłany: Czw 11:51, 27 Lip 2006    Temat postu:

E, co się przejmujesz, że, jak to określiłaś, "banalne" - ważne, że jest, nie? Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ive-Hao
Król Szamanów (!)



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z królestwa

PostWysłany: Czw 20:41, 12 Kwi 2007    Temat postu:

No prosze a jadnak fick żyje.. cześć badziewna, troszkę komiczna, ale za to naraszcie skończona...(zaczełam w sierpniu...xD)



Rozdział VIII

Na wspartym kolumnami ganku, niskiego, parterowego domu z czerwonej cegły siedziała ciemnooka dziewczyna w błękitnej sukience bez rękawów. Jej długie, kręcone włosy opadały na ramiona, zaś prawy nadgarstek dziewczyny owinięty był potrójnym sznurem pomarańczowych koralików. Obok niej unosił się nie wielki, ustrojony na biało duszek wielkości kwiatowej wróżki. Kilka metrów dalej, na żółtej ogrodowej huśtawce siedziała szypuła, wysoka kobieta o bardzo krótko ściętych czarnych włosach, ubrana jedynie w skąpe bikini z kwiatowym motywem. Na oczach miała zaś ciemne okulary. W powietrzu unosił się zapach róż ze znajdującego się po środku ogrodu klombu, zaś promienie słońca zamieniały owo miejsce w nagrzaną, zieloną patelnie. Sara westchnęła cicho. Powoli zaczęła zdejmować korale z nadgarstka. Rania przyglądała się temu z zakłopotaniem. Dziewczyna uśmiechnęła się do stróżunki swojej siostry, poczym wdziawszy lekki zamach uwięziła ją po między pomarańczowymi kuleczkami. Duszek pisnął cicho. Kobieta spojrzała w tamtą stronę.
-Sara, zlituj się i wypuść ją...
Długowłosa brunetka skrzywiła się nie znacznie, ale spełniła prośbę. Uwolniona wróżka zatoczyła w powietrzu dwa koła, poczym przysiadła na balustradzie, skrzyżowała ręce na piersi i odwróciła głowę w przeciwnym kierunku.
-Znów ćwiczyłaś na moim duchu? – zapytał niespodziewanie jakiś głos. Rania uniosła głowę, a Sara gwałtownie odwróciła się w stronę drzwi. Na progu stała smukła, wysoka brunetka, której pofalowane włosy ujarzmiała biała szeroka gumka, zaś opalone ciało skrywał materiał jasny materiał letniej sukienki. Wróżka podniosła się, rozłożyła skrzydła i zawisła nad ramieniem Glorii. Ta uśmiechnęła się delikatnie.
-Idę do parku – powiedziała w stronę kobiety – umówiłam się z Pablem...
-A trening? – kobieta ściągnęła okulary.
-Właśnie po to mam się z nim spotkać, mamo – wyjaśniła gdy była już przy furtce.

****
Od dłuższego czasu siedziała przy stole i od niechcenia mieszała łyżką makaron. Był twardawy, jakby nie dogotowany, zaś rosół, który także znajdował się w misce miał w sobie zdecydowanie za dużo przypraw. Westchnęła. Dlaczego pozwoliła Rutenowi dobrać się do kuchni, przecież wiedziała doskonale jak się to skończy. Już nie raz miała okazję próbować jego „smakołyków”. Zawsze kończyło się to tak samo: przygotowane z największą starannością potrawy, w najlepszym wypadku lądowały w koszu, w najgorszym na głowie zapalonego kucharza, który mimo jednak (o zgrozo) nic sobie z tego nie robił i przynajmniej raz na miesiąc przysadzał kolejne arcydzieło sztuki kulinarnej. Zaklęła w duchu. Tym razem padło na nią. Rozejrzał się po kuchni i na widok piętrzących się w zlewie brudnych naczyń ogarnęła ją fala wściekłości. Typowy facet. Tylko co on sobie myśli? Że będzie za nim sprzątać? Niedoczekanie. Gwałtownie podniosła się z krzesła, po czym opuściła kuchnię zatrzaskując za sobą drzwi. Feralnego kucharza nie było akurat w mieszkaniu, wiec dziewczyna usiadła na łóżku w swoim pokoju i popijając powoli wodę z niewielkiej szklanki przeglądała jakieś kupione niedawno czasopismo. Tak jak się spodziewała, nie było w nim nic ciekawego, zwykłe babskie porady i kilka łzawych historyjek. Przynajmniej jednak pozwało jej to nie myśleć o tym co się ostatnio wydarzyło. Przerzuciła ostatnie strony gazety, a następnie niedbale położyła ją na łóżku. Wstała, poprawiła włosy i zarzuciwszy na ramie niewielką, jasną torebkę wyszła z mieszkania.

**
Życie miejskie toczyło się swoim własnym rytmem. Idąca zatłoczonym chodnikiem czarnowłosa dziewczyna w jasnej, długiej do kolan sukience z beżowego lnu, raz po raz mijała ulicznych grajków, którzy na najróżniejszych instrumentach wygrywali łzawe melodie, żywe pomniki, bądź po prostu zwykłych żebraków, wyciągających ręce po drobne pieniądze. Zacisnęła dłoń na torebce. W tej części Meksiko City kradzieże rozboje i napady zdarzały się nad zwyczaj często. Przyśpieszyła kroku. Nie znosiła tej okolicy, chociaż spędziła tu nie całe dwa tygodnie. Westchnęła w duchu. Turniej ledwo się zaczął, a ona już miała go serdecznie dość. Co więcej to wszystko wydawało się jej troszkę śmieszne. Po co robić jakieś tam zawody, skoro zwycięstwa jest ustalony z góry, po co ta cała szopka, skoro wystarczy tylko spytać Króla Duchów? Cóż tradycja, chciało by się powiedzieć, ale czy każde tradycja ma sens? Przypomniała sobie kilka ostatnich snów. Ostatnie dwa turnieje zakończyły się tragedią, a jak będzie tym razem? Wszystkie znaki na niebie i ziemi, mówią, że podobnie, chyba, że zdarzy się cud... Na to jednak nie liczyła. Zatrzymała się obok jakiegoś kiosku. Wygrzebała z portfela kilka drobnych i poprosiła o lizaka owocowego. Otrzymawszy go, natychmiast odwinęła z papierka i włożywszy ciągotkę do ust, ruszyła dalej.
Przysiadła na ławce w parku i założywszy nogę na nogę obserwowała okolicę z pod zmrużonych powiek.

***
-Nieźle – Ocenił białowłosy chłopak, przyglądając się przy tym krytycznie zielonookiej brunetce. – Jak tak dalej pójdzie, to oboje mamy zapewniony udział w drugiej rundzie. Więc głowa do góry...
-Jasne – Dziewczyna mocniej zacisnęła w dłoni drewniany kwiat. – Dzięki, że się zgodziłeś Pablo.
-Ech – chłopak machnął ręką. – Nie chce mi się samemu lecieć do stanów różyczko.
-Palant – zaśmiała się dziewczyna, po czym przysiadła na niewielkim murku, otaczającym miejsce w którym jeszcze chwile temu trenowali. Pablo usiadł obok niej.
-To prawda, nie przeczę. – przytaknął z entuzjazmem, - ale co ja poradzę, taki się urodziłem – powiedział i zaśmiał się cicho. Dziewczyna przyłożyła dłoń do ust. Zawsze to samo. W jego towarzystwie niemalże pokładała się ze śmiechu i może dlatego tak go lubiła. Jednakże już po chwili stłumiła w sobie wybuch śmiechu i cicho westchnęła.
-Pablo?
-Tak?
-Przegrałam walkę. – powiedziała i spuściła głowę.
-Wiem.
-I?
-Wygrasz następne. Nie przyjmuje innej możliwości, złotko.
-Kretyn... Ile razy mówiłam, żebyś tak mnie nie nazywał?
-Dlaczego? – zrobił minę niewiniątka.
-Nie cierpię tego – dziewczyna odsunęła się na bezpieczną, jej zdaniem odległość.
-Lubisz, lubisz, tylko się nie przyznajesz – białowłosy nie dawał za wygraną.
-Nie lubię! – dziewczyna zaczynała się denerwować. Gwałtownie zeskoczyła z murku i bez pożegna ruszyła swoją drogą, gdy nagle coś zapiszczało cicho. Odruchowo spojrzała na założone na nadgarstek prostokątne uładzenie i nacisnęła odpowiedni przycisk.
-Co? – Wyrwało się jej gdy przeczytała wiadomość – co za kretyn ustala te walki? – Spojrzała przez ramię na ciągle siedzącego na murku Pabla. Chłopak także nie miał zadowolonej miny. Gloria potrząsnęła włosami, zadarła głowę i wolnym krokiem ruszyła przed siebie.

****

-Długo już tu siedzisz? – znajomy głos wyrwał dziewczynę z zamyślenia. Uniosła głowę i natychmiast spojrzała w prosto w twarz Indianina.
-Może tak, a może nie – odparła lekceważąco – z resztą to nie twoja sprawa Ruten – odburknęła i podniosła się z ławki. Poprawiła torebkę na ramieniu i już miała odejść przed siebie parkową alejką, gdy mężczyzna chwycił ją za nadgarstek. Uśmiechnęła się delikatnie. Z przysłoniętej ręką Rutena paciorkowej bransoletki błysnęło jasne światło a on sam puścił dziewczynę, która widząc jak jej partner roztasowuje sobie rękę zaśmiała się cicho.
-Nie ma to jak mała kontrola ducha, prawda?
Rzucił jej mordercze spojrzenie.
„A jednak wredna z niej baba” – pomyślał, gdy oglądał plecy oddalającej Indianki, poczym przeniósł spojrzenie na własną dłoń. Ciekła z niej mała stróżka krwi, więc jednak zrobiła to. Westchnął cicho. Nie potrafił wytłumaczyć sobie, dlaczego ona znów się na niego gniewa? Co niby zrobił tym razem. Przecież posprzątał... Ba! Nawet ugotował obiad! Właśnie obiad. Westchnął raz jeszcze. No może nie wyszedł idealnie, ale on naprawdę się starał. Tylko dlaczego, po co? Dla niej? Odpędzał tę myśl, przecież nigdy nic nich nie łączyło, a jemu nawet do głowy nie przyszło, żeby mogło. Nie absolutnie nic go w niej nie pociągało. Jej drapieżność, brak delikatności i ta twarda skorupa przez którą nikt, albo prawie nikt nie mógł się przepić zupełnie do niego nie przemawiały. Ive po prostu nie była w jego typie. On wolał delikatne i potulne dziewczyny. Odwrócił się na pięcie i ruszył w kierunku przeciwnym do tego w którym oddaliła się dziewczyna. No właśnie, delikatne, uległe panny, które swoim uśmiechem są w stanie złagodzić każdą sytuację. Tylko w śród takich dziewczyn szukał partnerki, ale dlaczego cięgle mu się to nie udawało? Przyśpieszył. Ciągle pakował się w jakiś związki, które rozpadały się w ekspresowym tempie i prawdę powiedziawszy miał tego serdecznie dość. Przeanalizował w myśli związki z ostatnich trzech lat. To wszystko było tak tragiczne, że aż śmieszne. Jenny, Kate, Sue na wierzch jego pamięci wypłynęły imiona dziewczyn. Z żadną z nich nie potrafił znaleźć wspólnego języka, może dlatego, że koniec końców każda z nich okazywała się pustą lalą, której w głowie jedynie ciuszki, biżuteria i kosmetyczka. Zacisnął pieści. Znał Ive i wiedział, że dużo można o niej powiedzieć, ale na pewno nie to, że jest pusta. Może więc imponowała mu tym? Zastanowił się. Całkiem możliwe, że tak. Chociaż z drugiej strony jej charakter był czymś, co go odrobinę odrzucało. Pchnął drzwi prowadzące na klatkę schodową bloku, w którym czasowo mieszkali, wspiął się po schodach na drugie piętro, włożył klucz do odpowiednich drzwi.
-O cholera! – wyrwało się mu gdy już je odtworzył i zobaczył stertę brudnych naczyń leżących spokojnie w zlewie. – A obiecała, że pozmywa.

***
Brązowowłosy mimo wczesnej pory od kilku godzin wpatrywał się w płomień. Wyraźnie nim zafascynowany uśmiechał się sam do siebie, gdy nagle obok niego pojawiła się wysoka niebieskowłosa dziewczyna, ubrana jedynie w krótką bluzkę bez ramiączek, zielone szorty i wysokie buty.
-Mistrzu Hao? – zapytała nieśmiało przysuwając się do szatyna – Co ty w niej widzisz? To tylko zwykła radna.
Chłopak oderwał oczy od ognia.
-Nie doceniasz mojej krwi Kanna – powiedział sucho. –Ale już nie długo przekonasz się ile znaczy ona w tej dziewczynie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Daryśka
Król Szamanów (!)



Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)

PostWysłany: Pon 23:16, 16 Kwi 2007    Temat postu:

Biedny Ruten xD' Ten pomysł z małą kontrolą ducha był genialny. A zmywanie to już mnie powaliło ^^'
i ten duszek na samym początku... jak to sobie wyobraziłam, to zaczęłam chichotać ^^' Słodko to musiało wyglądać ^^'
Stosunki Pablo-Gloria mi się podobają. Zostaną takie, prawda? Praaawdaaa? *robi psie oczka*
A końcówka mocna. Aż chce się czytać dalej.
Mam nadzieję, że następny part ukaże się dosyć szybko!
No i jeszcze krótkie podsumowanie: napisane jak zwykle ładnie, składnie i powabnie. Chcę więcej!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Pon 14:48, 23 Kwi 2007    Temat postu:

Banned video!
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum o anime Shaman King Strona Główna -> Fanfiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
Strona 4 z 4

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Bluetab template design by FF8Jake of FFD
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin