Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ive-Hao
Król Szamanów (!)
Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z królestwa
|
Wysłany: Pią 22:40, 08 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Czemu wydaje mi się, że Haoś badzie tu strasznie biedny?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Daryśka
Król Szamanów (!)
Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)
|
Wysłany: Pią 22:45, 08 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
W sumie to nie bardziej niż pozostali...
No, to skoro mam naskrobane (ach, ta Wen, jak ładnie współpracuje ^^'), to dam następną część.
Part 3
Ashil przełknął nerwowo ślinę. Chciał wykrztusić z siebie choćby słowo, ale po prostu nie był w stanie. Pani Czarnego Płomienia przekręciła lekko głowę, wciąż nie spuszczając chłopca z oczu. Westchnęła cicho.
-Nie mogę ci nic zrobić, choćbym nie wiem jak chciała. Wymagałoby to zbyt dużego wkładu pracy. Prościej będzie, jak po prostu o mnie zapomnisz.
Ashil zamrugał gwałtownie. Chciał się poruszyć, uciekać, wzywać pomocy, zrobić cokolwiek, byleby nie stać przed strasznym, a zarazem pięknym obliczem Pani Czarnego Płomienia. Ta wydawała się nie zauważać wysiłków chłopca. Delikatnie przejechała palcem po policzku Hao.
-Zanim jednak pójdziesz, równie dobrze możesz chwilę zostać. Dawno z nikim nie rozmawiałam. Nawet do Hao przychodzę tylko wtedy, kiedy śpi. Bo nikt nie może o mnie wiedzieć.
Ashil stwierdził, że może poruszać głową. Wciąż jednak pozostałe części ciała, a w tym także struny głosowe, odmawiały mu posłuszeństwa. Pani Czarnego Płomienia milczała, więc Ashil niepewnie skinął głową. Ta reakcja widać usatysfakcjonowała kobietę, gdyż zaczęła mówić dalej.
-Ciężkie jest życie samotnej kobiety. Nawet nie wiesz, jak bardzo. –Obrzuciła Ashila przelotnym spojrzeniem, po czym udała lekko zawstydzoną. –Ojej, jaka ze mnie gapa! Siadaj, na pewno ci niewygodnie!
Ashil, choć wolałby uciec, usiadł. Sam nie widział czemu właściwie posłuchał rozkazu kobiety. Gdy tylko wykonał polecenie, z przerażeniem stwierdził, że znów jest jakby sparaliżowany. Prze głowę przemknęła mu myśl, że być może to sprawka tej tajemniczej kobiety, szybko jednak odrzucił ten pomysł jako niedorzeczny.
-Wygodnie ci? –spytała Pani Czarnego Płomienia.
Ashil skinął głową. To bardzo zadowoliło kobietę. Uśmiechnęła się, prezentując dwa rzędy równych, śnieżnobiałych zębów.
-Kolejną gafę strzeliłam, nawet się nie przedstawiłam! Jestem Estera, Pani Czarnego Płomienia. Słyszałeś może o mnie?
Chłopiec pokręcił przecząco głową. Kobieta przeniosła wzrok na Hao, znów odgarniając mu włosy.
-To dobrze. Znaczy, że legendy albo umarły śmiercią naturalną, albo się nie rozprzestrzeniają. A teraz... –podniosła wzrok i utkwiła go dokładnie w Ashilu.
Chłopak zaczął oddychać szybciej. Stwierdził, że wzrok Estery jest przerażający i jednocześnie zachwycający. Nie pozwala oderwać spojrzenia od jej oczu. Przyciąga niczym światło ćmę.
-Nie będziesz pamiętał ani mnie, ani tego, co ci powiedziałam. Czy to jest jasne? –zapytała ostro.
Ashil poczuł się niezwykle lekki. Nagle cały świat przestał być dla niego ważny. Liczyła się tylko piękna Estera i jej wola. Jak mógłby jej odmówić? Skinął głową, jednocześnie uśmiechając się błogo.
-Dobrze. Gdy tylko stąd wyjdziesz, poczujesz się bardzo śpiący. Bez zbędnych wyjaśnień pójdziesz spać. Nikomu nie powiesz ani o mnie, ani o tym, jakiego Hao zastałeś. W twojej pamięci utkwi krótka rozmowa z twoim mistrzem, w której dowiedziałeś się, iż niedługo czeka cię ważne zadanie. A teraz idź.
Ashil wstał i sztywno wyszedł z namiotu. Otrząsnął się. Poczuł się nagle bardzo senny. Omijając jedzących kolację szamanów, poszedł na swoje miejsce, aby zasnąć. Był bardzo dumny z tego, co powiedział mu Hao.
***
-Mój drogi Hao... –przemówiła łagodnie Pani Czarnego Płomienia do śpiącego szamana. –Już czas, byś zaczął działać. Wiesz o tym. Pragniesz tego. Musisz osiągnąć swój cel. Niestety tym razem mnie zawiodłeś, twoja dusza się rozdzieliła. Musisz sprawić, by twoja druga część stała się silniejsza i przypomniała sobie o swoim prawowitym właścicielu... Mój drogi Hao, już czas.
Pani Czarnego Płomienia nachyliła się nad śpiącym chłopakiem i delikatnie musnęła wargami jego czoło. Przymknęła oczy, po czym objęła jego twarz dłońmi. Przyłożyła swoje czoło do jego.
-Już czas... –powtórzyła cicho. –Nie zawiedź mnie.
Podniosła głowę. Delikatnie ułożyła głowę Hao na poduszce. Przyjrzała mu się, po czym rozpłynęła się w powietrzu, a w miejscu, gdzie jeszcze przed chwilką była, pozostała zaledwie lekka mgiełka.
Hao mruknął coś niewyraźnie przez sen i przekręcił się na bok.
***
Wieczorem następnego dnia Hao znów był pełen energii i przepełniony optymizmem. Odzyskał chęci do działania. Chwilowy kryzys ustąpił jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. I znów jakaś magnetyczna siła ciągnęła go do ognia. Dlatego też nie był zadowolony, gdy Kanna stanęła za nim i co chwilę chrząkała, by zwrócić jego uwagę. Było to nad wyraz denerwujące, zwłaszcza, iż Hao chciał ją po prostu zignorować. W końcu jednak jego nerwy nie wytrzymały nieustającego chrząkania.
-Podrzucić cię do apteki po coś na gardło? –zapytał, niezbyt uprzejmym tonem.
-Eee... nie, mistrzu... –wybąkała Kanna, lekko zbita z tropu. –Chciałam tylko przekazać wiadomość, że... Ashil nie żyje.
Hao zamarł. Powoli przeniósł wzrok z płomieni na Kannę. Wyglądała dokładnie tak, jak zwykle. Dopiero po chwili Hao uświadomił sobie, że dla niej śmierć chłopaka przecież nic nie znaczyła. Wiedział też, że nie żartuje. Ona nigdy nie żartuje, a przynajmniej nie w takich sprawach. Stała tylko, starając się unikać patrzenia na swojego mistrza.
-Jak to się stało? –zapytał pozbawionym emocji głosem Hao.
-X-Laws go dopadli, kiedy chciał wykończyć Yoh. –mówiąc to, Kanna przyglądała się swoim butom.
-Nie takie miał zadanie. –Stwierdził ostro Hao.
-Poniosło go.
Kanna nie była poruszona śmiercią chłopca, ale jednak była dziwnie zgaszona. Hao dopiero teraz pojął, dlaczego. Bała się, że może być następna. W ich sytuacji zagrożenie życia to była codzienność. Hao dobrze o tym wiedział. I wszyscy, którzy za nim podążali też byli tego świadomi. Tu toczyła się niebezpieczna gra. Potęgi ścierały się ze sobą w pojedynkach na śmierć i życie, zasady przestały obowiązywać. Z jednej strony Hao ze swoimi ludźmi, a z drugiej Iron Maiden Jeanne z X-Laws. Do tego mieszał się jeszcze brat Hao, Yoh. Był on jednak z wszystkich wyżej wymienionych najsłabszy. Dlatego Hao chciał, aby urósł w siłę. Chciał wykorzystać jego moc dla swoich celów. Bo ostatnia z potęg, Wielka Rada Szamańska, była dla Hao tylko małym pyłkiem. Byli oni co prawda silniejsi od Yoh, ale dla Hao nie mieli żadnego znaczenia. Równie dobrze mogłoby ich nie być.
Hao spuścił głowę. Westchnął głośno. Kanna przyjrzała mu się ze zdziwieniem. On przecież nigdy się tak nie zachowywał.
-Szkoda chłopaka. –powiedział w końcu. –Ale... co się stało, to się nie odstanie!
Uśmiechnął się lekko. To jakby dodało dziewczynie otuchy, gdyż podniosła głowę tak dumnie, jak to nosiła ją przed śmiercią Ashila. Na jej twarzy znów gościł wyraz obojętnego znudzenia.
-Prawda, mistrzu. –Powiedziała, po czym zostawiła Hao samego.
***
Dźwięk tłuczonego szkła zwabił kota do ciemnej groty. Zwierzę wpadło do komnaty i zatrzymało się tuż przed odłamkami flakoniku po perfumach, uważając, by nie pokaleczyć łap. Pani Czarnego Płomienia siedziała na pufie przy biurku. Twarz miała ukrytą w dłoniach. Nie płakała. Nie smuciła się. Była wściekła. Właśnie zbiła kilka butelek, a teraz przysiadła, aby się uspokoić.
-Znów się miesza! –krzyknęła, jednocześnie zrywając się na równe nogi. –On znów się do wszystkiego wtrąca!
Złapała miskę ze szklanymi kulkami i rzuciła nią o ścianę. Kot syknął i schował się pod łóżkiem, aby uniknąć gradu potłuczonego szkła. Estera przyłożyła dłonie do skroni.
-Spokojnie. Muszę się uspokoić. Jak nie tak, to inaczej. On ze mną nie wygra! Nie tym razem!
Oparła się o biurko i odetchnęła głęboko kilka razy. Przyjrzała się kociemu łebkowi wystającemu spod łóżka.
-Pora złożyć wizytę tam, gdzie się mnie nie spodziewa. Jeszcze mam asa w rękawie!
Wzięła lusterko i przejrzała się w nim. Poprawiła kosmyk włosów, który wymknął się z jej fryzury. Uśmiechnęła się, po czym skrzywiła.
-Tym razem to ja będę górą. Ja i mój Hao.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kaja
Szaman
Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wonderland
|
Wysłany: Pią 22:46, 08 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Już jest biedny xD A dlaczego? Bo ja mam na to coś duży wpływ! Muahahahahahahaha!
[Wen: Tja, jakby ktoś nie zajarzył, to miał być 'evil śmiech']
Kombinierki są tylko piętro niżej.
[Wen: Rany, ja chcę do tego Stowarzyszenia Praw Duchów czy jakoś tak...]
Ale ty nie jesteś duchem.
[Wen: ==' No to co?]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ive-Hao
Król Szamanów (!)
Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z królestwa
|
Wysłany: Pią 23:01, 08 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Cytat: | -Podrzucić cię do apteki po coś na gardło? –zapytał, niezbyt uprzejmym tonem.
-Eee... nie, mistrzu... –wybąkała Kanna, lekko zbita z tropu. |
To mnie rozwaliło, ale co tam super podoba mi się (ineteligentnie, co?) jak masz coś jeszcze gotowe, to dawaj szybko....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Karina
Król Szamanów (!)
Dołączył: 17 Gru 2005
Posty: 962
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraina Wiecznych Łowów
|
Wysłany: Sob 15:41, 09 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
(R: hej Wen jeśli bardzo pragniesz przyjmę ciędo Gildi Duchów^^)
Ostatnio nazywałeś to "Falangą"..
(R: ale Gildia tezbrzmi fajnie ^^)
o masz... *rozkminia* Jesli Wen poleci do tejgo pokręconego stowarzyszenia to żegnajcie opki, chyba że będą to jakieś głupoty o duchach.. hm... MOWY NIE MA!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kaja
Szaman
Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wonderland
|
Wysłany: Sob 16:17, 09 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
o to-to, Karina. A poza tym, jak myślisz, czemu ja ją w klatce trzymam? xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Karina
Król Szamanów (!)
Dołączył: 17 Gru 2005
Posty: 962
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraina Wiecznych Łowów
|
Wysłany: Sob 16:19, 09 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
W klatce?*szczere zainteresowanie* ^^
(R: nawet o tym nie myśl!)
*diabelski chichot*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kaja
Szaman
Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wonderland
|
Wysłany: Sob 16:31, 09 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
ups...
[Wen: Duże ups...]
E, Rai, słoneczko, czy mam się zacząć bać...?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ive-Hao
Król Szamanów (!)
Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z królestwa
|
Wysłany: Sob 16:34, 09 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Hum...ostatecznie klatka to nie taki zły pomysł.. nawet więcej świetny!
(Z; TY też?)
Jeszcze się dziwisz, a pewnie!
(Z: Ratunku! )
*Wredny uśmiech
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Karina
Król Szamanów (!)
Dołączył: 17 Gru 2005
Posty: 962
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraina Wiecznych Łowów
|
Wysłany: Sob 16:37, 09 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
*szczerzy się jak głupia* Raaii kochany duszku chodź do Karinkiiii !^^
(R: nie nie zrobisz mi tego, NIE! ratunkuuu!)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kaja
Szaman
Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wonderland
|
Wysłany: Sob 17:07, 09 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
*łapie się za głowę*
[Wen: Jak ty coś chlapniesz, to po prostu masakra... Powstanie mamy gotowe...]
=='
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Daryśka
Król Szamanów (!)
Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)
|
Wysłany: Sob 21:29, 09 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Kolejne powstanie? Nie, ja bardzo proszę, bez powstań! Później biedne dzieci w szkołach muszą się o tym uczyć... oszczędźmy dzieci...
Part 4
Woda mieniła się cudownie w promieniach popołudniowego słońca. Spadające kaskady przeźroczystej cieczy rozpryskiwały się o skały, potęgując zachwyt Keiko Asakury. Wpatrzona w wodospad Iris nawet nie zauważyła, kiedy pojawiła się obok niej pewna kobieta w przecudnej sukni.
-Piękny widok.
Keiko podskoczyła na dźwięk głosu nieznajomej. Przyjrzała jej się, ale nie doczekawszy się żadnej kontynuacji tej myśli, pokiwała w zadumie głową.
-Droga Keiko... –przemówiła znów nieznajoma. –Przyprowadź mi tu twojego teścia. Mam do niego bardzo ważną sprawę. A gdy już to zrobisz, masz o mnie zapomnieć. I nikomu nigdy o mnie nie powiesz.
Keiko ukłoniła się lekko. Wyraz jej twarzy nie zmienił się kompletnie. Jej ruchy też pozostały takie, jak wcześniej. A jednak coś było nie tak. Usłuchała woli nieznajomej nie zadając żadnych pytań, ani nawet nie próbując się sprzeciwiać. Po prostu wykonała polecenie. A później zapomniała...
***
W puszczy Estereth, daleko od groty Pani Czarnego Płomienia, znajdowało się pewne bardzo specyficzne drzewo. Było ono stare, ogromne i zamieszkane, i to nie przez zwierzęta. Wśród jego gałęzi był ukryty kilkupiętrowy domek, a zamieszkiwała go istota równie potężna i niebezpieczna, jak sama Pani Czarnego Płomienia.
***
Yohmei powoli zamknął za sobą drzwi. Zachowanie Keiko zaniepokoiło go. Zwykle była bezpośrednia, a tu nagle nie chciała powiedzieć, czemu wysyła go nad wodospad Iris. Staruszek, zaciekawiony jej zachowaniem, postanowił niezwłocznie udać się we wskazane miejsce. Tam, na tle wodnych kaskad, ujrzał nieznajomą kobietę, zwróconą do niego plecami.
-Mamy dziś ładny dzień, prawda? –zagadnęła, nie odwracając się.
Yohmei mruknął coś w odpowiedzi. Pani Czarnego Płomienia, bowiem to ona była tą kobietą, odwróciła się i utkwiła wzrok w staruszku.
-Nie, Hao zdecydowanie jest bardziej podobny do Keiko, niż do ciebie...
-Hao?! –Zdumiał się Yohmei. –Chcesz powiedzieć, że go...
Estera przyłożyła palec do ust, jednocześnie zmuszając starca do zachowania ciszy. Uśmiechnęła się. Wykonała dłonią gest zachęcający do podejścia bliżej. Yohmei posłusznie przybliżył się do niej. Położyła mu dłoń na ramieniu.
-Słuchaj uważnie, bo nie mam zamiaru powtarzać. Wiem, że posiadasz Księgę Szamanów. A teraz powiem ci, co masz z nią zrobić...
***
W Tokyo stał pewien dom, który kiedyś był pensjonatem. Obecnie zamieszkiwała go tylko drobna blondynka. Zazwyczaj ubrana była w czarną sukienkę. Nie rozstawała się też z czerwoną chustą i zawsze nosiła przy sobie niebieskie korale. Nazywała się ona Anna. Była narzeczoną Yoh Asakury, który obecnie znajdował się gdzieś w Ameryce, zajęty wypełnianiem turniejowych obowiązków.
Nieduża torba wylądowała w przedpokoju. Anna rozejrzała się po raz ostatni przed wyjściem z domu. Nie wiedziała, czy jeszcze kiedyś tu wróci. Nie wiedziała, czy przeżyje. A jeśli nawet, to czy ciągle będzie sobą. Czekała ją misja pełna niebezpieczeństw.
***
Pani Czarnego Płomienia spokojnie spacerowała między drzewami puszczy Estereth. Nie zwracała uwagi na uciekające w panice zwierzęta. Dobrze wiedziała, iż ich instynkt podpowiada im, iż oto kroczy tam drapieżnik gorszy od pozostałych. Na dodatek ten drapieżnik nie był ani trochę naturalny, gdyż zabił wtedy, gdy miał na to ochotę, a nie wtedy, gdy musiał. Bo ten drapieżnik był na tyle potężny, że nic mu nie zagrażało – nie musiał się bronić. Co do zdobywania pożywienia, Estera jadła tylko owoce. Mimo to zabijała i to często. Głównie z nudów. Nigdy nie chciało jej się bezczynnie czekać pięćset lat, od turnieju do turnieju. Teraz jednak zwierzęta nie musiały się jej obawiać. Nie miała najmniejszej ochoty ich dręczyć. Bo teraz, gdzieś daleko, rozgrywał się jej ukochany turniej. Turniej, który stworzyła ona sama, przybywając do tego świata i zwiastując jego zagładę.
Ciche, ale nieustanne syczenie wyrwało Panią Czarnego Płomienia z zamyślenia. Był to wyraźny sygnał, iż jej grotę nawiedził intruz. Estera niezwłocznie więc udała się do swojego domu.
Na miejscu ujrzała swojego kota, prawie leżącego na ziemi. Jego ogon wybijał równy rytm, uderzając o ziemię. Zwierzę syczało wściekle, co jakiś czas wtrącając pojedyncze parsknięcia. Sierść miało zjeżoną. I spojrzenie utkwione w siedzącym spokojnie tuż przy wejściu do groty olbrzymim, czarnym psie.
Estera zmrużyła oczy. Rozpoznała psa bez problemu. Wiedziała także, czemu pojawił się przy jej domu. Bez wahania podeszła więc do zwierzęcia, znalazła przyczepioną do obroży kopertę i szybkim ruchem ją oderwała. Szybko rozdarła papier i wyjęła list.
„Moja droga Estero,
Jeszcze nie jest za późno, zawróć. Ciągle możesz się wycofać. Po prostu zrezygnuj i wróćmy tam, gdzie nasze miejsce.
Nie rozumiem, jakie są obecnie Twoje intencje. Czemu dostarczasz mojemu podopiecznemu Księgę Szamanów? Chcesz, by urósł w siłę? Sama rzucasz sobie kłody pod nogi. Wiesz przecież, że pięćset lat temu obyło się bez Księgi, wystarczyły same korale. A teraz również zamierzam je wykorzystać. Już nawet zadbałem o to, by trafiły we właściwe ręce. A może Ty po prostu uwielbiasz wyzwania? W takim razie co powinienem zrobić, aby Cię powstrzymać? Sam mam zrezygnować? Kiedy w końcu znudzi Ci się ta zabawa w kotka i myszkę?
Póki się nie wycofasz, gra ciągle się toczy. Nie wiem, co tak bardzo Cię w tym pociąga. To jest jak przesuwanie pionków po ogromnej szachownicy – a przecież zawsze powtarzałaś, iż nie lubisz takich gier. A nasze dwa główne pionki, Yoh i Hao, na pewno nie myślą o tym jako o czymś wspaniałym, uwierz mi. Nie jest miło być wykorzystywanym tylko dlatego, że ktoś chce się zabawić.
Po raz kolejny proszę Cię – po prostu dajmy sobie z tym spokój i wracajmy tam, gdzie nasze miejsce.
Zawsze Twój”
Niżej był już tylko niewyraźny podpis. Estera nie musiała jednak go odcyfrowywać, doskonale wiedziała, od kogo pochodzi ten list. Zmięła go i wyrzuciła. Następnie posłała psu spojrzenie mówiące „czekaj tu, zaniesiesz odpowiedź” i zniknęła w grocie.
***
„Mój drogi,
Czy naprawdę myślisz, że chcę wrócić do zimnej pustki, w której żyliśmy, zanim odkryliśmy ten świat? Myślisz, że znów chcę być nic nie znaczącą jedną z wielu? Myślisz, że tak łatwo zrezygnuję z zabawy, której dostarczają mi turnieje? O, nie. Dopóki ten świat istnieje, ja się nie poddam.
Nie kłam. Nieładnie jest kłamać. W swoim liście dałeś mi do zrozumienia, iż masz władzę nad Yoh. Oboje dobrze wiemy, iż jest to niemożliwe, gdyż ten chłopak jest częścią duszy Hao, nad którym ja mam władzę. Nie mogłeś nad nim zapanować. Dlatego podejrzewam, iż upatrzyłeś sobie kogoś z jego najbliższego otoczenia. Dowiem się, kto to. A wtedy po prostu wyeliminuję tą osobę. Tym razem ja będę górą.
I jeszcze jedno. Pewnego pięknego dnia dowiem się, gdzie ta Twoja chatka jest, a wtedy spalę Cię w niej żywcem.
Zawsze Twoja
Estera”
Pani Czarnego Płomienia przeczytała jeszcze raz list, po czym złożyła go i włożyła do koperty. Następnie wyszła na zewnątrz, gdzie wciąż czekał pies. Przywiązała mu list do obroży.
-Zanieś mu to.
Pies przekrzywił głowę. Przeciągnął się. Następnie stanął na tylnych łapach, zmniejszył się. Jego kształty zaczęły się rozmazywać, a gdy znów był wyraźny – nie był już psem, tylko sokołem. Kłapnął dziobem i wzbił się wysoko, ponad drzewa.
Leżący do tej pory w znacznej odległości kot zerwał się i podbiegł do Estery. Ta skinęła głową i również to zwierzę oddaliło się spiesznie. Nie zdołał jednak śledzić sokoła, a tym samym nie dowiedział się, gdzie ukryta jest chatka na drzewie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Karina
Król Szamanów (!)
Dołączył: 17 Gru 2005
Posty: 962
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraina Wiecznych Łowów
|
Wysłany: Sob 21:33, 09 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Ojej ojeje ojejej! Pojawił się!
(R; tylko jego list..)
Nie szkodzi i tak go lubie
(R: *gleba*)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ive-Hao
Król Szamanów (!)
Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z królestwa
|
Wysłany: Sob 21:43, 09 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
OO Mrok tajmnica i setem on jedo, ona tego pierwszego....super....hum...
(Z: to jeden Haoś nie wystarczy? biedi wszyscy)
Sam jestęś bi...a do tego nie znasz się!
(Z; przeznała. że kestem biedny)
Wcale nie....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Daryśka
Król Szamanów (!)
Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)
|
Wysłany: Sob 22:17, 09 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Ja mówiłam, że Haoś nie będzie bardziej biedny, niż pozostali... ale więcej nie mówię, bo za dużo osób zbyt dużo wie... a reszta ma szansę się domyślić... więc milczę jak grób i pisam next part ^^'
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Bluetab template design by FF8Jake of FFD
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|