Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Daryśka
Król Szamanów (!)
Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)
|
Wysłany: Śro 20:27, 06 Wrz 2006 Temat postu: Pani Czarnego Płomienia |
|
|
Tak jakoś patrząc na te wszystkie ficki, zaczęłam się zastanawiać "co by było, gdyby...". Tym oto sposobem wpadłam na zwariowany pomysł na kolejnego ficka (i przy okazji wyszłam z kryzysu twórczego ^^'). Wiem, wiem, powinnam napisać coś do pozostałych ficków, ale jak Wen przypełzła na co innego, to co poradzić? Więc do moich pozostałych ficków na pewno niedługo coś napiszę, a póki co daję nowego ficka. Zobaczymy, co z tego wyniknie ^^'
Part 1
Słońce chyliło się już ku zachodowi, a jego ostatnie promienie barwiły piasek na czerwono. Nieduża grupa młodych ludzi przemierzała pustynię, nie zwracając na ten cudowny pokaz matki natury najmniejszej uwagi. Przewodził im nastoletni chłopak. Długie, brązowe włosy przesłaniały mu twarz, na której wiecznie gościł uśmiech. Beżowa peleryna przesłaniała całą jego sylwetkę.
Podążający za nim ludzie wydawali się być zmęczeni, chociaż ich przywódca wręcz tryskał energią. Nikt nie powiedział jednak ani słowa, wszyscy w milczeniu podążali za chłopcem.
Gdy piasek zmienił swą barwę z czerwonej na czarną, czyli już po zachodzie słońca, chłopak w końcu się zatrzymał. Rozejrzał dookoła i uśmiechnął, prezentując niemalże wszystkie swoje zęby.
-Tu będzie dobrze. Zatrzymujemy się.
Wszyscy jego towarzysze w milczeniu wzięli się za przygotowanie miejsca na nocleg. Szło im to bardzo sprawnie; widać było, iż mają w tym niemałą wprawę. W kilka minut całkiem przyzwoite obozowisko było gotowe. Chłopak w pelerynie, do tej pory stojący bez ruchu, podszedł do plecaka jednej z dziewczyn zajmujących się aktualnie przygotowaniem kolacji. Wyciągnął z niego trzy małe paliki drewna. Odszedł na bok obozowiska i tam ułożył z nich małe rusztowanie. Chwilę przyglądał się swojemu dziełu, po czym zastygł bez ruchu. Jego wargi poruszyły się szybko; nie wymówił jednak żadnego słowa. Tuż pod drewnianym rusztowaniem dało się zauważyć drganie powietrza, po czym paliki nagle i bez ostrzeżenia zapłonęły. Ogień jednak ich nie trawił. Tylko utrzymywał się na ich powierzchni, jakby od nich zależało jego życie. Chłopak uśmiechnął się z satysfakcją, po czym utkwił wzrok w płomieniach, kompletnie ignorując resztę świata. Podskoczył lekko, gdy poczuł delikatny dotyk na ramieniu. Odwrócił głowę i spojrzał w błękitne oczy dziewczyny, której dłoń spoczywała na jego barku. Miała ona długie, niebieskie włosy i oczy dokładnie tego samego koloru, a ubrana była w krótkie, dżinsowe spodnie i czarny top bez ramiączek.
-Mistrzu Hao... –przemówiła cicho. –Kolacja.
Chłopak skinął głową, po czym znów utkwił spojrzenie w płomieniach.
-Nie będę jadł. Idź do reszty.
Dziewczyna cofnęła dłoń, ukłoniła się nieznacznie, po czym wycofała do reszty grupy.
***
Nikt nigdy nie zapuszczał się do puszczy Estereth. Była ona dosyć duża i dzika, by bez zbędnego wysiłku się tam zgubić. Na dodatek ludzie mieszkający blisko tego upiornego miejsca opowiadali niestworzone historie na temat zamieszkujących ją bestii. Żadna z nich jednak nie była prawdziwa. Owszem, w puszczy żyły dzikie zwierzęta, lecz nie na tyle niebezpieczne, by zagrażać człowiekowi. Była tam jednak pewna istota, o której istnieniu zapomniały nawet najstarsze legendy. Nikt żywy nie mógł jednak poświadczyć o tym, aby ta bestia naprawdę żyła, bowiem niewielu żywych ludzi wróciło z puszczy bez uszczerbku na zdrowiu psychicznym. Zazwyczaj ludzie, którzy ośmielili zapuścić się do puszczy Estereth wracali jako wariaci... albo nie wracali wcale.
W samym sercu puszczy znajdowała się grota, której wejścia strzegł kot o srebrzystej sierści i zielonych oczach. Gdy tylko ktoś zbliżył się do groty, kto jeżył sierść i syczał ostrzegawczo; nigdy jednak nie atakował. Tylko uprzedzał istotę zamieszkującą grotę o intruzach.
Gdyby jakiś wędrowiec ominął kota niezauważony i wszedł do groty, otoczyłaby go przerażająca ciemność. Idąc dalej, na oślep, mógłby zabłądzić w labiryncie podziemnych korytarzy. Jeśli jednak udałoby mu się wybrać właściwą ścieżkę, doszedłby do przestronnej komnaty. Zazwyczaj oświetlały ją pochodnie, znajdujące się na ścianach w regularnych odstępach, lecz gdyby ów wędrowiec znalazł się tam dokładnie w tej chwili, nie ujrzałby prawie nic. Pochodnie bowiem były zgaszone, a jedynym źródłem światła były cztery świeczki, ustawione na smukłych, wysokich świecznikach dookoła małego, okrągłego stoliczka. Na stoliczku tym znajdował się połyskujący groźnie w bladym świetle świec kryształ.
Gdyby nasz wędrowiec ciągle pozostał niezauważony, na pewno zechciałby się przyjrzeć temu kryształowi. Podszedłby więc do stolika. Gdyby pochodnie były zapalone, pewnie nie ujrzałby nic, jednak w świetle czterech świec z dziwnego wosku z dosyć mocno kopcącymi knotami kryształ nabierał pewnych niezwykłych właściwości. Ukazywał obrazy. Jeśli nasz wędrowiec przyjrzałby się kryształowi dokładnie, zapewne ujrzałby oblicze chłopaka z długimi, brązowymi włosami, wpatrzonego dokładnie w niego. A jeśli wędrowiec nie tylko by patrzył, ale także słuchał, na pewno usłyszałby głęboki, kobiecy głos, szepczący słowa, zwiastujące śmierć intruzowi znajdującemu się w komnacie...
***
Malutki murzynek podszedł do wciąż wpatrzonego w ognisko chłopca. Przysiadł obok niego i wlepił spojrzenie w twarz Hao. Chłopak jednak nie oderwał wzroku od ogniska; wpatrywał się w płomienie jak zahipnotyzowany. W końcu mały murzynek pisnął cicho.
-Co jest, Opacho? –zapytał wesoło Hao, nie odrywając wzroku od tańczących radośnie płomieni.
-Mistrzu... –pisnął w odpowiedzi murzynek. –Martwię się.
-Czym? –zainteresował się chłopak, ciągle jednak wpatrując się w ognisko. Nie zaszczycił Opacho ani jednym spojrzeniem.
-Bo... –zająknął się murzynek. –Nie wiem. Po prostu się martwię.
Hao nagle przestał się uśmiechać. Powoli przeniósł spojrzenie z płomieni na małego Opacho. W oczach obu dało się dostrzec smutek.
-Nie ma czym. –zapewnił Hao. –Naprawdę nie ma...
Opacho skinął główką, po czym spróbował, tak jak Hao, dać się uwieść tańcu ognia. Po niecałych trzydziestu sekundach stwierdził jednak, że przeraźliwie go to nudzi. Przeniósł więc wzrok na swojego mistrza, który ponownie wpatrywał się w płomienie niczym zahipnotyzowany. Nie doczekawszy się żadnej reakcji ze strony Hao, wstał i poszedł do swojego posłania. Był bardziej zmęczony podróżą od innych. Był malutki, a żeby dotrzymać reszcie kroku, musiał prawie biec przez cały dzień. To wystarczyłoby, żeby wykończyć niejednego malucha.
***
W środku puszczy Estereth, w podziemnej komnacie zgasły wszystkie cztery świece. Dało się słyszeć szelest materiału, po czym nastała cisza. Zielone ślepia zaświeciły się dzikim blaskiem, a chwilę później wszystkie pochodnie zapłonęły, oświetlając pomieszczenie dokładnie. Poza kotem, który wcześniej pilnował wejścia do groty, nie było tam nikogo.
Komnata była urządzona dosyć gustownie. Na samym jej środku stał wspomniany wcześniej stoliczek z kryształem. Dookoła niego ustawione były cztery świeczniki. Pod ścianą znajdowało się duże łoże z baldachimem z cienkiej, bordowej koronki. Zaścielone było narzutą w tym samym kolorze. Pod nogami łóżka znajdował się miękki i puszysty czarny dywan. Na lewo od łóżka stało duże, drewniane biurko. Znajdowały się na nim przeróżne drobiazgi, a w tym szczotka do włosów, lusterko, czerwona wstążka, malutka miska wypełniona przeźroczystymi, szklanymi kulkami, kilka metalowych przedmiotów w najróżniejszych kształtach i rozmiarach oraz szkatułka zamykana na kluczyk. Za biurkiem znajdowała się sporych rozmiarów szafa, na której drzwiach wisiała niezliczona ilość chust i szali z najróżniejszych materiałów i we wszystkich kolorach tęczy. Dalej było kilka regałów, przepełnionych ciężkimi, oprawionymi w skórę księgami. Po lewej stronie komnaty znajdowało się przejście do innej, znacznie mniejszej sali. Tam była ogromna wanna, wypełniona wodą, na której powierzchni unosiły się płatki róż, jak i całe kwiaty. Kilka butelek z wonnymi płynami stało tak, aby zawsze były w zasięgu ręki osoby biorącej kąpiel.
Kot zastrzygł nerwowo uszami. Zjeżył sierść, gotowy do ataku, i czekał. Jego niepokój wzbudził cichy, niemalże niesłyszalny szelest. Zwierzę jednak odprężyło się, gdy do pomieszczenia weszła jego właścicielka. Pani Czarnego Płomienia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Ive-Hao
Król Szamanów (!)
Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z królestwa
|
Wysłany: Śro 20:41, 06 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
No...coż od krytykowania jest Karina, bo ja się na tym nie znam...bowiem tylko, że hostoria jest wyjatkowo wciagajaca i inna od twoich pozostałych fików. Opizy mnie zauroczyły....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Daryśka
Król Szamanów (!)
Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)
|
Wysłany: Śro 21:21, 06 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Nad opisami staram się pracować od kiedy czytam literki Twoje i Kariny. A co do histori - wpadłam na nią, kiedy myślałam o "Alternatywnej historii Hao" i "Innej Drodze", a dokładniej o tym, że nie wszystko musi być takie, na jakie wygląda ^^' A na postać tytułową wpadłam dzisiaj, kiedy znalazłam czarny szalik i stwierdziłam, że fajnie by wyglądał z bordową czapką xD'
Co do poprawności i kilku drobnych szczegółów pierwszej połowy - to akurat zawdzięczam Kai, gdyż jej zapytałam, co o tym sądzi i wytknęła mi kilka błędów, które poprawiłam z dużą korzyścią dla opka, a także pomogła mi w dylematach "czy teraz ma się pojawić Pani, czy najpierw niech Haoś zorganizuje postój?", "Ma ich obserwować bezpośrednio, czy inaczej?" no i jej zawdzięczam nazwę puszczy Estereth
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ive-Hao
Król Szamanów (!)
Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z królestwa
|
Wysłany: Czw 14:49, 07 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
WoW nieżle. Co do błędów, nic nie mówi, bo chodźby były to i tak nigdy ich nie widze (jestem zepełnie śpepa na te rzeczy). No i nie mam posręką nikogo takiego ktoby mi pomógł z pisaniem w jaki kowiek sposób. Co do opisów, rozumiem, że te Kariny ispirują i mobilizują do pracy, ale moje? I wiesz co zaciekawiło mnie co miałaś na myśli mówiąc
Cytat: | A co do histori - wpadłam na nią, kiedy myślałam o "Alternatywnej historii Hao" i "Innej Drodze", a dokładniej o tym, że nie wszystko musi być takie, na jakie wygląda |
Przez to zupełnie nie wiem czego się spodziewać, a zresztą dotyczy to wszytkich twoich ficków....np. Hao i bajki to był niezły szok
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Karina
Król Szamanów (!)
Dołączył: 17 Gru 2005
Posty: 962
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraina Wiecznych Łowów
|
Wysłany: Czw 15:28, 07 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Hm....
Hm...
Hm....
(R: Karina nie moze nic skrytykować ^^)
hm...=='
(R: ups... )
Hm...
(R: to "hm.. " jest bardzo denerwujące)
hm...
(R: ==')
hm...
(R: KARINA!)
hm... ale przecież ja prawie nie używam opisów...
(R: *gleba*)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kaede
Szaman
Dołączył: 18 Gru 2005
Posty: 217
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Sosnowiec (i tak nie wiecie gdzie to jest)
|
Wysłany: Czw 16:52, 07 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
opisów jest za duzo moim skromnym i wielmożnie pradziwym zdaniem
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kaja
Szaman
Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wonderland
|
Wysłany: Czw 19:07, 07 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Dobre. Z drugą częścią poradziłaś sobie nawet bez mojego udziału xD Wyrabiasz się, kobieto
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ive-Hao
Król Szamanów (!)
Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z królestwa
|
Wysłany: Czw 19:43, 07 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Kaede napisał: | opisów jest za duzo moim skromnym i wielmożnie pradziwym zdaniem |
Co to znaczy za dużo? Nie ma takiej możliwości he
i jeszcze jedno mnie intryguje ...trudno najwyżej wyjde na idiotkę...
(Z: jej chodzi o to, gdzie Kaja nauczyła się pisać....)
No wielkie dzięki.....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kaja
Szaman
Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wonderland
|
Wysłany: Czw 19:49, 07 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Ja się nigdzie pisać nie uczylam. Ja zaczęłam po prostu pewnego pięknego dnia od założenia historycznego już bloga (varda-kelienn.eblog.pl - Kitty, nie bij!) ale pierwszych notek (dennych jak nie wiem co ==') nie ma, bo w tamtym roku eBlog miał pożar i spłonęło wszystko-wszyściutko.
A jak się ma do czynienia z krytyką dziewczyn z zespołu oceniającego, z pamięcią mieszczącą setki cytatów z różnych utworów i takowe utrowy w wielkiej stercie przy łóżku, to się chcąc nie chcąc styl wyrabia...
No i jak się pisze od czwartej klasy podstawówki pod ławką xD
Nudzę, co? xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Daryśka
Król Szamanów (!)
Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)
|
Wysłany: Pią 20:43, 08 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
No,to pora na part drugi ^^''
Part 2
Hao Asakura, chłopak na oko w wieku lat piętnastu, siedział spokojnie na kamieniu, z przymkniętymi oczyma i nasłuchiwał. Dochodzące od sporej grupki osób szepty bardzo go interesowały.
-Czemu nic nie robimy? –pytał jakiś chłopiec. –Tylko włóczymy się po tej pustyni i włóczymy, a nic z tego nie ma! Przecież Hao-sama zna drogę, prawda? To czemu wciąż tu tkwimy?!
-Ciszej, Ashil! –uciszyła go dziewczyna z niebieskimi włosami. –Jeszcze usłyszy. Nam też się to nie podoba, ale jak dotąd jeszcze ani razu się nie pomylił.
-Poza tym, -wtrąciła nieco młodsza, ruda pannica –jeśli mu się sprzeciwić, to po tobie. Ja tam wolę iść za nim, choćby nie wiem jak się zachowywał. Poza tym myślę, że on ma rację.
-Nie rozmawiamy teraz o tym, czy ma rację, czy nie, bo wszyscy go popieramy. –Skomentowała starsza. –Rozmawiamy o tym, że ostatnio jakby się troszkę rozleniwił.
-Dokładnie. –podchwycił chłopak nazwany Ashilem. –Właśnie do tego zmierzałem. Nie robi nic. Tylko w dzień idzie, a w nocy gapi się w to swoje ognisko. Jakby przestał interesować się turniejem, czy tą pokraką... jak mu tam...
-Yoh. –podpowiedziała ruda.
Hao westchnął cicho. Wystawił twarz do promieni słonecznych. Nie chciał nikomu o tym mówić, ale stracił nagle cały swój zapał do osiągnięcia celu jego życia. I to niejednego, bowiem jego obecne ciało było jego trzecim wcieleniem. Nie chciał nikogo zawieść, toteż w ciągu dnia prowadził wiernych mu ludzi poprzez pustynię. Nigdy nie ujawniał też swoich uczuć, toteż nikt nie mógł mu pomóc w dźwiganiu ogromnego ciężaru smutku i samotności. Nawet uważający się za przyjaciela Hao Opacho nie wiedział nic o targających chłopakiem uczuciach. Nie wiedział o nich nikt, poza jedną istotą. Ale o niej nie wiedział nawet Hao...
***
Ładne, lekko pochyłe i wąskie pismo z ogromną ilością ozdobników szybko zapełniało kartkę. Pióro na chwilę oderwało się od pisania, aby autorka mogła przeczytać to, co napisała. Po chwili czubek pióra wylądował w małym, szklanym pojemniku z tuszem i tam już pozostał. Smukłe, kobiece dłonie szybko złożyły kartkę i włożyły ją pomiędzy stronice grubego, oprawionego w skórę woluminu. Pani Czarnego Płomienia zatrzasnęła księgę, wstała z krzesła znajdującego się przy biurku i podeszła do jednego z wysokich regałów. Pogładziła dłonią wierzch książki, po czym wsunęła ją delikatnie na miejsce. Zamknęła oczy i spuściła głowę, wciąż nie odrywając dłoni od spoczywającej na półce książki. Z odrętwienia wyrwało ją dopiero głośne miauknięcie. Obejrzała się przez ramię i uśmiechnęła. Podeszła do kota, przyklęknęła i delikatnie dotknęła jego głowy. Zwierzę przymknęło oczy i wystawiło główkę i kręgosłup do głaskania.
-Więc twierdzisz, że już dosyć odpoczął? –zapytała, głębokim i melodyjnym, bardzo przyjemnym dla ucha głosem. –Tak, ja też sądzę, że już najwyższa pora znów zmusić go do działania...
Odpowiedziało jej tylko mruczenie kota zadowolonego z pieszczot, którymi obdarzyła go jego pani.
***
Hao otworzył oczy i natychmiast z powrotem je zamknął; słońce go oślepiło. Gdy w końcu przyzwyczaił się do ostrego światła, wstał z niewielkiego kamienia, na którym siedział. Przeciągnął się, po czym przyjrzał grupie ludzi, którzy za nim poszliby w ogień.
-Pora ruszać dalej. –stwierdził. –Koniec odpoczynku!
Niechętnie, ale wszyscy się zebrali do dalszego marszu. Nie wiedzieli, że są obserwowani.
Ukryta w cieniu rzuconym przez skałę stała smukła kobieca postać. Gdy tylko wszyscy ludzie znikli z jej pola widzenia, rozpłynęła się w powietrzu niczym mgła rozwiana nagłym podmuchem wiatru.
***
Wieczór nastał wyjątkowo szybko. Hao kazał wcześniej niż zwykle przygotować się do noclegu. Wszyscy się krzątali, a on nie wiedział, co ze sobą zrobić. Zwykle jakaś magnetyczna siła ciągnęła go do obserwowania płomieni, ale teraz kompletnie nie miał na to ochoty. Powlókł się więc do pośpiesznie przygotowanego przez jego towarzyszy namiotu, wszedł do śpiwora i zwyczajnie zasnął.
***
Kanna, dziewczyna z niebieskimi włosami, zamieszała energicznie gulasz w niewielkim kociołku. Jej ruda koleżanka, Matchi, przygotowała kilka misek. Ashil przyglądał się procesowi mieszania gulaszu razem z dziewczyną o długich blond włosach i niesamowicie smutnych oczach – Mari. Po chwili do tej grupki dołączyła reszta podróżnych, wśród których byli między innymi Opacho, mały murzynek, Luchisto Rasso, były członek X-Laws, ugrupowania dążącego do zabicia Hao, bracia Zen, dwójka niespełnionych artystów, chcących wylansować swoje przeboje, Han Zan Chin, gruby osobnik wiecznie noszący małe okulary przeciwsłoneczne, oraz jeszcze kilka ciekawych osób. Wszyscy oni byli dosyć niezwykli. Każdy z nich miał pewien dar, nazywany szamaństwem. Mogli oni bez problemu porozumiewać się z duchami, a także wykorzystać ich umiejętności. I wszyscy oni uważali, iż Hao, dążący do wytępienia całej nie-szamańskiej ludności jest zbawcą, który powinien wygrać Wielki Turniej Szamański i zdobyć Wielkie Duchy, dające niemalże nieograniczoną władzę nad losami świata.
-Ciągle zimny. –stwierdziła kwaśno Kanna, przelewając gulasz z chochli z powrotem do kociołka.
Ashil ziewnął przeciągle, po czym zerknął w stronę namiotu Hao. Zmrużył oczy. Przez chwilkę wydawało mu się, że słyszy jakiś nieznany mu głos dochodzący z namiotu mistrza.
-Idę poinformować Hao-sama, że kolacja będzie za chwilkę gotowa. –rzucił, po czym odwrócił się na pięcie i poszedł w kierunku namiotu.
-Wątpię, by zechciał przyjść. –skrzywiła się Kanna.
Ashil jednak nie usłyszał jej wypowiedzi. Podszedł cicho do wejścia namiotu. Przystawił ucho do płachty odgradzającej go od mistrza i nasłuchiwał. Po chwili ciszy usłyszał cichy, łagodnie przemawiający kobiecy głos.
-Mój drogi Hao... Nawet nie wiesz, jak bardzo jesteś dla mnie cenny. O, tak! Twoi poprzednicy nie dorastali ci do pięt! Jesteś moim najcenniejszym skarbem. Szkoda, że nie możemy porozmawiać. Chętnie bym się dowiedziała o tobie nieco więcej, niż urywki myśli i obserwowanie twoich ruchów. Poza tym to nie do końca tylko twoje ruchy... Ale nie popełnię tego samego błędu, który popełniłam trzy tysiące lat temu, o nie. Z tobą będzie inaczej. A jeśli dopniesz swego, to kto wie... może nawet znajdzie się okazja, żebyśmy zamienili słówko?
Ashil nie umiał pojąć, o czym mówi kobieta znajdująca się wewnątrz namiotu. Słysząc jednak jej piękny głos zapragnął z całego serca ujrzeć ją, choćby na chwilkę. Delikatnie odchylił więc płachtę namiotu i ostrożnie zajrzał do środka. To, co ujrzał, przeszło jego najśmielsze oczekiwania. Bezwładne ciało Hao leżało na ziemi, a jego głowa spoczywała na kolanach klęczącej kobiety. Wydawałoby się, że Hao śpi, jednak już na pierwszy rzut oka dało się zauważyć, iż nie jest to naturalny sen. Nie to jednak przykuło uwagę młodzieńca, a przykuła ją kobieta.
Nie należała ona do najmłodszych, ale nie była też stara. Można by powiedzieć, że wyglądała na trzydzieści kilka lat. Jej twarz była niezwykle piękna, wręcz idealna. Długie brązowe, prawie rude włosy upięte miała w misterny kok. Ubrana była w ciemnoczerwoną suknię bez ramiączek, lekko rozkloszowaną u dołu, z ogromem marszczeń i dużą ilością delikatnej koronki. Na ramiona zarzucony miała czarny, szeroki szal z cienkiego materiału, z wyszytym na końcach wizerunkiem trawionych ogniem liści. Na szyi zawieszony miała wisiorek w kształcie pojedynczego, czarnego płomienia. Zawieszony był on jednak odwrotnie, do góry nogami. Jej smukłe dłonie delikatnie odgarniały włosy Hao, jednocześnie gładząc go po policzku, gdy kobieta cicho przemawiała.
Zauroczony Ashil zapomniał o jakiejkolwiek ostrożności. Zapragnął z całego serca znaleźć się na miejscu Hao. Pragnął, by to jemu nieznajoma kobieta delikatnie odgarniała włosy. Kompletnie zapominając o zdrowym rozsądku, Ashil wszedł do namiotu. I wtedy jego wzrok spotkał się ze wzrokiem kobiety. Jej jasnobrązowe oczy przykuły go do miejsca; chłopak dosłownie nie mógł się ruszyć. Kobieta zaprzestała głaskania Hao. Uniosła dumnie głowę i wydęła wargi, przyglądając się uważnie Achilowi.
-Głupi chłopiec. –stwierdziła. –Pani Czarnego Płomienia nie lubi, gdy się jej przeszkadza.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Karina
Król Szamanów (!)
Dołączył: 17 Gru 2005
Posty: 962
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraina Wiecznych Łowów
|
Wysłany: Pią 20:52, 08 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
No to mamy wreszcie jakaś akcję. Nie powiem zaciekawiło mnie o to bardzo. Czekam na ciąg dalszy.
(R: i znów nasz Naczelny Krytyk nie mógł się do niczego przyczepić^^)
*lewy sierpowy*=='
(R: ałć.. *mdleje*.)
No tak lepiej ^^
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ive-Hao
Król Szamanów (!)
Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z królestwa
|
Wysłany: Pią 21:00, 08 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
OO ja nie moge jakaś baba chce wykorzystać Hao, tak jak on chciał w orginale wykorzystać innych. zaskoczyło mnie to....bardzo pozytywnie. Było genialne...naprawde cudowny pomysł....lubie takie rzeczy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Daryśka
Król Szamanów (!)
Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)
|
Wysłany: Pią 21:15, 08 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Hehe, to dobrze ^^' Bo o wykorzystywaniu (i to nie tylko Haosia) będzie dużo. Ale, ale, ja nic nie mówię, bo jeszcze się wygadam!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kaja
Szaman
Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wonderland
|
Wysłany: Pią 21:21, 08 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Daryśka, jak się wygadam, to nie bij, ale czy ta kobita nie jest przypadkiem sama-wiesz-czym z mocą hipnotyzowania? Tak jakoś mi się nadpełzło.
Moje zdanie znasz... Kto następny?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Daryśka
Król Szamanów (!)
Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)
|
Wysłany: Pią 21:31, 08 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
*gleba* toć przeczytałaś następną część i dopiero teraz na to wpadłaś? To znaczy - na to by wychodziło... w końcu musi jakoś wpływać na Hao (i nie tylko), nie? Ale o tym na gg, nie chcę się tu wygadać...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Bluetab template design by FF8Jake of FFD
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|